17-06-2024, 04:48 PM
Och, Oriane była perfekcyjnie świadoma, że się różni. Wyróżnia wręcz. Od dziecka była świadoma swojej różności. Nie o traumę nawet chodzi; idzie o fakt trzech ćwierci kodu genetycznego z jakiego była zbudowana będących pochodzenia wilowatego i idzie o krew Tudorów Angielskich płynącą przez żyły. Nawet gdy rozmówca nie był zainteresowany nietrudno byłoby dostrzec, że jej włosy są jakby odrobinę lżejsze niż włosy być powinny, i że jej skóra jest nadzwyczajnie gładka.
Nie wstydziła się nigdy swoich inności. Zapewne w tej akceptacji pomogło obserwowanie dwóch czystokrwistych wil: jak radziły sobie ze światem, co nie uważał ich za godne posiadania różdżek, jak wysoko nosiły głowy gdy po kątach przyjęcia szeptało się, że są niewiele lepsze od zwierząt i dlaczego, na Merlina, mają je traktować jak równe sobie stworzenia? Nawet jeżeli po śmierci babki Yvaine pozostała jej tylko jedna wila do obserwowania - wciąż miała jakiś wzorzec bezwstydnej autentyczności. Dużo cichszy, bardziej skłonny do kompromisu lub przemilczenia. Przynajmniej jak na wilę.
I nie oszukujmy się: nawet gdyby nie Orianowa wilowatość wychowanie szlacheckie załatwiałoby sprawę, jeżeli o inności chodzi.
Jedyne uniwersum w którym by się nie różniła to takie, gdzie byłaby fundamentalnie inną osobą. Oznaczałoby to równocześnie że nie byłaby już tą samą Ori, co sprowadza nas w okolice filozofii oraz dyskusji na temat ludzkiej egzystencji, jestestwa oraz bytu jako takiego. O ile są to tematy niezwykle ciekawe, o tyle nie dla żywiołowej dyskusji o egzystencjalizmie ta dwójka się zdecydowała spotkać, nieprawdaż?
- Mais oui, owszem - zgodziła się jedynie na jego słowa o czasie i powodach.
Oczywiście, że wyłapała tę subtelność sugerującą zainteresowanie powodami. Nie znaczyło to jednakże, że musiała się zaraz zacząć wynurzać a spowiadać.
Być może Cam nie wychodził, jak Oriane, z założenia że pobudki do chęci nauki umiejętności nie mają większego znaczenia jak długo uczeń aktualnie przykłada się do roboty. Póki nie marnujesz cudzego czasu możesz uczyć się czegoś dla samego widzimisię.
Gdyby się jej chęci nauki głębiej przyjrzeć było to nie tylko widzimisię, ale widzimisię bodaj ośmioletniego dziecka, co uważa, że rzucanie kul ognia bez różdżki jest takie cool po obserwowaniu wil w rodzinie. Potem widzimisię dziesięcio-, jedenasto- i dwunastolatki, co pomogło znaleźć się w łapach oprawcy. I może jej chęć nauki zdobyła nieco racjonalnych powodów na przestrzeni lat, jak na przykład niechęć pozostania kompletnie bezbronną, to u podstaw wciąż było to ośmioletnie dziecko cierpiące na efekt wow.
Spoważniała nieco, kiedy tylko potwierdziło się podejrzenie zatajania informacji. Nie, nie była to powaga wymagająca krwi za zniewagę. Była to powaga uważna, skupiona na rozumieniu.
Umiał to, czego się chciała nauczyć. Doskonale. Skinęła głową na znak, że przyswoiła informację.
- Nie dowiedzą się ode mnie, to mogę przysiąc. - Uniosła lewą rękę i małym palcem narysowała "x" nad sercem dla podkreślenia swoich słów.
Jej własny brat dotąd nie wiedział co przeżyła. Tak więc, choćby po tym przykładzie, można by powiedzieć że potrafiła dotrzymać sekretu.
- W związku z tą informacją i samym faktem tego - płynnym, eleganckim ruchem zrobiła drobny gest, jak półkole zatoczone samymi palcami od niej ku Camdenowi - spotkania, wnioskuję, że jesteś przynajmniej skłonny mnie uczyć, mam rację?
Trzeba było w końcu postawić przysłowiową kawę na ławę.
Nie wstydziła się nigdy swoich inności. Zapewne w tej akceptacji pomogło obserwowanie dwóch czystokrwistych wil: jak radziły sobie ze światem, co nie uważał ich za godne posiadania różdżek, jak wysoko nosiły głowy gdy po kątach przyjęcia szeptało się, że są niewiele lepsze od zwierząt i dlaczego, na Merlina, mają je traktować jak równe sobie stworzenia? Nawet jeżeli po śmierci babki Yvaine pozostała jej tylko jedna wila do obserwowania - wciąż miała jakiś wzorzec bezwstydnej autentyczności. Dużo cichszy, bardziej skłonny do kompromisu lub przemilczenia. Przynajmniej jak na wilę.
I nie oszukujmy się: nawet gdyby nie Orianowa wilowatość wychowanie szlacheckie załatwiałoby sprawę, jeżeli o inności chodzi.
Jedyne uniwersum w którym by się nie różniła to takie, gdzie byłaby fundamentalnie inną osobą. Oznaczałoby to równocześnie że nie byłaby już tą samą Ori, co sprowadza nas w okolice filozofii oraz dyskusji na temat ludzkiej egzystencji, jestestwa oraz bytu jako takiego. O ile są to tematy niezwykle ciekawe, o tyle nie dla żywiołowej dyskusji o egzystencjalizmie ta dwójka się zdecydowała spotkać, nieprawdaż?
- Mais oui, owszem - zgodziła się jedynie na jego słowa o czasie i powodach.
Oczywiście, że wyłapała tę subtelność sugerującą zainteresowanie powodami. Nie znaczyło to jednakże, że musiała się zaraz zacząć wynurzać a spowiadać.
Być może Cam nie wychodził, jak Oriane, z założenia że pobudki do chęci nauki umiejętności nie mają większego znaczenia jak długo uczeń aktualnie przykłada się do roboty. Póki nie marnujesz cudzego czasu możesz uczyć się czegoś dla samego widzimisię.
Gdyby się jej chęci nauki głębiej przyjrzeć było to nie tylko widzimisię, ale widzimisię bodaj ośmioletniego dziecka, co uważa, że rzucanie kul ognia bez różdżki jest takie cool po obserwowaniu wil w rodzinie. Potem widzimisię dziesięcio-, jedenasto- i dwunastolatki, co pomogło znaleźć się w łapach oprawcy. I może jej chęć nauki zdobyła nieco racjonalnych powodów na przestrzeni lat, jak na przykład niechęć pozostania kompletnie bezbronną, to u podstaw wciąż było to ośmioletnie dziecko cierpiące na efekt wow.
Spoważniała nieco, kiedy tylko potwierdziło się podejrzenie zatajania informacji. Nie, nie była to powaga wymagająca krwi za zniewagę. Była to powaga uważna, skupiona na rozumieniu.
Umiał to, czego się chciała nauczyć. Doskonale. Skinęła głową na znak, że przyswoiła informację.
- Nie dowiedzą się ode mnie, to mogę przysiąc. - Uniosła lewą rękę i małym palcem narysowała "x" nad sercem dla podkreślenia swoich słów.
Jej własny brat dotąd nie wiedział co przeżyła. Tak więc, choćby po tym przykładzie, można by powiedzieć że potrafiła dotrzymać sekretu.
- W związku z tą informacją i samym faktem tego - płynnym, eleganckim ruchem zrobiła drobny gest, jak półkole zatoczone samymi palcami od niej ku Camdenowi - spotkania, wnioskuję, że jesteś przynajmniej skłonny mnie uczyć, mam rację?
Trzeba było w końcu postawić przysłowiową kawę na ławę.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.