19-06-2024, 11:46 PM
Oriane, w pewnym sensie, była przyzwyczajona do podobnej ekscytacji.
Nie wiedzieć czemu podobna bardzo była do ekscytacji podczas polowania. Kiedy widziało się jak potężny ptak nurkuje ku ofierze, kiedy nie było się pewnym czy ją złapie; i równie intensywna elacja gdy ofiara była pochwycona.
Oczywiście nie uważała się za myśliwego w kontekście znajomości z Noah. Wręcz przeciwnie - kiedy już pozna jego sekret a chłopak wciąż będzie chętny kontynuować znajomość przyjęłaby podobne wieści z radością. Bo, mimo wszystko, miło było nie ogłupiać rozmówcy. Szczególnie takiego, co zdawał się, przynajmniej słownie, grać w podobną grę.
Koniec polowania oznacza śmierć celu. Ona chciała jedynie lepiej swój cel poznać.
Polowała na sekrety, nie ludzi.
- Ach, mylisz ciągłą bliskość z ciągłym kontaktem - pochyliła się nieco w jego stronę, przykładając odrobinę skupienia swoim wilowatym cechom; odłożyła na moment sztućce by wyciągnąć ku niemu dłoń. - Wyobraź sobie jak smakowita byłaby to tortura: być wciąż tuż obok - dłoń blisko, blisko Noahowej twarzy; niemal dotykała okolic chłopięcego policzka czy może kącika ust - ale nie móc nawet troszkę dotknąć - przesunęła dłoń przez powietrze na skoś w górę, jakby wiedziona linią jego żuchwy, wciąż go nie dotykając. - Ani odrobinę - strzepnęła w końcu niewidzialny pyłek z samego końca jednego z jego loczków, jakby od początku było to jej zamiarem.
Wyprostowała się w krześle i wróciła z pełnią gracji a swobody do posiłku, ze słodkim uśmiechem niewinnej dziewczynki łamanym łobuzerskim spojrzeniem. Jeszcze chwileczkę podtrzymała czar wili, by wszelkie odczucia jakie sprowokowała były nieco intensywniejsze, i po tej chwileczce pozwalając urokowi krwi powoli, stopniowo się rozpłynąć.
W pewnym sensie malowała mu obrazek jak to by było z nią być, jako chłopak, para. Ostatnia rzecz jakiej w końcu potrzebuje by być perfekcyjną córką, perfekcyjną jałówką na wydaniu, to plotki w których miałaby chłopaka. Trzymanie się za rękę na korytarzu może dałoby się wytłumaczyć ale pocałunki? Ha! Żadnej szansy.
Nie zakładała, rzecz jasna, że tak się stanie. Nawet nie była na etapie gdzie przyznawała się przed samą sobą, że istnieje w niej jakieś aktualne zainteresowanie, nie będące jedynie rozkosznością rozmówek naładowanych podtekstami oraz tym napięciem.
W komfortowej ciszy kontynuowała posiłek, spokojna i wesoła, że wieczór rozwinął się w podobnym kierunku. Zaczynała mieć coraz lepszy ogląd na działanie Noah. Potrzebował czasu by poczuć się swobodniej zanim mógł zacząć wędrować tymi wielopoziomowymi ścieżkami smakowitych, zawoalowanych flirtów. Zaczynała też lepiej widzieć charakterystyczne dla niego oznaki. Kiedy był grzeczny, opanowany i zbyt spięty a kiedy był grzeczny, nieco mniej opanowany i wyjątkowo responsywny kiedy chodziło o kuszenie.
Odrobina czekoladowego musu na deser. Mała czarna kawa. Kogo obchodzi, że późno? To nie tak, że gdyby nie wypiła kawy zasnęłaby z łatwością, z tą swoją bezsennością. Nie na darmo miała zapas eliksiru słodkiego snu.
- Zależy czy coś interesującego pojawiło się na horyzoncie - odpowiedziała sugerując, że chętnie wysłucha propozycji nienaukowej.
Hej, czemu nie? Świat po zapadnięciu ciemności stawał się tak bardzo ekscytujący. Szczególnie gdy u boku miało się ekscytujące towarzystwo.
Nie wiedzieć czemu podobna bardzo była do ekscytacji podczas polowania. Kiedy widziało się jak potężny ptak nurkuje ku ofierze, kiedy nie było się pewnym czy ją złapie; i równie intensywna elacja gdy ofiara była pochwycona.
Oczywiście nie uważała się za myśliwego w kontekście znajomości z Noah. Wręcz przeciwnie - kiedy już pozna jego sekret a chłopak wciąż będzie chętny kontynuować znajomość przyjęłaby podobne wieści z radością. Bo, mimo wszystko, miło było nie ogłupiać rozmówcy. Szczególnie takiego, co zdawał się, przynajmniej słownie, grać w podobną grę.
Koniec polowania oznacza śmierć celu. Ona chciała jedynie lepiej swój cel poznać.
Polowała na sekrety, nie ludzi.
- Ach, mylisz ciągłą bliskość z ciągłym kontaktem - pochyliła się nieco w jego stronę, przykładając odrobinę skupienia swoim wilowatym cechom; odłożyła na moment sztućce by wyciągnąć ku niemu dłoń. - Wyobraź sobie jak smakowita byłaby to tortura: być wciąż tuż obok - dłoń blisko, blisko Noahowej twarzy; niemal dotykała okolic chłopięcego policzka czy może kącika ust - ale nie móc nawet troszkę dotknąć - przesunęła dłoń przez powietrze na skoś w górę, jakby wiedziona linią jego żuchwy, wciąż go nie dotykając. - Ani odrobinę - strzepnęła w końcu niewidzialny pyłek z samego końca jednego z jego loczków, jakby od początku było to jej zamiarem.
Wyprostowała się w krześle i wróciła z pełnią gracji a swobody do posiłku, ze słodkim uśmiechem niewinnej dziewczynki łamanym łobuzerskim spojrzeniem. Jeszcze chwileczkę podtrzymała czar wili, by wszelkie odczucia jakie sprowokowała były nieco intensywniejsze, i po tej chwileczce pozwalając urokowi krwi powoli, stopniowo się rozpłynąć.
W pewnym sensie malowała mu obrazek jak to by było z nią być, jako chłopak, para. Ostatnia rzecz jakiej w końcu potrzebuje by być perfekcyjną córką, perfekcyjną jałówką na wydaniu, to plotki w których miałaby chłopaka. Trzymanie się za rękę na korytarzu może dałoby się wytłumaczyć ale pocałunki? Ha! Żadnej szansy.
Nie zakładała, rzecz jasna, że tak się stanie. Nawet nie była na etapie gdzie przyznawała się przed samą sobą, że istnieje w niej jakieś aktualne zainteresowanie, nie będące jedynie rozkosznością rozmówek naładowanych podtekstami oraz tym napięciem.
W komfortowej ciszy kontynuowała posiłek, spokojna i wesoła, że wieczór rozwinął się w podobnym kierunku. Zaczynała mieć coraz lepszy ogląd na działanie Noah. Potrzebował czasu by poczuć się swobodniej zanim mógł zacząć wędrować tymi wielopoziomowymi ścieżkami smakowitych, zawoalowanych flirtów. Zaczynała też lepiej widzieć charakterystyczne dla niego oznaki. Kiedy był grzeczny, opanowany i zbyt spięty a kiedy był grzeczny, nieco mniej opanowany i wyjątkowo responsywny kiedy chodziło o kuszenie.
Odrobina czekoladowego musu na deser. Mała czarna kawa. Kogo obchodzi, że późno? To nie tak, że gdyby nie wypiła kawy zasnęłaby z łatwością, z tą swoją bezsennością. Nie na darmo miała zapas eliksiru słodkiego snu.
- Zależy czy coś interesującego pojawiło się na horyzoncie - odpowiedziała sugerując, że chętnie wysłucha propozycji nienaukowej.
Hej, czemu nie? Świat po zapadnięciu ciemności stawał się tak bardzo ekscytujący. Szczególnie gdy u boku miało się ekscytujące towarzystwo.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.