22-06-2024, 01:49 AM
Tajemnicza książka z dziurką od klucza na okładce nie dawała Noah spokoju. Nawet po wypróbowaniu różnych sposobów na "otworzenie" zamka, oglądanie jej setki razy, próby pisania czegoś na któreś z kartek, kiedy odkładał ją na rzecz sięgnięcia po któryś z podręczników, szybko wracał do zagadki i na nowo powtarzał chyba wszystkie dokładnie takie same czynności. Obejrzał okładkę dokładnie co najmniej kilkakrotnie, przekartkował całą, zajrzał w każde zagięcie, a nawet próbował zajrzeć do dziurki od klucza. Żadnego rezultatu.
Kontemplował akurat wszystkie dotychczas podjęte próby rozbrojenia zamka, a książka spoczywała w jego dłoniach, oparta o nogi wyciągnięte prosto w półsiadzie na szpitalnym łóżku, kiedy z dala usłyszał delikatny stukot obcasów. To chyba wilczy słuch i pamięć rozpoznały kroki jeszcze zanim sam Noah świadomie zorientował się do kogo należą. Dopiero kiedy poczuł znajomy zapach - z początku wyraźnie zaznaczający swoją obecność i zaraz przechodzący w zwiewną, świeżą słodycz, przywodzący na myśl pełen życia las w słoneczny ciepły dzień, wolność - uniósł głowę znad książki, akurat w momencie żeby spojrzeć na zbliżającą się Oriane. Nie spodziewał się jej odwiedzin, nawet jeśli gdzieś w głębi serduszka bardzo na to liczył.
- Oriane. - Przywitał się z nią miękko wypowiedzianym jej imieniem, ze szczyptą zaskoczenia i dużą dozą ukontentowania tą wizytą. Nie omieszkał się też uśmiechnąć, coś trochę jakby z ulgą? A może to coś na kształt nieoczekiwanej ekscytacji?
Odruchowo spuścił spojrzenie na podsunięte mu notatki i aż przyjemne ciepło rozlała się po klatce piersiowej pulsująco, wraz z każdym kolejnym uderzeniem serca. Na moment zapomniał o tajemniczej książce, porzucił ją leżącą na własnych udach i sięgnął po stosik kartek, znowu spoglądając na Ślizgonkę.
- To... - Tak jak nieczęsto brakowało mu słów, tak przez krótką sekundę odebrało mu mowę. Bo nieoczekiwana wizyta to jedno, ale sporządzenie pełnych notatek z lekcji to całkiem co innego i nie oczekiwał tego od nikogo, mimo że rano Heather obiecała dla niego notować. - Dziękuję. - Uśmiechnął się szerzej i przejrzał notatki na tyle, żeby nie dać koleżance poczuć jakby nie chciał jej towarzystwa, ale też żeby zauważyła jego szczerą wdzięczność za ten rodzaj pomocy. Odłożył je za chwilę na stolik, na szczyt książkowej wiedzy, bo niewiele było miejsca obok i znowu na niej skupił spojrzenie.
- Teraz zdecydowanie nie musze się martwić nieobecnością na lekcjach. - Niebezpośrednio pochwalił sumienność Oriane, bo wiedział już jak uważne robi notatki, pełne spostrzeżeń i naprawdę istotnych informacji. Nie mógłby prosić o lepsze!
Oblicze złagodniało nieco, jakby porzucając pseudo-formalną formę rozmowy dotyczącą spraw naukowych. Miał nadzieję, że Ori nie ucieknie zaraz, że ta wizyta nie była suchym przekazaniem materiałów sprowokowanym empatyzowaniem przez podobną ambitność i przykładanie się do nauki.
- Jak ci minął dzień? - Poprawił się nieco w siadzie, podciągając wyżej na łóżku i mimochodem robiąc nieco więcej miejsca po jednej stronie, jakby miało to być zaproszeniem do tego, żeby dziewczyna usiadła na brzegu, na miększym od krzesła materacu. Ale żeby nie wyglądało to na bezczelną sugestię zmniejszenia między nimi dystansu, wskazał lekko na krzesło stojące obok, w drugiej ręce asekurując książkę, żeby nie spadła na podłogę.
Kontemplował akurat wszystkie dotychczas podjęte próby rozbrojenia zamka, a książka spoczywała w jego dłoniach, oparta o nogi wyciągnięte prosto w półsiadzie na szpitalnym łóżku, kiedy z dala usłyszał delikatny stukot obcasów. To chyba wilczy słuch i pamięć rozpoznały kroki jeszcze zanim sam Noah świadomie zorientował się do kogo należą. Dopiero kiedy poczuł znajomy zapach - z początku wyraźnie zaznaczający swoją obecność i zaraz przechodzący w zwiewną, świeżą słodycz, przywodzący na myśl pełen życia las w słoneczny ciepły dzień, wolność - uniósł głowę znad książki, akurat w momencie żeby spojrzeć na zbliżającą się Oriane. Nie spodziewał się jej odwiedzin, nawet jeśli gdzieś w głębi serduszka bardzo na to liczył.
- Oriane. - Przywitał się z nią miękko wypowiedzianym jej imieniem, ze szczyptą zaskoczenia i dużą dozą ukontentowania tą wizytą. Nie omieszkał się też uśmiechnąć, coś trochę jakby z ulgą? A może to coś na kształt nieoczekiwanej ekscytacji?
Odruchowo spuścił spojrzenie na podsunięte mu notatki i aż przyjemne ciepło rozlała się po klatce piersiowej pulsująco, wraz z każdym kolejnym uderzeniem serca. Na moment zapomniał o tajemniczej książce, porzucił ją leżącą na własnych udach i sięgnął po stosik kartek, znowu spoglądając na Ślizgonkę.
- To... - Tak jak nieczęsto brakowało mu słów, tak przez krótką sekundę odebrało mu mowę. Bo nieoczekiwana wizyta to jedno, ale sporządzenie pełnych notatek z lekcji to całkiem co innego i nie oczekiwał tego od nikogo, mimo że rano Heather obiecała dla niego notować. - Dziękuję. - Uśmiechnął się szerzej i przejrzał notatki na tyle, żeby nie dać koleżance poczuć jakby nie chciał jej towarzystwa, ale też żeby zauważyła jego szczerą wdzięczność za ten rodzaj pomocy. Odłożył je za chwilę na stolik, na szczyt książkowej wiedzy, bo niewiele było miejsca obok i znowu na niej skupił spojrzenie.
- Teraz zdecydowanie nie musze się martwić nieobecnością na lekcjach. - Niebezpośrednio pochwalił sumienność Oriane, bo wiedział już jak uważne robi notatki, pełne spostrzeżeń i naprawdę istotnych informacji. Nie mógłby prosić o lepsze!
Oblicze złagodniało nieco, jakby porzucając pseudo-formalną formę rozmowy dotyczącą spraw naukowych. Miał nadzieję, że Ori nie ucieknie zaraz, że ta wizyta nie była suchym przekazaniem materiałów sprowokowanym empatyzowaniem przez podobną ambitność i przykładanie się do nauki.
- Jak ci minął dzień? - Poprawił się nieco w siadzie, podciągając wyżej na łóżku i mimochodem robiąc nieco więcej miejsca po jednej stronie, jakby miało to być zaproszeniem do tego, żeby dziewczyna usiadła na brzegu, na miększym od krzesła materacu. Ale żeby nie wyglądało to na bezczelną sugestię zmniejszenia między nimi dystansu, wskazał lekko na krzesło stojące obok, w drugiej ręce asekurując książkę, żeby nie spadła na podłogę.