24-06-2024, 12:30 AM
Fakt, stres jest zły dla odpoczynku, nie mógł się z tym nie zgodzić. Właściwie to nie był nawet do końca pewien, czy był w stanie się nie stresować. Bo przez klątwę wciąż był w dużym stresie, może po prostu nauczył się z nim funkcjonować na tyle, że nie zauważał tego niezdrowego spięcia, dopóki coś nie spowodowało jego nasilenia? Z pewnością nieoczekiwana nieobecność na zajęciach była takim zapalnikiem natężonych nerwów, dodatkowo potęgowane to było ciągłym niepokojem.
Ku zaskoczeniu i uldze Noah, obecność Oriane okazywała się w tym przypadku zbawienna, bo jakoś tak poczuł się przy niej... spokojniej. Czyżby to te notatki, które tak wspaniałomyślnie dla niego zrobiła?
Uśmiechnął się ze szczerym zadowoleniem, kiedy wybrała zająć miejsce na brzegu łóżka, sprytnie tłumacząc to posadzeniem na krześle swojej torby. Bo przecież torba nie mogła leżeć na podłodze, dziwnie jakby położyła ją na łóżku, a przewieszać przez oparcie... no po prostu nie.
Zaśmiał się króciutko, zezem zerkając na ten jej palec lekko tykający jego nosa.
- No proszę, nie ma człowieka jeden dzień i już się dowiaduje, że jest rywalem akademickim. - Rzucił to żartobliwym tonem, nie czując się w żaden sposób ani urażony, ani wyzwany. Nawet mile go to połechtało, choć sam z siebie nie celował nigdy w rywalizację z innymi studentami o jakieś tytuły i sympatie, ani nawet nie prześcigał się o to kto ma lepsze oceny. Ale to było miłe, wiedzieć że jest się docenianym za swoją ambicję w podejściu do nauki.
Lekkim skinieniem głowy wskazał na książki leżące na stoliku przy szpitalnej pryczy.
- Udało mi się zapobiec nudzie, bo to by mnie wykończyło chyba bardziej niż nadwyrężanie się. Camden tak miły i przyniósł mi podręczniki, o które poprosiłem. - Nie precyzował o kim mówił, w końcu wiele zajęć mieli razem i Oriane mogła równie dobrze kojarzyć Everilla. A jeśli nie kojarzyła, to mogła się zdziwić albo dopytać o kogo chodzi.
Zauważył to drgnięcie mięśni twarzy dziewczyny, bo jak zawsze przyglądał się jej z uwagą, podświadomie wyłapując wszelkie gesty i subtelne ruchy, będąc otwartym na jej mowę ciała. A jak tylko nawiązała do trzymanej przez niego książki, skojarzył jedno z drugim i nie dociekał czy może coś innego jej po głowie chodziło. Spojrzał na trzymany w dłoniach tomik i chichotnąwszy pod nosem krótkim "hm!", uniósł go nieznacznie, żeby Ori mogła lepiej widzieć.
- To... - Przeniósł na nią wzrok. - ... jest zdecydowanie zagadka. Znalazłem tę książkę na jarmarku, wśród innych książek na stoisku. Jedyna sztuka. - Wyciągnął przedmiot w jej stronę, żeby mogła z bliska sobie obejrzeć. - Nie było do niej klucza. Można ją otworzyć, ale na kartkach nic nie ma, wiec podejrzewam, że trzeba otworzyć zamek, żeby odblokować jej zawartość. Próbowałem kilkakrotnie na różne sposoby, ale zaklęcia zdają się nie działać. - Wzruszył lekko ramionami. - Nie mniej, nie poddaję się, może to kwestia odnalezienia odpowiedniej kombinacji zaklęć łamiących.
Ku zaskoczeniu i uldze Noah, obecność Oriane okazywała się w tym przypadku zbawienna, bo jakoś tak poczuł się przy niej... spokojniej. Czyżby to te notatki, które tak wspaniałomyślnie dla niego zrobiła?
Uśmiechnął się ze szczerym zadowoleniem, kiedy wybrała zająć miejsce na brzegu łóżka, sprytnie tłumacząc to posadzeniem na krześle swojej torby. Bo przecież torba nie mogła leżeć na podłodze, dziwnie jakby położyła ją na łóżku, a przewieszać przez oparcie... no po prostu nie.
Zaśmiał się króciutko, zezem zerkając na ten jej palec lekko tykający jego nosa.
- No proszę, nie ma człowieka jeden dzień i już się dowiaduje, że jest rywalem akademickim. - Rzucił to żartobliwym tonem, nie czując się w żaden sposób ani urażony, ani wyzwany. Nawet mile go to połechtało, choć sam z siebie nie celował nigdy w rywalizację z innymi studentami o jakieś tytuły i sympatie, ani nawet nie prześcigał się o to kto ma lepsze oceny. Ale to było miłe, wiedzieć że jest się docenianym za swoją ambicję w podejściu do nauki.
Lekkim skinieniem głowy wskazał na książki leżące na stoliku przy szpitalnej pryczy.
- Udało mi się zapobiec nudzie, bo to by mnie wykończyło chyba bardziej niż nadwyrężanie się. Camden tak miły i przyniósł mi podręczniki, o które poprosiłem. - Nie precyzował o kim mówił, w końcu wiele zajęć mieli razem i Oriane mogła równie dobrze kojarzyć Everilla. A jeśli nie kojarzyła, to mogła się zdziwić albo dopytać o kogo chodzi.
Zauważył to drgnięcie mięśni twarzy dziewczyny, bo jak zawsze przyglądał się jej z uwagą, podświadomie wyłapując wszelkie gesty i subtelne ruchy, będąc otwartym na jej mowę ciała. A jak tylko nawiązała do trzymanej przez niego książki, skojarzył jedno z drugim i nie dociekał czy może coś innego jej po głowie chodziło. Spojrzał na trzymany w dłoniach tomik i chichotnąwszy pod nosem krótkim "hm!", uniósł go nieznacznie, żeby Ori mogła lepiej widzieć.
- To... - Przeniósł na nią wzrok. - ... jest zdecydowanie zagadka. Znalazłem tę książkę na jarmarku, wśród innych książek na stoisku. Jedyna sztuka. - Wyciągnął przedmiot w jej stronę, żeby mogła z bliska sobie obejrzeć. - Nie było do niej klucza. Można ją otworzyć, ale na kartkach nic nie ma, wiec podejrzewam, że trzeba otworzyć zamek, żeby odblokować jej zawartość. Próbowałem kilkakrotnie na różne sposoby, ale zaklęcia zdają się nie działać. - Wzruszył lekko ramionami. - Nie mniej, nie poddaję się, może to kwestia odnalezienia odpowiedniej kombinacji zaklęć łamiących.