19-07-2024, 02:08 PM
Osłonięcie przez Alexa było ostatnim, co spodziewała się zobaczyć.
Przez chwilę widzi jedynie jego plecy – tych kilka sekund wystarcza, aby zaczęło do niej docierać, co właściwie się teraz dzieje.
Clyde z jakiegoś powodu jest w Hogwarcie. Myślała, że Hogwart dla osób takich jak on widnieje jako zwyczajna ruina i nie są w stanie do niego wejść. Alex stoi przed nią – nie dość, że go zobaczył, to jeszcze próbował ją osłonić przed tym, co mogłoby się stać.
Alex, z którym się pokłóciła i który znów miał na nią wyjebane przez ostatnie dni.
Teraz stoi przed nią, tak, jak stał pomiędzy chłopakami, którzy dotknęli ją w Hogsmeade.
Jemu też będzie chciał przyłożyć?
Wtedy nie próbowałaby wejść pomiędzy nich.
Ale…
Wychylając się nieznacznie w bok, dostrzega, że Clyde’a już nie ma. To, co leży przed Alexem, to małe, szamocące się w środku zawiniątko, które powoduje, że i on cofa się o parę kroków. Nie widziała dotąd, aby cokolwiek było w stanie ruszyć Alexa, stąd na jej czole powstaje znacząca zmarszczka. Trzymający ją strach paraliżuje łączenie kropek i dochodzenie do odpowiednich konkluzji, aż do momentu-
Znasz Riddikulusa?
To bogin.
Nigdy nie była w stanie zmierzyć się z boginem.
Clyde zawsze wyglądał dokładnie tak samo przerażająco. Na żywo, jak i w formie tego, co przybierał bogin.
— Nie. – Głos jest zachrypły i wciąż jeszcze drżący. Nie rozumie tego, co ma przed sobą Alex, ale nie ocenia. Być może wciąż za mocno trzyma ją szok. – Spieprzamy.
Krótkie rozporządzenie. Krótki chwyt za nadgarstek – zupełnie niekontrolowany. Chwyt wyślizgnął się szybko, przypominając bardziej muśnięcie dłoni, kiedy Alice zrobiła dokładny w tył zwrot.
Było późno, nie powinno ich tu być, a za nimi był bogin.
Nie będą w stanie wrócić szybko to wieży Gryffindoru, więc-
Więc w panice naciska pierwszą lepszą klamkę, która nie stawia oporu. Z bijącym sercem wbiega do środka, obracając się za siebie dopiero teraz. Dopiero teraz, w oddaleniu od niebezpieczeństwa i strachu, sprawdzała, czy Alex był za nią.
Przez chwilę widzi jedynie jego plecy – tych kilka sekund wystarcza, aby zaczęło do niej docierać, co właściwie się teraz dzieje.
Clyde z jakiegoś powodu jest w Hogwarcie. Myślała, że Hogwart dla osób takich jak on widnieje jako zwyczajna ruina i nie są w stanie do niego wejść. Alex stoi przed nią – nie dość, że go zobaczył, to jeszcze próbował ją osłonić przed tym, co mogłoby się stać.
Alex, z którym się pokłóciła i który znów miał na nią wyjebane przez ostatnie dni.
Teraz stoi przed nią, tak, jak stał pomiędzy chłopakami, którzy dotknęli ją w Hogsmeade.
Jemu też będzie chciał przyłożyć?
Wtedy nie próbowałaby wejść pomiędzy nich.
Ale…
Wychylając się nieznacznie w bok, dostrzega, że Clyde’a już nie ma. To, co leży przed Alexem, to małe, szamocące się w środku zawiniątko, które powoduje, że i on cofa się o parę kroków. Nie widziała dotąd, aby cokolwiek było w stanie ruszyć Alexa, stąd na jej czole powstaje znacząca zmarszczka. Trzymający ją strach paraliżuje łączenie kropek i dochodzenie do odpowiednich konkluzji, aż do momentu-
Znasz Riddikulusa?
To bogin.
Nigdy nie była w stanie zmierzyć się z boginem.
Clyde zawsze wyglądał dokładnie tak samo przerażająco. Na żywo, jak i w formie tego, co przybierał bogin.
— Nie. – Głos jest zachrypły i wciąż jeszcze drżący. Nie rozumie tego, co ma przed sobą Alex, ale nie ocenia. Być może wciąż za mocno trzyma ją szok. – Spieprzamy.
Krótkie rozporządzenie. Krótki chwyt za nadgarstek – zupełnie niekontrolowany. Chwyt wyślizgnął się szybko, przypominając bardziej muśnięcie dłoni, kiedy Alice zrobiła dokładny w tył zwrot.
Było późno, nie powinno ich tu być, a za nimi był bogin.
Nie będą w stanie wrócić szybko to wieży Gryffindoru, więc-
Więc w panice naciska pierwszą lepszą klamkę, która nie stawia oporu. Z bijącym sercem wbiega do środka, obracając się za siebie dopiero teraz. Dopiero teraz, w oddaleniu od niebezpieczeństwa i strachu, sprawdzała, czy Alex był za nią.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.