30-07-2024, 02:25 AM
Może to wyraźne plamy krwi na białym prześcieradle, a może uwięzione w materiale, szamoczące się coś aż tak uderzyło Alexa. Gdzieś w głębi podświadomości przeczuwał co to jest i dlaczego to widzi, ale świadomy umysł w tej chwili nie dopuszczał do siebie tych informacji, były zbyt... cóż, traumatyczne. Bolesne. Przerażające. Może później zastanowi się nad tym. W ciszy i samotności, z butelką alkoholu w dłoni i skrętem w ustach, marznąc na dachu i wbijając niewidzące spojrzenie w pochmurne nocne niebo nad Szkocją.
Nie trzeba mu było powtarzać, wcale nie zamierzał zostawać tu twarzą w twarz z boginem. Poczuł przebiegający przez ciało impuls elektryczny, kiedy nieoczekiwanie poczuł na nadgarstku palce Alice. Nawet jeśli było to dosłownie na sekundę i zaledwie muśnięcie, wywołało dziwną reakcję mięśni i wzmogło potrzebę upewnienia się, że nic jej się nie stanie. Dlatego odwrócił wzrok od zjawy dopiero, kiedy usłyszał dwa kroki dziewczyny. Wykonał w tył zwrot i biegiem ruszył tam, gdzie poprowadziła McIntosh.
Nie zastanawiał się ani nie oceniał jej wyboru wpadnięcia do pierwszego lepszego pomieszczenia, był tuż za nią i z refleksem godnym podziwu, zatrzasnął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami, oddychając głęboko zdecydowanie nie z powodu króciutkiego sprintu. Rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć za blokadę. Niby bogin drzwi by sobie nie otworzył, może mógłby nawet przejsćprzez szczelinę przy podłodze, ale umysł Alexa zupełnie o tym nie myślał, jego instynkty nakazywały fizyczne zablokowanie wejścia.
Zauważył osobliwy wystrój pomieszczenia, ale nie chciał nawet poświęcać uwagi słoniowi w pokoju - łóżko stało niewinnie na środku, jakby takie wolno stojące łóżka w Hogwarcie były czymś normalnym. Zauważył krzesło przy biurku i to po nie niemalże skoczył, przytargał je do drzwi i tak postawił, żeby uniemożliwić otwarcie klamki. Upewnił się, że konstrukcja jest dobrze ustawiona. W tym momencie też przypomniało mu się, że może użyć zaklęcia, to będzie niczym dodatkowa ochrona. Wyciągnął różdżkę i celując w klamkę, mruknął stanowczo
- Colloportus - Ciężko powiedzieć, czy zadziałało. Coś jakby zassało i poczuł się nieco pewniej, ale nie chciał sprawdzać tego fizycznie. Dopiero kiedy drzwi zostały zabezpieczone, spojrzał w kierunku Alice kontrolnie, samemu będąc nadal poruszonym tym, co przed chwilą widział.
- Nic ci nie jest? - Pytanie "czy wszystko w porządku" wydało mu się dziwnie niewłaściwe w tej sytuacji, bo jasnym było, że nie było w porządku.
Colloportus: 5
Nie trzeba mu było powtarzać, wcale nie zamierzał zostawać tu twarzą w twarz z boginem. Poczuł przebiegający przez ciało impuls elektryczny, kiedy nieoczekiwanie poczuł na nadgarstku palce Alice. Nawet jeśli było to dosłownie na sekundę i zaledwie muśnięcie, wywołało dziwną reakcję mięśni i wzmogło potrzebę upewnienia się, że nic jej się nie stanie. Dlatego odwrócił wzrok od zjawy dopiero, kiedy usłyszał dwa kroki dziewczyny. Wykonał w tył zwrot i biegiem ruszył tam, gdzie poprowadziła McIntosh.
Nie zastanawiał się ani nie oceniał jej wyboru wpadnięcia do pierwszego lepszego pomieszczenia, był tuż za nią i z refleksem godnym podziwu, zatrzasnął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami, oddychając głęboko zdecydowanie nie z powodu króciutkiego sprintu. Rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć za blokadę. Niby bogin drzwi by sobie nie otworzył, może mógłby nawet przejsćprzez szczelinę przy podłodze, ale umysł Alexa zupełnie o tym nie myślał, jego instynkty nakazywały fizyczne zablokowanie wejścia.
Zauważył osobliwy wystrój pomieszczenia, ale nie chciał nawet poświęcać uwagi słoniowi w pokoju - łóżko stało niewinnie na środku, jakby takie wolno stojące łóżka w Hogwarcie były czymś normalnym. Zauważył krzesło przy biurku i to po nie niemalże skoczył, przytargał je do drzwi i tak postawił, żeby uniemożliwić otwarcie klamki. Upewnił się, że konstrukcja jest dobrze ustawiona. W tym momencie też przypomniało mu się, że może użyć zaklęcia, to będzie niczym dodatkowa ochrona. Wyciągnął różdżkę i celując w klamkę, mruknął stanowczo
- Colloportus - Ciężko powiedzieć, czy zadziałało. Coś jakby zassało i poczuł się nieco pewniej, ale nie chciał sprawdzać tego fizycznie. Dopiero kiedy drzwi zostały zabezpieczone, spojrzał w kierunku Alice kontrolnie, samemu będąc nadal poruszonym tym, co przed chwilą widział.
- Nic ci nie jest? - Pytanie "czy wszystko w porządku" wydało mu się dziwnie niewłaściwe w tej sytuacji, bo jasnym było, że nie było w porządku.