04-08-2024, 05:02 PM
Trzask drzwi powiedział jej sam za siebie – ona ich nie zamknęła, za nią wpadł Alex i całym sobą zablokował je, aby nikt się nie przedostał. Alice obróciła się w jego stronę, lecz nie po to, aby naśmiewać się z przestraszonej postury ciała. Nie. Jeszcze do niej nie dotarło, że nie tylko ona się tutaj bała tak naprawdę. Wszystko, co wyrażał jej wzrok, to obawa oraz nadzieja na to, że Alex będzie wystarczającą przeszkodą na drodze tego… czegoś. Bogina. Cokolwiek to było.
To nie był on. Nie ma go tu. Nie było go tu i nigdy go tu nie będzie.
Jesteś bezpieczna.
Nie potrafiła uwierzyć sama sobie, ledwie przełykając ślinę. Przyspieszony oddech jeszcze odzywał się i wyrywał z jej ust. Mijały chwile, podczas których Alex zdążył zablokować drzwi – krzesłem a potem zaklęciem – i dopiero wtedy odetchnęła.
Byli tutaj sami, nic im nie zagrażało.
Całe napięcie powoli ulatywało z jej ciała. Chwila na oddech – chwila na odejście. Nie zwraca uwagi na wystrój komnaty, miała być tylko tymczasową kryjówką i tak. Nie wadzi jej nawet łóżko pośrodku całej komnaty, do którego podchodzi i na moment przysiada, tuż przed tym, zanim przypomni sobie, że jest to łóżko, a ona przed chwilą widziała personę, z którą-
Wstaje z powrotem jak poparzona i podchodzi do ściany. Wcale nie jest jej do śmiechu.
Jeśli przed chwilą była wstawiona, teraz wytrzeźwiała całkowicie.
Podnosi wzrok na Alexa, który dzisiaj zachowuje się tak bardzo nienormalnie, że nawet nie potrafi zwrócić na to uwagi.
Raz, że się do tej pory do niej nie odzywał.
Dwa, że zobaczył… go.
Trzy, że ona zobaczyła… coś, cokolwiek to było.
Cztery, że uciekli razem, a on barykadował drzwi do komnaty.
I pięć, że pytał, czy nic jej nie jest.
Kręci tylko głową, bo szok nie pozwala jeszcze jej mówić.
Opiera się plecami o ścianę. Potrzebuje jeszcze kilka chwil, podczas których uspokoi oddech i poukłada sobie fakty. Na przykład:
— Co, do chuja, tam robił bogin?
To był bogin. Alex tak twierdził przynajmniej. Nie potrafiła się nawet zdziwić, że bogin przyjąłby postać największego koszmaru jej życia, ale…
Nie chciała go widzieć.
A teraz zobaczył go również Alex.
Kurwa.
To nie był on. Nie ma go tu. Nie było go tu i nigdy go tu nie będzie.
Jesteś bezpieczna.
Nie potrafiła uwierzyć sama sobie, ledwie przełykając ślinę. Przyspieszony oddech jeszcze odzywał się i wyrywał z jej ust. Mijały chwile, podczas których Alex zdążył zablokować drzwi – krzesłem a potem zaklęciem – i dopiero wtedy odetchnęła.
Byli tutaj sami, nic im nie zagrażało.
Całe napięcie powoli ulatywało z jej ciała. Chwila na oddech – chwila na odejście. Nie zwraca uwagi na wystrój komnaty, miała być tylko tymczasową kryjówką i tak. Nie wadzi jej nawet łóżko pośrodku całej komnaty, do którego podchodzi i na moment przysiada, tuż przed tym, zanim przypomni sobie, że jest to łóżko, a ona przed chwilą widziała personę, z którą-
Wstaje z powrotem jak poparzona i podchodzi do ściany. Wcale nie jest jej do śmiechu.
Jeśli przed chwilą była wstawiona, teraz wytrzeźwiała całkowicie.
Podnosi wzrok na Alexa, który dzisiaj zachowuje się tak bardzo nienormalnie, że nawet nie potrafi zwrócić na to uwagi.
Raz, że się do tej pory do niej nie odzywał.
Dwa, że zobaczył… go.
Trzy, że ona zobaczyła… coś, cokolwiek to było.
Cztery, że uciekli razem, a on barykadował drzwi do komnaty.
I pięć, że pytał, czy nic jej nie jest.
Kręci tylko głową, bo szok nie pozwala jeszcze jej mówić.
Opiera się plecami o ścianę. Potrzebuje jeszcze kilka chwil, podczas których uspokoi oddech i poukłada sobie fakty. Na przykład:
— Co, do chuja, tam robił bogin?
To był bogin. Alex tak twierdził przynajmniej. Nie potrafiła się nawet zdziwić, że bogin przyjąłby postać największego koszmaru jej życia, ale…
Nie chciała go widzieć.
A teraz zobaczył go również Alex.
Kurwa.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.