29-08-2024, 04:49 PM
Obserwował Alice, jak z nieco bardziej typową dla niej pewnością sięgnęła po papierosa, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Jej słowa, „sam oddychaj” brzmiały ostro, ale czuł, że to nie była zwykła odpowiedź, pyskówka.
Wciągnął powietrze, jakby nie do końca świadomie próbując zrobić to, co powiedziała – oddychać.
„Nie pyskowała” pomyślał, zauważając jak nerwowo przeczesuje włosy. Była zdenerwowana, jak i on. Może nawet bardziej, bo to co zobaczyła, musiało być gorsze niż mu się wydawało. Zresztą, oboje widzieli coś, co przerastało ich codzienne problemy.
W rzeczywistości to, co zobaczył, uderzyło w niego mocniej niż chciał przyznać. Bogin wydobył na wierzch wszystko, czego zawsze starał się unikać, całą jego samotność i lęk przed byciem opuszczonym. Cały rdzeń jego skurwysyństwa i dupkowatości, agresji i niepokorności.
Spojrzał na nią z uwagą, jakby czekając, czy powie coś więcej, ale nie nalegał. Mugolską zapalniczką odpaliła jej papierosa, następnie swojego i odwrócił się, żeby podejść do łóżka. Usiadł na jego brzegu i paląc nerwowo, wyłuskał z kieszeni drugą paczkę, w której znajdował się co prawda tylko jeden skręt, ale też i materiały do przygotowania kolejnych. I na tym chwilowo się skupił, co pomogło uspokoić drżenie rąk. Bo co, jak co, ale nie chciałby porozsypywać zielska, to byłoby marnotrawstwo.
Skręcił cztery jointy, zanim skończył też dopalać bez przerwy trzymanego w ustach papierosa, nie przejmując się popiołem opadającym samoistnie kiedy uginał się i łamał pod swoim ciężarem. W końcu rzucił peta na podłogę, zadeptał i wyciągnął dwa skręty w stronę Alice.
- Masz. - Dobrze wiedział, że tego potrzebowała, bo jeśli była choć trochę taka jak on, to nikotyna jej nie wystarczyła.
Wciągnął powietrze, jakby nie do końca świadomie próbując zrobić to, co powiedziała – oddychać.
„Nie pyskowała” pomyślał, zauważając jak nerwowo przeczesuje włosy. Była zdenerwowana, jak i on. Może nawet bardziej, bo to co zobaczyła, musiało być gorsze niż mu się wydawało. Zresztą, oboje widzieli coś, co przerastało ich codzienne problemy.
W rzeczywistości to, co zobaczył, uderzyło w niego mocniej niż chciał przyznać. Bogin wydobył na wierzch wszystko, czego zawsze starał się unikać, całą jego samotność i lęk przed byciem opuszczonym. Cały rdzeń jego skurwysyństwa i dupkowatości, agresji i niepokorności.
Spojrzał na nią z uwagą, jakby czekając, czy powie coś więcej, ale nie nalegał. Mugolską zapalniczką odpaliła jej papierosa, następnie swojego i odwrócił się, żeby podejść do łóżka. Usiadł na jego brzegu i paląc nerwowo, wyłuskał z kieszeni drugą paczkę, w której znajdował się co prawda tylko jeden skręt, ale też i materiały do przygotowania kolejnych. I na tym chwilowo się skupił, co pomogło uspokoić drżenie rąk. Bo co, jak co, ale nie chciałby porozsypywać zielska, to byłoby marnotrawstwo.
Skręcił cztery jointy, zanim skończył też dopalać bez przerwy trzymanego w ustach papierosa, nie przejmując się popiołem opadającym samoistnie kiedy uginał się i łamał pod swoim ciężarem. W końcu rzucił peta na podłogę, zadeptał i wyciągnął dwa skręty w stronę Alice.
- Masz. - Dobrze wiedział, że tego potrzebowała, bo jeśli była choć trochę taka jak on, to nikotyna jej nie wystarczyła.