26-09-2024, 03:43 PM
Oriane nie znała Zośki wystarczająco dobrze by móc ocenić jej zachowanie: czy podobna cisza jest w jej przypadku normalna kiedy się skupia? Czy może jedna galaretka to zbyt mało, by zagłuszyć negatywność po konfrontacji z boginem? Cóż, zapewne właśnie ze względu na to małe zaznajomienie z zachowaniami dziewczyny, nie poświęciła mu tak wiele uwagi jak Zośka zdawała się potrzebować. Zwłaszcza, że nie była to sytuacja, gdzie jedynie obserwuje rozmówcę. Miała przed sobą ciepłe, ludzkie płótno, które trzeba było pomalować by mogło udawać, że jest dużo mniej ciepłe i dużo mniej ludzkie.
- Bien - skinęła głową na znak, że przyjęła Pascalową zgodę co do wiadomości.
Na słowa o potencjalnym zachowaniu farby przerwała na moment malowanie brata, odchyliła się lekko spod przymrużonych powiek przyglądając się jego twarzy, próbując ocenić czy farba w okolicy zmarszczek mimicznych zareagowała w jakiś dziwny sposób na ruch. Czy widać było jakieś drobne linie, pajęcze siateczki pęknięć?
Nie widziała nic podobnego.
Pascal musiał wybrać dobrą farbę. Nietrudna w sumie rzecz kiedy miało się Boleynowskie fundusze. Oczywiście wciąż istniała szansa, że coś się pokaże; na razie jednak wyglądało wszystko jak powinno.
Na jego kolejne słowa cmoknęła językiem o zęby potrząsając lekko głową. Zerknęła ku milczącej Sophie, poszukując jej uwagi, chcąc kolejną swoją wypowiedź skierować bardziej do niej niż do brata.
- Mój kostium nie jest skomplikowany. Nie wiem jak ty, Sophie, ja jednak preferowałabym skończyć babranie się w farbie zanim się przebiorę.
W końcu tak naprawdę miała jedynie buty, sukienkę i pasek z pereł do założenia. Najbardziej czasochłonne będą włosy, do których potrzebowała Pascalowej pomocy, najbardziej skomplikowanym elementem zaś był makijaż. Głównie dlatego, że kosmetyki, których będzie używać były mugolskie. Odkąd magia zaczęła szaleć przestała, w ostrożności, ufać magicznym środkom. Być może była piękna i powabna, jednak nawet ona nie była odporna na potencjalne skutki uboczne. Wolała nie skończyć z nabytym trądzikiem czy zielonym odcieniem skóry.
Skończywszy z pokrywaniem braterskiego przodu farbą przestąpiła naokoło, zabierając się za kark. Wziąwszy dodatkową porcję koloru na dłonie zaczęła z dokładnością malować krawędź linii włosów. Słuchała łazienki, wyczekując odpowiedzi, palcami rozprowadzając farbę niżej, wzdłuż kręgów, skręcając ku ramionom, planując potem przenieść się na łopatki.
- Bien - skinęła głową na znak, że przyjęła Pascalową zgodę co do wiadomości.
Na słowa o potencjalnym zachowaniu farby przerwała na moment malowanie brata, odchyliła się lekko spod przymrużonych powiek przyglądając się jego twarzy, próbując ocenić czy farba w okolicy zmarszczek mimicznych zareagowała w jakiś dziwny sposób na ruch. Czy widać było jakieś drobne linie, pajęcze siateczki pęknięć?
Nie widziała nic podobnego.
Pascal musiał wybrać dobrą farbę. Nietrudna w sumie rzecz kiedy miało się Boleynowskie fundusze. Oczywiście wciąż istniała szansa, że coś się pokaże; na razie jednak wyglądało wszystko jak powinno.
Na jego kolejne słowa cmoknęła językiem o zęby potrząsając lekko głową. Zerknęła ku milczącej Sophie, poszukując jej uwagi, chcąc kolejną swoją wypowiedź skierować bardziej do niej niż do brata.
- Mój kostium nie jest skomplikowany. Nie wiem jak ty, Sophie, ja jednak preferowałabym skończyć babranie się w farbie zanim się przebiorę.
W końcu tak naprawdę miała jedynie buty, sukienkę i pasek z pereł do założenia. Najbardziej czasochłonne będą włosy, do których potrzebowała Pascalowej pomocy, najbardziej skomplikowanym elementem zaś był makijaż. Głównie dlatego, że kosmetyki, których będzie używać były mugolskie. Odkąd magia zaczęła szaleć przestała, w ostrożności, ufać magicznym środkom. Być może była piękna i powabna, jednak nawet ona nie była odporna na potencjalne skutki uboczne. Wolała nie skończyć z nabytym trądzikiem czy zielonym odcieniem skóry.
Skończywszy z pokrywaniem braterskiego przodu farbą przestąpiła naokoło, zabierając się za kark. Wziąwszy dodatkową porcję koloru na dłonie zaczęła z dokładnością malować krawędź linii włosów. Słuchała łazienki, wyczekując odpowiedzi, palcami rozprowadzając farbę niżej, wzdłuż kręgów, skręcając ku ramionom, planując potem przenieść się na łopatki.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.