30-09-2024, 07:54 PM
Alex się na nią nie wydarł.
Alex się na nią nie wydarł… chociaż za mniejsze pyskówki i mniej poważne teksty dostawało się im wszystkim od niego po uszach. Teraz się nie odzywał, po prostu robiąc skręta. Tak po prostu przełknął to sam się uspokój i przeszedł do porządku dziennego.
Chociaż wystarczyło się tylko baczniej przyjrzeć, co sama zresztą zrobiła, sam był sobie winny, tym nietypowym dla siebie zachowaniem, żeby dostrzec to lekkie drżenie rąk pomiędzy sekwencjami skręcania zioła.
Odpuść mu.
Zamyka oczy. Bierze głęboki wdech. A potem powoli, powoli wypuszcza powietrze.
Gryzła go, bo zobaczył to, czego nie powinien. Zobaczył powód, dla którego nie pozwalała się dotykać i dla którego stawiała wokół mury. Ale on wcale nie nalegał, nie dopytywał. Nie pytała też ona. Miała takie samo prawo do jego życia, jak i on do jej – żadne.
A jednak, jeszcze przed chwilą, kiedy biegli przez korytarz, złapała go za rękę, ciągnąc za sobą. Nie życzyła mu. Ale równie dobrze mogła po prostu powiedzieć.
A on nie musiał zatrzaskiwać drzwi i barykadować dodatkowo sobą.
Pojebane.
Kiedy otwiera oczy, wyciągnięte są w jej stronę skręty. I chociaż waha się jeszcze przez chwilę, depcze peta, po czym mamrocze jebać, odbija się od ściany i podchodzi w stronę łóżka, na którym już siedział Alex. Alice nie siada obok, ale zabiera skręta i staje sobie obok, z częściowo skrzyżowanymi ramionami.
— Nie musiałeś tego robić, wiesz.
Do takiej konkluzji doszła po krótkim bilansie tego, co się stało. Alex był w końcu na nią wkurwiony, a teraz zachowywał się, jakby nie…
W skrócie – tak. To było pojebane.
Nie musiał jej chronić.
Ale, mimo wszystko, było jej jakby trochę… bardziej miło.
Nawet jeśli chyba zaczynała gubić się w tej relacji. Dawno już nie wypadała tak co trochę z jego łask jak w tym roku.
Alex się na nią nie wydarł… chociaż za mniejsze pyskówki i mniej poważne teksty dostawało się im wszystkim od niego po uszach. Teraz się nie odzywał, po prostu robiąc skręta. Tak po prostu przełknął to sam się uspokój i przeszedł do porządku dziennego.
Chociaż wystarczyło się tylko baczniej przyjrzeć, co sama zresztą zrobiła, sam był sobie winny, tym nietypowym dla siebie zachowaniem, żeby dostrzec to lekkie drżenie rąk pomiędzy sekwencjami skręcania zioła.
Odpuść mu.
Zamyka oczy. Bierze głęboki wdech. A potem powoli, powoli wypuszcza powietrze.
Gryzła go, bo zobaczył to, czego nie powinien. Zobaczył powód, dla którego nie pozwalała się dotykać i dla którego stawiała wokół mury. Ale on wcale nie nalegał, nie dopytywał. Nie pytała też ona. Miała takie samo prawo do jego życia, jak i on do jej – żadne.
A jednak, jeszcze przed chwilą, kiedy biegli przez korytarz, złapała go za rękę, ciągnąc za sobą. Nie życzyła mu. Ale równie dobrze mogła po prostu powiedzieć.
A on nie musiał zatrzaskiwać drzwi i barykadować dodatkowo sobą.
Pojebane.
Kiedy otwiera oczy, wyciągnięte są w jej stronę skręty. I chociaż waha się jeszcze przez chwilę, depcze peta, po czym mamrocze jebać, odbija się od ściany i podchodzi w stronę łóżka, na którym już siedział Alex. Alice nie siada obok, ale zabiera skręta i staje sobie obok, z częściowo skrzyżowanymi ramionami.
— Nie musiałeś tego robić, wiesz.
Do takiej konkluzji doszła po krótkim bilansie tego, co się stało. Alex był w końcu na nią wkurwiony, a teraz zachowywał się, jakby nie…
W skrócie – tak. To było pojebane.
Nie musiał jej chronić.
Ale, mimo wszystko, było jej jakby trochę… bardziej miło.
Nawet jeśli chyba zaczynała gubić się w tej relacji. Dawno już nie wypadała tak co trochę z jego łask jak w tym roku.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.