19-11-2024, 05:09 AM
Zamrugał szybciej parę razy, przyglądając się dziewczynie, na moment zdając się być nieco bardziej obecny w rozmowie.
Dla odmiany otworzył usta i jeszcze chwilę rozważył, co ma do powiedzenia, aż w końcu skrzywił się, by zdobyć się na odpowiedź, z był równie niezadowolony, co z samego odkrycia.
- Wiesz co, - rozpoczął, wytykając ją palcem, bez najmniejszego powodu. - Pierdolę bez sensu. Bo wiesz... To już taka godzina...
Ta godzina. I nic więcej. Westchnął, odwracając od niej wzrok, po czym przetarł twarz dłonią, przestając tym samym wskazywać palcem ku nowej znajomej... Jakkolwiek miała na imię.
- Sorry - mruknął, prawie skruszonym tonem.
Ani przez chwilę nie rozważył jednak jej zadziwiająco dojrzałej sugestii o wybraniu się do pani psycholog. Przede wszystkim przemawiały przez niego najróżniejsze obawy, ale łatwiej było zrzucić winę na coś mniejszego - dzięki czemu nie musiałby przyznawać się do większej ilości słabości.
- Ona jest za blisko tego całego... - zastanowił się chwilę, obracając dłonią, jakby miało to pomóc w przekazaniu informacji, lub w doborze słów. - Szajsu.
Nie przejmował się aż tak, że szkolna psycholog pochodziła z jednej z wielu tych bogatych rodzin, które po prostu odrzucały go na każdym kroku, ale wymówka była dobra. Właściwie prawdziwa, tylko w niewielkim stopniu...
- Gitarze... - mruknął, mierząc ją wzrokiem. - A co? Ty na czymś grasz? W sumie to szukaliśmy kogoś do zespołu... Jakiś czas temu.
W momencie jego nastawienie się zmieniło - teraz obserwował ją oceniającym wzrokiem, jakby rozważał, czy dziewczyna faktycznie może mieć jakiś potencjał.
Dla odmiany otworzył usta i jeszcze chwilę rozważył, co ma do powiedzenia, aż w końcu skrzywił się, by zdobyć się na odpowiedź, z był równie niezadowolony, co z samego odkrycia.
- Wiesz co, - rozpoczął, wytykając ją palcem, bez najmniejszego powodu. - Pierdolę bez sensu. Bo wiesz... To już taka godzina...
Ta godzina. I nic więcej. Westchnął, odwracając od niej wzrok, po czym przetarł twarz dłonią, przestając tym samym wskazywać palcem ku nowej znajomej... Jakkolwiek miała na imię.
- Sorry - mruknął, prawie skruszonym tonem.
Ani przez chwilę nie rozważył jednak jej zadziwiająco dojrzałej sugestii o wybraniu się do pani psycholog. Przede wszystkim przemawiały przez niego najróżniejsze obawy, ale łatwiej było zrzucić winę na coś mniejszego - dzięki czemu nie musiałby przyznawać się do większej ilości słabości.
- Ona jest za blisko tego całego... - zastanowił się chwilę, obracając dłonią, jakby miało to pomóc w przekazaniu informacji, lub w doborze słów. - Szajsu.
Nie przejmował się aż tak, że szkolna psycholog pochodziła z jednej z wielu tych bogatych rodzin, które po prostu odrzucały go na każdym kroku, ale wymówka była dobra. Właściwie prawdziwa, tylko w niewielkim stopniu...
- Gitarze... - mruknął, mierząc ją wzrokiem. - A co? Ty na czymś grasz? W sumie to szukaliśmy kogoś do zespołu... Jakiś czas temu.
W momencie jego nastawienie się zmieniło - teraz obserwował ją oceniającym wzrokiem, jakby rozważał, czy dziewczyna faktycznie może mieć jakiś potencjał.