19-11-2024, 08:57 PM
Zośce się w jakiś sposób zrobiło... przykro chłopaka. Na tyle ile mogło, skoro go prawie wcale nie zna, ale widać było że dużo go trapi i że czuje się zagubiony.
Może to też przez poczucie, że gdyby sama piła to pewnie nie wyglądałaby czy zachowywałaby się jakoś lepiej, i może dlatego że sama, gdyby była w takiej sytuacji, to chciałaby, by ktoś z nią rozmawiał. Bez względu na powód, i pomimo tego że nie tak wyobrażała sobie ten wieczór czy dzień, to jakoś podskórnie czuła że nie był to czas zmarnowany.
- Aish, nie no, spokojnie... - powiedziała, trochę nieśmiało poklepując go po ramieniu - to był ciężki dzień, pełen... uhh, wrażeń.
Na kolejne jego słowa zareagowała ze... zdziwieniem, lekkim, prawie niezauważalnym, ale nadal podszytym grubą nicią zrozumienia. Temat terapii czy innych pomocy mentalnych jest zawsze specyficzny, a ilość ludzi którym wydaje się że "im to w ogóle nie potrzeba" jest nadal bardzo duża. Zdziwienie wzięło się głównie z tego, że wyglądało jakby to z... psycholożką, a nie z psychologią ogólnie miał chłopak problem. Hm. Dziwne.
- Rozumiem... naciskać nie będę. - powiedziała po chwili Zośka z przyjaznym uśmiechem.- Ale może poszukaj kogoś z kim mógłbyś otwarcie pogadać... tak wiesz, na spokojnie, choćby tylko po to żeby zrantować. Mi psycholożka pomaga, ale jeśli nie jesteś przekonany do niej to to się mija z celem. - dodała, wspominając podprogowo własne przeprawy z psychologami. Niestety jest to taki typ usługi, która by działać musi opierać się na relacji, a jeśli ktoś ci nie siądzie to będzie to tylko zmarnowany czas i często też pieniądz.
A ani czasu ani pieniędzy marnować nie należy w tej przykrej ekonomii.
Na jego wspomnienie o gitarze ożywiła się nieco, od razu zasypując go, co prawda nieświadomie ale jednak, serią pytań.
- Ooo! Gitara? Ale fajnie, a jaka? Akustyk czy elektryk? A może bass?
Po chwili jednak zauważyła jego badawczy wzrok. Po kilku dodatkowych sekundach, oraz pojedynczych kołach zębatych przewracających się w jej umyśle szybko dodała, unosząc delikatnie dłonie w geście poddania.
- O nie nie nie, nie zrozum mnie źle, kocham muzykę, ale nie mam ani grama talentu do tego. Dlatego podziwiam każdego kto ma do tego jakieś podejście, bo to zupełnie nie moja bajka.
Z jej ust uleciał cichy, nieco nerwowy i autokrytyczny śmiech.
- Miałam co prawda próbę z kalimbą i ukulele, ale na pierwszej zwrotce "Somewhere over the rainbow" się skończyło...
Bo chciała! Miała takie marzenie, romantyczne, że się nauczy... czegoś. Pianinka, gitarki, czy czegoś z niskim progiem wejścia. Natomiast przez brak smykałki oraz cierpliwości, w połączeniu z jej wysokimi wymaganiami i częstym poddawaniem się jeśli jej nie wyjdzie sprawiło, że jedynym instrumentem który umie obsługiwać jest małe kazoo kupione na odpuście w pobliskiej parafii.
Ze względu jednak na to, że nie chciała sobie robić wrogów na starcie, postanowiła, że nie weźmie go ze sobą do Hogwartu. A szkoda.
Może to też przez poczucie, że gdyby sama piła to pewnie nie wyglądałaby czy zachowywałaby się jakoś lepiej, i może dlatego że sama, gdyby była w takiej sytuacji, to chciałaby, by ktoś z nią rozmawiał. Bez względu na powód, i pomimo tego że nie tak wyobrażała sobie ten wieczór czy dzień, to jakoś podskórnie czuła że nie był to czas zmarnowany.
- Aish, nie no, spokojnie... - powiedziała, trochę nieśmiało poklepując go po ramieniu - to był ciężki dzień, pełen... uhh, wrażeń.
Na kolejne jego słowa zareagowała ze... zdziwieniem, lekkim, prawie niezauważalnym, ale nadal podszytym grubą nicią zrozumienia. Temat terapii czy innych pomocy mentalnych jest zawsze specyficzny, a ilość ludzi którym wydaje się że "im to w ogóle nie potrzeba" jest nadal bardzo duża. Zdziwienie wzięło się głównie z tego, że wyglądało jakby to z... psycholożką, a nie z psychologią ogólnie miał chłopak problem. Hm. Dziwne.
- Rozumiem... naciskać nie będę. - powiedziała po chwili Zośka z przyjaznym uśmiechem.- Ale może poszukaj kogoś z kim mógłbyś otwarcie pogadać... tak wiesz, na spokojnie, choćby tylko po to żeby zrantować. Mi psycholożka pomaga, ale jeśli nie jesteś przekonany do niej to to się mija z celem. - dodała, wspominając podprogowo własne przeprawy z psychologami. Niestety jest to taki typ usługi, która by działać musi opierać się na relacji, a jeśli ktoś ci nie siądzie to będzie to tylko zmarnowany czas i często też pieniądz.
A ani czasu ani pieniędzy marnować nie należy w tej przykrej ekonomii.
Na jego wspomnienie o gitarze ożywiła się nieco, od razu zasypując go, co prawda nieświadomie ale jednak, serią pytań.
- Ooo! Gitara? Ale fajnie, a jaka? Akustyk czy elektryk? A może bass?
Po chwili jednak zauważyła jego badawczy wzrok. Po kilku dodatkowych sekundach, oraz pojedynczych kołach zębatych przewracających się w jej umyśle szybko dodała, unosząc delikatnie dłonie w geście poddania.
- O nie nie nie, nie zrozum mnie źle, kocham muzykę, ale nie mam ani grama talentu do tego. Dlatego podziwiam każdego kto ma do tego jakieś podejście, bo to zupełnie nie moja bajka.
Z jej ust uleciał cichy, nieco nerwowy i autokrytyczny śmiech.
- Miałam co prawda próbę z kalimbą i ukulele, ale na pierwszej zwrotce "Somewhere over the rainbow" się skończyło...
Bo chciała! Miała takie marzenie, romantyczne, że się nauczy... czegoś. Pianinka, gitarki, czy czegoś z niskim progiem wejścia. Natomiast przez brak smykałki oraz cierpliwości, w połączeniu z jej wysokimi wymaganiami i częstym poddawaniem się jeśli jej nie wyjdzie sprawiło, że jedynym instrumentem który umie obsługiwać jest małe kazoo kupione na odpuście w pobliskiej parafii.
Ze względu jednak na to, że nie chciała sobie robić wrogów na starcie, postanowiła, że nie weźmie go ze sobą do Hogwartu. A szkoda.