01-12-2024, 09:37 PM
-... Ah, no tak - odpowiedziała po chwili. W końcu jest przebrana, może mieć problem ze znalezieniem jej.- ...Tylko ja mam pamięć złotej rybki i social anxiety. Ale nic, dam radę! - dodała, z nieco autokrytycznym, nerwowym chichotem.
Na imię chłopaka zdziwiła się nieco, ale pokiwała głową. Jak na szkołę w Anglii zaskakująco dużo tu nie-angielskich nazwisk. A może to ona miała do nich po prostu szczęście? No i czy ona w ogóle powinna mieć coś do powiedzenia w tym przypadku, skoro sama nie jest z Wielkiej Brytanii?
No dobra, ale polaków w Anglii to akurat dużo jest, no nie? Niby tak, ale ale jesteśmy też globalną wioską, to że ty nie miałaś styczności z obcokrajowcami zanim tu przyjechałaś nie znaczy, że w innych krajach nie ma wszystkich wszędzie. - pomyślała, wchodząc z samą sobą w wewnętrzny dialog.
- Ethan. Dubois. Du...bois. Du-bła? Dibła? Dibła. - powiedziała kilka razy pod nosem, zdeterminowana by zapamiętać sposób wypowiadania jego nazwiska. Mimo większej styczności z językiem francuskim w ostatnich tygodniach, nie mogła jeszcze powiedzieć że był to język dla niej prosty.
Widząc natomiast konsternację na jego twarzy, uśmiechnęła się i machnęła ręką.
- Jak ci będzie prościej, możesz mówić Sophie czy coś. To prawie to samo, a moje imię i tak większość zangielszcza...
Na jego, chyba stosunkowo nieśmiało-niepewne wspomnienie o koncercie, ona zareagowała większym entuzjazmem niż sam zainteresowany.
- O proszę, ale fajnie! To już coś, powoli was ludzie zaczną kojarzyć i się będzie jakoś toczyć!
Wydawała się szczerze ucieszona z tego faktu- mimo, że w sumie nie znała go, a jego imię poznała moze z pół minuty temu, to w jakiś sposób cieszyła się sukcesami tego obcego jej chłopaka. Może dlatego, że sama chciałaby kiedyś odnosić sukcesy i by ktoś się nimi cieszył? Może by podnieść go na duchu z i tak dopiero co, stosunkowo ciężkiej rozmowy? A może po prostu, po ludzku, z tego że komuś coś się udaje?
Standardowo, jak na Zośkę, nie wiedziała. I, tu też brak nowości- nie miała zamiaru się zastanawiać.
Miała natomiast zamiar pochwycić tę krztę wesołości i pociągnąć ją aż tak długo, jak będzie w stanie, by z miarę przyjemnym akcentem doprowadzić bezpiecznie upojonego chłopaka do jego dormitorium.
Dlatego, mimo że trochę nie załapał o co jej chodziło (za co, tak szczerze, nie mogła go winić), pobrnęła w jego słowa dalej- bo, zaskakująco, się z nimi zgadzała.
-... Otóż to! Jest strasznie mało czegokolwiek artystycznego ze strony Hogwartu! W innych szkołach są zajęcia pozalekcyjne, jakieś lekcje muzyki, tańca, rysunku... a tu większość związana z przedmiotami! Jak my mamy rozwijać pasje? Mamy się tylko uczyć, czy jak?
I jest, "Bingo Zośka" zostało otwarte, mamy to. Udało Ci się poruszyć temat wybrakowanego systemu edukacji nawet w rozmowie z nieco podchmielonym kolegą ze szkoły. Ty to jesteś. Jak inni, normalni ludzie prowadzą rozmowy? Czy uda ci się kiedyś opanować tę niesamowicie trudną sztukę?- pomyślała, krytykując swoje nagminne wyskakiwanie z przemyśleniami tam gdzie jej nie chcą.
Dlatego, by nie wyjść znów na opętaną anarchistkę (choć na dobrą sprawę to a- nie ona zaczęła i b-nie były to nie wiadomo jak dzikie opinie) uznała, że zejdzie trochę z tematu. Zostańmy przy muzyce Zośka, w końcu dążysz do gitary elektrycznej.
- Choć chór wcale nie jest zły, ogarnięty może robić naprawdę piękne rzeczy... byle może nie "Hogwart's School song", bo to cringe w chuj. - dodała chichocząc. No bo do cholery, mogliby trochę zaktualizować repertuar. Albo ogarnąć jakiegoś ghostwritera by napisał ten pseudo-hymn jednak trochę lepiej.
No ale teraz, gdy już podstawa została zrobiona, czas na atak- zadanie tego pytania, na którym zależało jej jednak od jakiś pięciu minut.
- No dobra, ale jak ci działa ta gitara tutaj? Przecież w Hogwarcie nie ma prądu?
Zapytała, niby od niechcenia, ale oczy zdradzały że była w jakiś sposób podekscytowana potencjalną odpowiedzią chłopaka.
Chyba nawet wstrzymała oddech na chwilę?
Na imię chłopaka zdziwiła się nieco, ale pokiwała głową. Jak na szkołę w Anglii zaskakująco dużo tu nie-angielskich nazwisk. A może to ona miała do nich po prostu szczęście? No i czy ona w ogóle powinna mieć coś do powiedzenia w tym przypadku, skoro sama nie jest z Wielkiej Brytanii?
No dobra, ale polaków w Anglii to akurat dużo jest, no nie? Niby tak, ale ale jesteśmy też globalną wioską, to że ty nie miałaś styczności z obcokrajowcami zanim tu przyjechałaś nie znaczy, że w innych krajach nie ma wszystkich wszędzie. - pomyślała, wchodząc z samą sobą w wewnętrzny dialog.
- Ethan. Dubois. Du...bois. Du-bła? Dibła? Dibła. - powiedziała kilka razy pod nosem, zdeterminowana by zapamiętać sposób wypowiadania jego nazwiska. Mimo większej styczności z językiem francuskim w ostatnich tygodniach, nie mogła jeszcze powiedzieć że był to język dla niej prosty.
Widząc natomiast konsternację na jego twarzy, uśmiechnęła się i machnęła ręką.
- Jak ci będzie prościej, możesz mówić Sophie czy coś. To prawie to samo, a moje imię i tak większość zangielszcza...
Na jego, chyba stosunkowo nieśmiało-niepewne wspomnienie o koncercie, ona zareagowała większym entuzjazmem niż sam zainteresowany.
- O proszę, ale fajnie! To już coś, powoli was ludzie zaczną kojarzyć i się będzie jakoś toczyć!
Wydawała się szczerze ucieszona z tego faktu- mimo, że w sumie nie znała go, a jego imię poznała moze z pół minuty temu, to w jakiś sposób cieszyła się sukcesami tego obcego jej chłopaka. Może dlatego, że sama chciałaby kiedyś odnosić sukcesy i by ktoś się nimi cieszył? Może by podnieść go na duchu z i tak dopiero co, stosunkowo ciężkiej rozmowy? A może po prostu, po ludzku, z tego że komuś coś się udaje?
Standardowo, jak na Zośkę, nie wiedziała. I, tu też brak nowości- nie miała zamiaru się zastanawiać.
Miała natomiast zamiar pochwycić tę krztę wesołości i pociągnąć ją aż tak długo, jak będzie w stanie, by z miarę przyjemnym akcentem doprowadzić bezpiecznie upojonego chłopaka do jego dormitorium.
Dlatego, mimo że trochę nie załapał o co jej chodziło (za co, tak szczerze, nie mogła go winić), pobrnęła w jego słowa dalej- bo, zaskakująco, się z nimi zgadzała.
-... Otóż to! Jest strasznie mało czegokolwiek artystycznego ze strony Hogwartu! W innych szkołach są zajęcia pozalekcyjne, jakieś lekcje muzyki, tańca, rysunku... a tu większość związana z przedmiotami! Jak my mamy rozwijać pasje? Mamy się tylko uczyć, czy jak?
I jest, "Bingo Zośka" zostało otwarte, mamy to. Udało Ci się poruszyć temat wybrakowanego systemu edukacji nawet w rozmowie z nieco podchmielonym kolegą ze szkoły. Ty to jesteś. Jak inni, normalni ludzie prowadzą rozmowy? Czy uda ci się kiedyś opanować tę niesamowicie trudną sztukę?- pomyślała, krytykując swoje nagminne wyskakiwanie z przemyśleniami tam gdzie jej nie chcą.
Dlatego, by nie wyjść znów na opętaną anarchistkę (choć na dobrą sprawę to a- nie ona zaczęła i b-nie były to nie wiadomo jak dzikie opinie) uznała, że zejdzie trochę z tematu. Zostańmy przy muzyce Zośka, w końcu dążysz do gitary elektrycznej.
- Choć chór wcale nie jest zły, ogarnięty może robić naprawdę piękne rzeczy... byle może nie "Hogwart's School song", bo to cringe w chuj. - dodała chichocząc. No bo do cholery, mogliby trochę zaktualizować repertuar. Albo ogarnąć jakiegoś ghostwritera by napisał ten pseudo-hymn jednak trochę lepiej.
No ale teraz, gdy już podstawa została zrobiona, czas na atak- zadanie tego pytania, na którym zależało jej jednak od jakiś pięciu minut.
- No dobra, ale jak ci działa ta gitara tutaj? Przecież w Hogwarcie nie ma prądu?
Zapytała, niby od niechcenia, ale oczy zdradzały że była w jakiś sposób podekscytowana potencjalną odpowiedzią chłopaka.
Chyba nawet wstrzymała oddech na chwilę?