17-12-2024, 09:26 PM
Na jego próby brnięcia w to że on nie jest jednak pijany, Zośka zaśmiała się dźwięcznie
- Jasne, jasne! Wydawało mi się że jesteśmy na takim etapie że nie musisz mi wciskać kitu!
Gdy podniósł się z ziemi, rzucając przy tym oniryczno-tajemniczy fragment, Zośka ponownie wróciła myślami do tego że wszystko fajnie, wszystko pięknie, ale jednak musi pamiętać że prawdopodobnie nie jest tak w porządku jak próbuje wmówić jej chłopak. Zaklnęła w myślach, karcąc sama siebie że najwyraźniej nieświadomie uderzyła w jakieś triggerujące nuty w rozmowie.
Lekko zmrużyła oczy, próbując lepiej przyjrzeć się jego twarzy w i tak nikłym świetle. Czy czuje się samotny? Uważa, że jest sam, nie ma znajomych? Mogła sobie dać rękę uciąć że widziała go kilka razy na korytarzu, i to w towarzystwie ludzi. Chyba nawet jakiejś dziewczyny...?
Cóż, można się czuć samotnym w tłumie.
- Jakbyś chciał kiedyś pogadać w normalnych warunkach czy coś to no, wiesz... - zaczęła nieco niepewnie i ostrożnie, co zaraz potem dogoniło zwątpienie czy aby na pewno nie brzmi to śmiesznie. Bo dlaczego miałby gadać z jakąś obcą, do tego z młodszych roczników... eeh, kozą? Bo pewnie w taki sposób ją zapamięta?
Na szczęście około smutnawy humor nie trwał jakoś zbyt długo, bo zaraz Ethan zaproponował przyniesienie gitary.
Teraz, zaraz, w tym momencie. Na co Zosia ponownie się zaśmiała.
Wychodzi na to, że przy tym spotkaniu miała więcej powodów do śmiechu niż niemal przez całą resztę dnia, co jest nieco smutne biorąc pod uwagę że wraca z imprezy na którą poszła ze znajomymi.
Którzy, jak to oni, zaginęli gdzieś w tłumie adoratorów. Jakby się tego wcale nie spodziewała, no nie?
Ale, postanowiła chwycić się tego radośniejszego przebłysku i z udawaną powagą, ale radosnym błyskiem w oku, oparła ręce na biodrach i powiedziała:
-Panie Dubois, jest pierwsza w nocy, to nie czas na gitarę!
Następnie prychnęła i uniosła się z podłogi, otrzepując spódnicę z kurzu i brudu którego i tak nie widziała w ciemności.
- A tak serio - dodała po chwili, poprawiając rogi, by nie spadły przez przypadek- Ostatnie czego dziś mi brakuje to jojczenia dyżurnych jakby nas złapali z gitarą w środku nocy. Ale przypomnę ci się za kilka dni.
Następnie rozglądnęła się po korytarzu, i łapiąc się na cichym ziewnięciu zdała sobie sprawę, że to może czas na bezpieczne odholowanie delikwenta pod drzwi dormitorium. Dlatego machnęła ręką w kierunku schodów.
- Chodź, odprowadzę cię. Żebyś się znów nie zgubił.
Z/t x2
- Jasne, jasne! Wydawało mi się że jesteśmy na takim etapie że nie musisz mi wciskać kitu!
Gdy podniósł się z ziemi, rzucając przy tym oniryczno-tajemniczy fragment, Zośka ponownie wróciła myślami do tego że wszystko fajnie, wszystko pięknie, ale jednak musi pamiętać że prawdopodobnie nie jest tak w porządku jak próbuje wmówić jej chłopak. Zaklnęła w myślach, karcąc sama siebie że najwyraźniej nieświadomie uderzyła w jakieś triggerujące nuty w rozmowie.
Lekko zmrużyła oczy, próbując lepiej przyjrzeć się jego twarzy w i tak nikłym świetle. Czy czuje się samotny? Uważa, że jest sam, nie ma znajomych? Mogła sobie dać rękę uciąć że widziała go kilka razy na korytarzu, i to w towarzystwie ludzi. Chyba nawet jakiejś dziewczyny...?
Cóż, można się czuć samotnym w tłumie.
- Jakbyś chciał kiedyś pogadać w normalnych warunkach czy coś to no, wiesz... - zaczęła nieco niepewnie i ostrożnie, co zaraz potem dogoniło zwątpienie czy aby na pewno nie brzmi to śmiesznie. Bo dlaczego miałby gadać z jakąś obcą, do tego z młodszych roczników... eeh, kozą? Bo pewnie w taki sposób ją zapamięta?
Na szczęście około smutnawy humor nie trwał jakoś zbyt długo, bo zaraz Ethan zaproponował przyniesienie gitary.
Teraz, zaraz, w tym momencie. Na co Zosia ponownie się zaśmiała.
Wychodzi na to, że przy tym spotkaniu miała więcej powodów do śmiechu niż niemal przez całą resztę dnia, co jest nieco smutne biorąc pod uwagę że wraca z imprezy na którą poszła ze znajomymi.
Którzy, jak to oni, zaginęli gdzieś w tłumie adoratorów. Jakby się tego wcale nie spodziewała, no nie?
Ale, postanowiła chwycić się tego radośniejszego przebłysku i z udawaną powagą, ale radosnym błyskiem w oku, oparła ręce na biodrach i powiedziała:
-Panie Dubois, jest pierwsza w nocy, to nie czas na gitarę!
Następnie prychnęła i uniosła się z podłogi, otrzepując spódnicę z kurzu i brudu którego i tak nie widziała w ciemności.
- A tak serio - dodała po chwili, poprawiając rogi, by nie spadły przez przypadek- Ostatnie czego dziś mi brakuje to jojczenia dyżurnych jakby nas złapali z gitarą w środku nocy. Ale przypomnę ci się za kilka dni.
Następnie rozglądnęła się po korytarzu, i łapiąc się na cichym ziewnięciu zdała sobie sprawę, że to może czas na bezpieczne odholowanie delikwenta pod drzwi dormitorium. Dlatego machnęła ręką w kierunku schodów.
- Chodź, odprowadzę cię. Żebyś się znów nie zgubił.
Z/t x2