08-01-2025, 04:56 AM
Ethan raczej nie starał się rozpamiętywać nocy, kiedy dziewczyna z porożem podjęła pewną próbę rozmowy z nim. Co prawda zdawało mu się, że pamiętał sporo z ich pogawędki, ale wszystko to zdawało się dziwnie przytłumione i mieć stanowczo za mało sensu, aby miało być prawdziwe... A jednak był pewien, że było.
Jeszcze lepiej pamiętał emocje, które targały nim tamtej nocy, co w gruncie rzeczy zamykało temat. Trzeba było zostawić to za sobą. Żyć dalej! Przeżył kolejne załamanie. Chwilę słabości, do której nigdy się nie przyzna i dzięki niech będą wszystkim mocom panującym nad jego marnym losem, że nigdy więcej nie dojdzie do interakcji z tamtą dziewczyną! Fakt, iż sądził, że nawet by jej nie rozpoznał, ułatwiał sprawę... Mimo to, złapał się na tym, że kilkakrotnie zauważał dziewczyny, które mniej lub bardziej świadomie zawieszały wzrok na nim - lub w pobliżu - i zastanawiał się, czy to miało cokolwiek wspólnego z tamtą sytuacją.
Ostatecznie decydował, że nawet jeśli tak, najlepszym wyjściem było odwrócenie się i udawanie, że niczego nie zauważył. Brak kontaktu wzrokowego zniechęcał do dalszych interakcji i być może to się sprawdzało.
Zdążył się rozluźnić i zacząć zapominać o temacie.
Aż w końcu w swojej bezczelności...!
Nie rozpoznał jej w pierwszej chwili. Usłyszał jedynie swoje imię, co zazwyczaj nie zwiastowało nic złego, w związku z czym odwrócił się, a jego pytający wzrok spoczął na Krukonce.
O nie.
To nawet nie uczucie wstydu, czy niechęci powodowało, że nie chciał mieć z nią nic do czynienia. Po prostu, jak miał udawać przed samym sobą, że wszystko jest w porządku, jeżeli ktoś był przy nim, kiedy zdawało się inaczej.
Nie miał jednak zamiaru uciekać, a jedynie skrzywił się nieznacznie, niezbyt zachwycony ze spotkania.
I czy ona nie mówiła czegoś o pani psycholog?
Wzniósł wzrok ku sufitowi, jakby właśnie stamtąd w jakikolwiek sposób, miało przyjść wybawienie.
Nie przyszło. Przyszła zmachana, blond dziewczyna.
I miała też dziwne imię... Ale był też prostszy odpowiednik.
- Ee... Tak. Ciebie... też - nie do końca starał się brzmieć przekonująco.
Nie pomyślał, że może w ten sposób wyjść na buca, ale wzięła go z zaskoczenia!
Tylko dlaczego tak zależało jej, aby go dogonić?
Zerknął ku pozostałym uczniom, którzy akurat obrali podobną trasę. Cóż, nie znał jej zamiarów... A więc chyba warto byłoby sprawić, aby cała sytuacja wyglądała naturalniej, niż potencjalna nagła dyskusja na środku korytarza.
Westchnął cicho, jakby właśnie decydował się o kapitulacji.
- Ok - zaczął, obejmując ją ramieniem, tak aby zmusić ją do tego, aby szła z nim wzdłuż korytarza. Jak... Znajomi, którymi w jakiś sposób byli. - Słuchaj, sorry za... Wiesz, tamto. Ale to przypadkowa sytuacja.
Jeszcze lepiej pamiętał emocje, które targały nim tamtej nocy, co w gruncie rzeczy zamykało temat. Trzeba było zostawić to za sobą. Żyć dalej! Przeżył kolejne załamanie. Chwilę słabości, do której nigdy się nie przyzna i dzięki niech będą wszystkim mocom panującym nad jego marnym losem, że nigdy więcej nie dojdzie do interakcji z tamtą dziewczyną! Fakt, iż sądził, że nawet by jej nie rozpoznał, ułatwiał sprawę... Mimo to, złapał się na tym, że kilkakrotnie zauważał dziewczyny, które mniej lub bardziej świadomie zawieszały wzrok na nim - lub w pobliżu - i zastanawiał się, czy to miało cokolwiek wspólnego z tamtą sytuacją.
Ostatecznie decydował, że nawet jeśli tak, najlepszym wyjściem było odwrócenie się i udawanie, że niczego nie zauważył. Brak kontaktu wzrokowego zniechęcał do dalszych interakcji i być może to się sprawdzało.
Zdążył się rozluźnić i zacząć zapominać o temacie.
Aż w końcu w swojej bezczelności...!
Nie rozpoznał jej w pierwszej chwili. Usłyszał jedynie swoje imię, co zazwyczaj nie zwiastowało nic złego, w związku z czym odwrócił się, a jego pytający wzrok spoczął na Krukonce.
O nie.
To nawet nie uczucie wstydu, czy niechęci powodowało, że nie chciał mieć z nią nic do czynienia. Po prostu, jak miał udawać przed samym sobą, że wszystko jest w porządku, jeżeli ktoś był przy nim, kiedy zdawało się inaczej.
Nie miał jednak zamiaru uciekać, a jedynie skrzywił się nieznacznie, niezbyt zachwycony ze spotkania.
I czy ona nie mówiła czegoś o pani psycholog?
Wzniósł wzrok ku sufitowi, jakby właśnie stamtąd w jakikolwiek sposób, miało przyjść wybawienie.
Nie przyszło. Przyszła zmachana, blond dziewczyna.
I miała też dziwne imię... Ale był też prostszy odpowiednik.
- Ee... Tak. Ciebie... też - nie do końca starał się brzmieć przekonująco.
Nie pomyślał, że może w ten sposób wyjść na buca, ale wzięła go z zaskoczenia!
Tylko dlaczego tak zależało jej, aby go dogonić?
Zerknął ku pozostałym uczniom, którzy akurat obrali podobną trasę. Cóż, nie znał jej zamiarów... A więc chyba warto byłoby sprawić, aby cała sytuacja wyglądała naturalniej, niż potencjalna nagła dyskusja na środku korytarza.
Westchnął cicho, jakby właśnie decydował się o kapitulacji.
- Ok - zaczął, obejmując ją ramieniem, tak aby zmusić ją do tego, aby szła z nim wzdłuż korytarza. Jak... Znajomi, którymi w jakiś sposób byli. - Słuchaj, sorry za... Wiesz, tamto. Ale to przypadkowa sytuacja.