10-03-2025, 09:07 PM
Zośka zatrzymała się na chwilę, gapiąc się na swoje notatki nieco pustym wzrokiem. Jej myśli pędziły szybciej, niż była w stanie je uporządkować- lekkie przebodźcowanie, ale jeszcze nie na tyle, by nie dało się z tego czegoś wykrzesać.
Okej, skoro magia działa jak woda w kubku, to skąd się bierze? Czy to coś, co czarodziej "ma" i zużywa, czy raczej coś, co przepuszcza przez siebie?
Westchnęła, opierając się o oparcie fotela, znów zmieniając pozycję- z każdą zmianą wyglądała mniej niż próba siedzenia w fotelu a bardziej jak upośledzona joga. Oczywiście, nadal nie w najgorszym stadium- zdawała sobie bowiem sprawę że jest przecież w miejscu publicznym, nie mogła z siebie zrobić większej wariatki niż za jaką i tak już była brana.
Niewygoda siedzenia była bowiem spowodowana niewygodą umysłu. Każda kolejna strona rodziła kolejne pytania, a każde pytanie mogło podważyć rzeczy, które wydawały się oczywiste.
Przekręciła stronę i natrafiła na kolejny fragment tekstu.
"Podstawowe teorie zasobu magicznego dzielą się na dwie główne szkoły myślenia. Pierwsza, deterministyczna, zakłada, że magia jest cechą wrodzoną i działa jak wewnętrzny zbiornik energii. Druga, przepływowa, sugeruje, że magia jest siłą zewnętrzną, którą czarodziej jedynie kanalizuje, działając jako medium."
Zośka wciągnęła powietrze. Czyli gówno, dupa, oczywiście że tego nikt nie zbadał tylko teoretyzują. No bo po co.
Odłożyła pióro i spojrzała w sufit. Jeżeli to prawda, to czy oznaczało to, że dałoby się znaleźć sposób na korzystanie z magii nawet bez wrodzonych zdolności? Albo przeciwnie – czy można było odciąć czarodzieja od źródła magii, jeśli istniał odpowiedni sposób?
To brzmiało jak czysta herezja. A jednocześnie... przecież istnieją Charłaki. I Mugolaki. I kursy uzupełniające, jak im to... Wmigurok?
Nieznacznie skrzywiła się na samo pomyślenie tych nazw. Doprawdy, mamy dwudziesty pierwszy wiek, dlaczego te nazwy nadal są w użyciu?
Ale, do celu. Czarodziej mógł dać życie zarówno czarodziejowi jak i komuś, kto nie był w stanie pętać magii. Kilka pokoleń później z osób niepętających mógł narodzić się czarodziej.
Czyli co, genetyka? Geny recesyjne? No ale co ten gen robi? Na co wpływa, gdzie się znajduje? Daje umiejętność czy tylko pozwala ją "odbierać"? Zakłócenia magii każą przypuszczać, że to drugie... że to coś pokroju fal radiowych, tak? I że to wina... internetu, że jest zakłócane?
Brawo Zośka, jesteś routerem.
Zaczęła nerwowo wertować książkę, szukając, czy ktoś już wpadł na podobne myśli.
Zdecydowanie też za mało zna się na... uh, biologii? Anatomii? Bo to dotyczy genów... co nie?
Nauka przedmiotu: Zaklęcia, teoria.
Post nr. 4
Okej, skoro magia działa jak woda w kubku, to skąd się bierze? Czy to coś, co czarodziej "ma" i zużywa, czy raczej coś, co przepuszcza przez siebie?
Westchnęła, opierając się o oparcie fotela, znów zmieniając pozycję- z każdą zmianą wyglądała mniej niż próba siedzenia w fotelu a bardziej jak upośledzona joga. Oczywiście, nadal nie w najgorszym stadium- zdawała sobie bowiem sprawę że jest przecież w miejscu publicznym, nie mogła z siebie zrobić większej wariatki niż za jaką i tak już była brana.
Niewygoda siedzenia była bowiem spowodowana niewygodą umysłu. Każda kolejna strona rodziła kolejne pytania, a każde pytanie mogło podważyć rzeczy, które wydawały się oczywiste.
Przekręciła stronę i natrafiła na kolejny fragment tekstu.
"Podstawowe teorie zasobu magicznego dzielą się na dwie główne szkoły myślenia. Pierwsza, deterministyczna, zakłada, że magia jest cechą wrodzoną i działa jak wewnętrzny zbiornik energii. Druga, przepływowa, sugeruje, że magia jest siłą zewnętrzną, którą czarodziej jedynie kanalizuje, działając jako medium."
Zośka wciągnęła powietrze. Czyli gówno, dupa, oczywiście że tego nikt nie zbadał tylko teoretyzują. No bo po co.
Odłożyła pióro i spojrzała w sufit. Jeżeli to prawda, to czy oznaczało to, że dałoby się znaleźć sposób na korzystanie z magii nawet bez wrodzonych zdolności? Albo przeciwnie – czy można było odciąć czarodzieja od źródła magii, jeśli istniał odpowiedni sposób?
To brzmiało jak czysta herezja. A jednocześnie... przecież istnieją Charłaki. I Mugolaki. I kursy uzupełniające, jak im to... Wmigurok?
Nieznacznie skrzywiła się na samo pomyślenie tych nazw. Doprawdy, mamy dwudziesty pierwszy wiek, dlaczego te nazwy nadal są w użyciu?
Ale, do celu. Czarodziej mógł dać życie zarówno czarodziejowi jak i komuś, kto nie był w stanie pętać magii. Kilka pokoleń później z osób niepętających mógł narodzić się czarodziej.
Czyli co, genetyka? Geny recesyjne? No ale co ten gen robi? Na co wpływa, gdzie się znajduje? Daje umiejętność czy tylko pozwala ją "odbierać"? Zakłócenia magii każą przypuszczać, że to drugie... że to coś pokroju fal radiowych, tak? I że to wina... internetu, że jest zakłócane?
Brawo Zośka, jesteś routerem.
Zaczęła nerwowo wertować książkę, szukając, czy ktoś już wpadł na podobne myśli.
Zdecydowanie też za mało zna się na... uh, biologii? Anatomii? Bo to dotyczy genów... co nie?
Nauka przedmiotu: Zaklęcia, teoria.
Post nr. 4