11-03-2025, 10:40 PM
Czarodzieje jako routery.
No świetnie, jeśli to była jej dzisiejsza konkluzja, to zdecydowanie powinna się porządnie wyspać.
Przetarła twarz dłońmi i westchnęła, czując, jak w jej głowie formuje się istny labirynt myśli.
No dobra, ale do rzeczy. Nad niezbadanymi teoriami i fantazjami zastanowi się, gdy będzie wgapiała się w sufit przed zaśnięciem. Albo, gdy się będzie nudzić gdzieś, kiedyś. Bo jak tak dalej pójdzie to z jej nauki będzie więcej filozofowania niż czegokolwiek.
Zośka przesunęła więc palcem po spisie treści, szukając czegoś, co nie sprawi, że znów zacznie w myślach analizować budowy człowieka jak inżynier konstrukcję mostu. Potrzebowała czegoś świeżego, co w jakiś sposób zmieni kurs jej myśli na cokolwiek innego.
Zatrzymała wzrok na tytule jednego z rozdziałów: „Zaklęcia użytkowe: magia codzienności i jej ograniczenia”
O, dobra, jak ma w nazwie "codzienność", to może będzie trochę łagodniejsze do strawienia.
„Zaklęcia użytkowe to grupa czarów ułatwiających codzienne życie czarodziejów. Do najpopularniejszych należą: zaklęcia czyszczące, konserwujące, naprawcze, kulinarne oraz transportowe. Ich stosowanie podlega jednak pewnym ograniczeniom, wynikającym z magicznej równowagi oraz interakcji z materią.”
Oparła policzek na dłoni, przesuwając wzrokiem po tekście. Ograniczenia? No tak, przecież nie wszystko da się zaczarować- Prawo Gampa choćby nawet, jedzenia z powietrza nie weźmiesz, możesz przywołać, teleportować, rozmnożyć ale nie wyczarować...
Chyba, że to wino. Albo sosy. Co jakoś trudno było jej objąć rozumkiem. Że co, że to płynne? Jak rozcieńczy zupę do konsystencji wody, to wtedy będzie mogła ją wyczarować? Albo jak wrzuci do wina tyle owoców, że zrobi się z tego bardziej kompot niż trunek, to już nie zadziała?
Absurd.
Czyli Gamp miał jakiś problem z agregacją substancji? Bo jeśli nie mógł stworzyć chleba, ale już wino owszem, to czy oznaczało to, że magia nie radziła sobie ze strukturami stałymi? A może chodziło o wartość odżywczą? Bo przecież nie o proces, sos czy wino też trzeba zrobić.
Oparła się na łokciu i zaczęła bębnić palcami w stronę książki. Nie za długo, bo zaraz zaczęła kreślić coś w notesie.
"Dlaczego woda i alkohol się kwalifikują, a rosół już nie? Czy magia działa lepiej na substancje homogeniczne?"
Dobra, może i przeskoczyła z biologii na chemię, ale przynajmniej nie myślała już o tym, czy jest routerem.
I może to była odpowiednia konkluzja by zakończyć dzisiejszą naukę.
Zamknęła książkę, wzięła notes i schowała wszystko do swojej torby. Trochę przyćmiona, trochę zmęczona, ale przynajmniej z poczuciem że coś zrobiła podniosła się z fotela i ruszyła w kierunku drzwi. Może i była po lunchu, ale może jak ładnie poprosi to ktoś zmajstruje jej herbatkę miętową?
z/t
Nauka przedmiotu: Zaklęcia, teoria.
Post nr. 5
No świetnie, jeśli to była jej dzisiejsza konkluzja, to zdecydowanie powinna się porządnie wyspać.
Przetarła twarz dłońmi i westchnęła, czując, jak w jej głowie formuje się istny labirynt myśli.
No dobra, ale do rzeczy. Nad niezbadanymi teoriami i fantazjami zastanowi się, gdy będzie wgapiała się w sufit przed zaśnięciem. Albo, gdy się będzie nudzić gdzieś, kiedyś. Bo jak tak dalej pójdzie to z jej nauki będzie więcej filozofowania niż czegokolwiek.
Zośka przesunęła więc palcem po spisie treści, szukając czegoś, co nie sprawi, że znów zacznie w myślach analizować budowy człowieka jak inżynier konstrukcję mostu. Potrzebowała czegoś świeżego, co w jakiś sposób zmieni kurs jej myśli na cokolwiek innego.
Zatrzymała wzrok na tytule jednego z rozdziałów: „Zaklęcia użytkowe: magia codzienności i jej ograniczenia”
O, dobra, jak ma w nazwie "codzienność", to może będzie trochę łagodniejsze do strawienia.
„Zaklęcia użytkowe to grupa czarów ułatwiających codzienne życie czarodziejów. Do najpopularniejszych należą: zaklęcia czyszczące, konserwujące, naprawcze, kulinarne oraz transportowe. Ich stosowanie podlega jednak pewnym ograniczeniom, wynikającym z magicznej równowagi oraz interakcji z materią.”
Oparła policzek na dłoni, przesuwając wzrokiem po tekście. Ograniczenia? No tak, przecież nie wszystko da się zaczarować- Prawo Gampa choćby nawet, jedzenia z powietrza nie weźmiesz, możesz przywołać, teleportować, rozmnożyć ale nie wyczarować...
Chyba, że to wino. Albo sosy. Co jakoś trudno było jej objąć rozumkiem. Że co, że to płynne? Jak rozcieńczy zupę do konsystencji wody, to wtedy będzie mogła ją wyczarować? Albo jak wrzuci do wina tyle owoców, że zrobi się z tego bardziej kompot niż trunek, to już nie zadziała?
Absurd.
Czyli Gamp miał jakiś problem z agregacją substancji? Bo jeśli nie mógł stworzyć chleba, ale już wino owszem, to czy oznaczało to, że magia nie radziła sobie ze strukturami stałymi? A może chodziło o wartość odżywczą? Bo przecież nie o proces, sos czy wino też trzeba zrobić.
Oparła się na łokciu i zaczęła bębnić palcami w stronę książki. Nie za długo, bo zaraz zaczęła kreślić coś w notesie.
"Dlaczego woda i alkohol się kwalifikują, a rosół już nie? Czy magia działa lepiej na substancje homogeniczne?"
Dobra, może i przeskoczyła z biologii na chemię, ale przynajmniej nie myślała już o tym, czy jest routerem.
I może to była odpowiednia konkluzja by zakończyć dzisiejszą naukę.
Zamknęła książkę, wzięła notes i schowała wszystko do swojej torby. Trochę przyćmiona, trochę zmęczona, ale przynajmniej z poczuciem że coś zrobiła podniosła się z fotela i ruszyła w kierunku drzwi. Może i była po lunchu, ale może jak ładnie poprosi to ktoś zmajstruje jej herbatkę miętową?
z/t
Nauka przedmiotu: Zaklęcia, teoria.
Post nr. 5