22-06-2025, 08:22 PM
- E tam, jakbyś nim gadał od urodzenia to być ogarnął. Francuskiego też nie ogarniam, ale przynajmniej ładnie brzmi. - odpowiedziała na jego wtrącenie, przypominając sobie że rzeczywiście, wspominał o swego rodzaju niechęci do... francuskiego? Francuzów? Francji, ogólnie?
Nie podzielała co prawda jego przekonań, ale zdążyła wywnioskować z ostatniego spotkania że to dla niego kwestia nieprzyjemna, więc nie miała zamiaru dotykać tego tematu bardziej, ażeby nie zaczął śmierdzieć.
Nie ma co podjudzać, szczególnie że idzie tak dobrze!
-... no to co, ustalone? - odpowiedziała po chwili Zośka, kilka sekund po tym jak przeglądnęła na szybko mentalną mapę szkoły - Sala od historii magii nie brzmi źle, wątpię by ktoś się tam zapuszczał jak nie musi- dodała po chwili z lekkim uśmiechem poprawiając nieco zsuwającą się z jej ramienia torbę. - Do zobaczenia w niedzielę w takim razie. Będę czekać pod salą.
I niemal od razu była gotowa zejść z tematu, bo już gotowała w głowie plan, jak się przygotować do tego spotkania.
Dobrze Zośka, udało się! Ogarnęłaś to!
Odetchnęła cicho i dodała z uśmiechem, ale na tyle cicho, żeby tylko on usłyszał:
- Uważaj na siebie. I nie martw się, nie będę cię męczyć do tego czasu.
I z tymi słowami odwróciła się na pięcie, unosząc rękę w geście pożegnania, zostawiając go z planem w powietrzu i chyba jakimś dziwnym poczuciem, że właściwie już wszystko jest załatwione.
/zt x2
Nie podzielała co prawda jego przekonań, ale zdążyła wywnioskować z ostatniego spotkania że to dla niego kwestia nieprzyjemna, więc nie miała zamiaru dotykać tego tematu bardziej, ażeby nie zaczął śmierdzieć.
Nie ma co podjudzać, szczególnie że idzie tak dobrze!
-... no to co, ustalone? - odpowiedziała po chwili Zośka, kilka sekund po tym jak przeglądnęła na szybko mentalną mapę szkoły - Sala od historii magii nie brzmi źle, wątpię by ktoś się tam zapuszczał jak nie musi- dodała po chwili z lekkim uśmiechem poprawiając nieco zsuwającą się z jej ramienia torbę. - Do zobaczenia w niedzielę w takim razie. Będę czekać pod salą.
I niemal od razu była gotowa zejść z tematu, bo już gotowała w głowie plan, jak się przygotować do tego spotkania.
Dobrze Zośka, udało się! Ogarnęłaś to!
Odetchnęła cicho i dodała z uśmiechem, ale na tyle cicho, żeby tylko on usłyszał:
- Uważaj na siebie. I nie martw się, nie będę cię męczyć do tego czasu.
I z tymi słowami odwróciła się na pięcie, unosząc rękę w geście pożegnania, zostawiając go z planem w powietrzu i chyba jakimś dziwnym poczuciem, że właściwie już wszystko jest załatwione.
/zt x2