09-07-2025, 12:03 AM
Zosia uniosła lekko brwi, zaskoczona jego odpowiedzią - ale nie w negatywnym sensie. Po prostu nie spodziewała się, że ktoś poza nią faktycznie uzna to za sensowny pomysł. Większość ludzi machała ręką, licząc że dorośli się w końcu ogarną, albo że wszystko się jakoś samo „przejdzie”. Tylko że… nie przechodziło, najwyraźniej.
- Małe śledztwo, hm? - powtórzyła półgłosem, bardziej do siebie niż do niego. Zawiesiła spojrzenie na kotarze, jakby próbując wyczytać z niej, co powiedziałby... każdy z jej znajomych w sumie. Aidan. Pascal. Oriane, rodzice. Głupi pomysł? Albo niebezpieczny. A może wręcz przeciwnie?
- Można spróbować - dodała w końcu, już bardziej zdecydowanym tonem. - Chyba i tak nie dam rady po prostu siedzieć i czekać.
Bo przecież nie chodziło tylko o "coś". Chodziło o ludzi. Ich znajomi. Ich szkoła. Ich strach. A ona i tak, w porównaniu do chociażby Pascala i Oriane, nie miała aż tyle do stracenia.
Zamyśliła się, słuchając o jego pomyśle z mapą.
- Wiadomo, samemu zawsze lepiej. Przynajmniej jesteś pewny swojej pracy, albo możesz winić tylko siebie jak nie wyjdzie.
Szczególnie w tym ostatnim Zośka personalnie czuła coś... kojącego. Że ona sobie sterem i okrętem.
- Z tym też jakbym mogła pomóc, to dawaj znać- dodała - lubię się bawić w takie wynalazki.
Taktycznie. Nie za dużo powiedziane, ale zasiała to ziarno. Wystarczy.
Na jego wzmiankę o adopcji tylko skinęła głową - nie chciała drążyć, chociaż w środku kłębiło się w niej tysiąc pytań. Ale znała ten mechanizm - gdy ktoś nie wie, czy mu się coś należy. Albo czy przypadkiem nie będzie musiał kiedyś za to zapłacić.
Zbyt dobrze znała. A ona nawet nie była adoptowana.
Choć w sumie czy ponowne małżeństwo nie jest swego rodzaju adopcją?
Może, ale nie o to chodzi, to co innego!
- Serio? - zapytałam z uśmiechem - z jakiegoś konkretnego powodu? Czy po prostu wiedziałeś od początku bo plotkujecie o mnie?
Kolejna próba rozładowania emocji. Drobny śmieszek, by trochę podnieść morale. Bo miała wrażenie że przez okres trwania tej rozmowy, jej stan przypominał falę - raz śmieszek heheszek, plany budowy i inne, by potem znów opaść na dół, przypominając sobie, że ostatnio jest nieciekawie.
Z dużą ilością rzeczy, tak naprawdę. Czy kiedyś przyjdzie mi żyć w spokoju?
- Mam nadzieję, że się obudzi. - dodała cicho, obserwując jak woda w fontannie naigrywa się z niej, falując dokładnie tak, jak jej emocje.
Westchnęła, czując jak jakiś rodzaj niepokoju znów ściska jej żołądek. Bo mógł mieć rację - ledwo miesiąc temu byli pierwsi. Czemu nie mieliby być i kolejni?
- Trójka przed Wigilią - powtórzyła cicho. - Brzmi jak cholernie zła wróżba.
- Małe śledztwo, hm? - powtórzyła półgłosem, bardziej do siebie niż do niego. Zawiesiła spojrzenie na kotarze, jakby próbując wyczytać z niej, co powiedziałby... każdy z jej znajomych w sumie. Aidan. Pascal. Oriane, rodzice. Głupi pomysł? Albo niebezpieczny. A może wręcz przeciwnie?
- Można spróbować - dodała w końcu, już bardziej zdecydowanym tonem. - Chyba i tak nie dam rady po prostu siedzieć i czekać.
Bo przecież nie chodziło tylko o "coś". Chodziło o ludzi. Ich znajomi. Ich szkoła. Ich strach. A ona i tak, w porównaniu do chociażby Pascala i Oriane, nie miała aż tyle do stracenia.
Zamyśliła się, słuchając o jego pomyśle z mapą.
- Wiadomo, samemu zawsze lepiej. Przynajmniej jesteś pewny swojej pracy, albo możesz winić tylko siebie jak nie wyjdzie.
Szczególnie w tym ostatnim Zośka personalnie czuła coś... kojącego. Że ona sobie sterem i okrętem.
- Z tym też jakbym mogła pomóc, to dawaj znać- dodała - lubię się bawić w takie wynalazki.
Taktycznie. Nie za dużo powiedziane, ale zasiała to ziarno. Wystarczy.
Na jego wzmiankę o adopcji tylko skinęła głową - nie chciała drążyć, chociaż w środku kłębiło się w niej tysiąc pytań. Ale znała ten mechanizm - gdy ktoś nie wie, czy mu się coś należy. Albo czy przypadkiem nie będzie musiał kiedyś za to zapłacić.
Zbyt dobrze znała. A ona nawet nie była adoptowana.
Choć w sumie czy ponowne małżeństwo nie jest swego rodzaju adopcją?
Może, ale nie o to chodzi, to co innego!
- Serio? - zapytałam z uśmiechem - z jakiegoś konkretnego powodu? Czy po prostu wiedziałeś od początku bo plotkujecie o mnie?
Kolejna próba rozładowania emocji. Drobny śmieszek, by trochę podnieść morale. Bo miała wrażenie że przez okres trwania tej rozmowy, jej stan przypominał falę - raz śmieszek heheszek, plany budowy i inne, by potem znów opaść na dół, przypominając sobie, że ostatnio jest nieciekawie.
Z dużą ilością rzeczy, tak naprawdę. Czy kiedyś przyjdzie mi żyć w spokoju?
- Mam nadzieję, że się obudzi. - dodała cicho, obserwując jak woda w fontannie naigrywa się z niej, falując dokładnie tak, jak jej emocje.
Westchnęła, czując jak jakiś rodzaj niepokoju znów ściska jej żołądek. Bo mógł mieć rację - ledwo miesiąc temu byli pierwsi. Czemu nie mieliby być i kolejni?
- Trójka przed Wigilią - powtórzyła cicho. - Brzmi jak cholernie zła wróżba.