Nim jednak Krukonka zdążyła odpowiedzieć, kotara poruszyła się i otworzyła na krótką chwilę. Zza materiału, żwawym krokiem wyszła Pani Edwards. Na twarzy miała wyraźne skupienie, niemal nieobecne spojrzenie – w dłoniach, chronionych cienkimi rękawiczkami, niosła coś, co wyglądało jak starannie złożony szkolny mundurek.
Początkowo nawet ich nie zauważyła – szła prosto przed siebie, jakby myślami była zupełnie gdzie indziej. Dopiero po chwili, gdy kątem oka wychwyciła ruch, odwróciła głowę. Jej reakcja była lekko nerwowa, jakby zaskoczyła ją sama ich obecność.
Trudno powiedzieć, czy była to kwestia napięcia związanego z całą sytuacją, czy może coś zupełnie innego – w każdym razie nie poświęciła im zbyt wiele uwagi. Najwyraźniej się spieszyła.
- Czekajcie tu, zaraz ktoś do Was wyjdzie - powiedziała krótko, z lekkim pośpiechem w głosie, i ruszyła dalej tym samym energicznym krokiem, z jakim się pojawiła.
Zostawiła za sobą nie tylko ich dwójkę, ale i unoszący się w powietrzu, ledwie uchwytny, a jednak dziwnie słodki zapach... perfum?
Przedsionek skrzydła szpitalnego
|
14-07-2025, 10:38 PM
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|