06-03-2021, 10:06 PM
Tymczasem, w czasie kiedy rodzina Boleyn żyła sobie w świętym spokoju, Heather i Kira, zupełnie nieświadome, że ktokolwiek tu mieszka, wybrały się na wycieczkę do ruin zamku. Natauralnie, blondynka wystroiła się jak zawsze jak hrabianka, po części żeby Kira zrobiła jej sesję zdjęciową na zamku (a miała nawet taki czarodziejski, robiący ruchome zdjęcia!), a po części po prostu nie umiejąc inaczej. Nie mogła ot o siebie nie zadbać, założyć byle czego, pomijając fakt, że jak durna założyła buty na obcasie. Do ruin. Ale to co, miała założyć balerinki? Gdzie do takiego stroju, przecież to się nie godzi.
- Zrobisz mi potem trochę zdjęć, okej? To sobie wywołam. Ja tobie też mogę zrobić w sumie, tylko pewnie ci je dam dopiero w szkole. - Bo przecież sowy nie wyśle. Umarłaby zanim by od niej ten potwór w ogóle wziął list. - Ogromny ten zamek. Mogłabym w takim mieszkać. Tylko musiałabym NAPRAWDĘ bogatego męża znaleźć, a nie wiem czy aż tak wysoko uda mi się ustrzelić. Chyba że na dzieciaka, ale teraz to i tak pewnie jeden chuj i by polazł w pizdu. Bez sensu.
Weszły głównym dziedzińcem, a stukot obcasów Gryfonki odbijał się echem dookoła. Heather jednak nie zwracała na to uwagi. Za to coś, co ją przykuło, był fakt tego jak prezentowały się owe ruiny. Były zadbane. Czy to nie dziwne jak na miejsce opuszczone przez dekady czy wieki?
- Nie uważasz, że to miejsce aż dziwnie dobrze się trzyma? - zapytała z namysłem, patrząc po obrośniętych zielenią murach. - Chociaż najpierw może dobrze pójść gdzieś na ogrody? Jak wolisz? Tam jest jakiś żywopłot, może jakiś ładny zakątek na zdjęcia znajdziemy. Cudownie jakby była stara huśtawka, o matko, to genialne ujęcia!
Heather widać była dziś w świetnym humorze nie tylko na wycieczki, ale i na rozmowy, mówiąc więcej niż czasem potrafiła podczas całego spotkania. Ale każdy chyba czasem tak ma, że mu się buzia nie zamyka! Prawda?
- Zrobisz mi potem trochę zdjęć, okej? To sobie wywołam. Ja tobie też mogę zrobić w sumie, tylko pewnie ci je dam dopiero w szkole. - Bo przecież sowy nie wyśle. Umarłaby zanim by od niej ten potwór w ogóle wziął list. - Ogromny ten zamek. Mogłabym w takim mieszkać. Tylko musiałabym NAPRAWDĘ bogatego męża znaleźć, a nie wiem czy aż tak wysoko uda mi się ustrzelić. Chyba że na dzieciaka, ale teraz to i tak pewnie jeden chuj i by polazł w pizdu. Bez sensu.
Weszły głównym dziedzińcem, a stukot obcasów Gryfonki odbijał się echem dookoła. Heather jednak nie zwracała na to uwagi. Za to coś, co ją przykuło, był fakt tego jak prezentowały się owe ruiny. Były zadbane. Czy to nie dziwne jak na miejsce opuszczone przez dekady czy wieki?
- Nie uważasz, że to miejsce aż dziwnie dobrze się trzyma? - zapytała z namysłem, patrząc po obrośniętych zielenią murach. - Chociaż najpierw może dobrze pójść gdzieś na ogrody? Jak wolisz? Tam jest jakiś żywopłot, może jakiś ładny zakątek na zdjęcia znajdziemy. Cudownie jakby była stara huśtawka, o matko, to genialne ujęcia!
Heather widać była dziś w świetnym humorze nie tylko na wycieczki, ale i na rozmowy, mówiąc więcej niż czasem potrafiła podczas całego spotkania. Ale każdy chyba czasem tak ma, że mu się buzia nie zamyka! Prawda?