09-03-2021, 03:03 AM
Oczywiście Philip do tej pory nie widział problemu w nocnych spacerach, czy jakichkolwiek innych zabawach, które niejako kłóciły się z regulaminem... Albo przynajmniej zdawało mu się, że mogą być z nim niezgodne - był wystarczająco bystry, by się tego domyślać - ale to też nie tak, że znał go aż tak dobrze. Odkąd został prefektem, prawdopodobnie powinien znać się na tym nieco lepiej, tylko że nie miał jakoś ani czasu, ani ochoty na przygotowywanie się do tej roli samodzielnie. I może właśnie dlatego rodzina - ze szczególnym wskazaniem na rodziców - która przecież znała go najlepiej, nie wierzyła, że ktoś kiedykolwiek mógłby chociaż pomyśleć, że Philip może nadawać się na prefekta. Dlatego też zdążył wysłać ze trzy wściekłe sowy rodzicom podczas pierwszego tygodnia od otrzymania tego tytułu i tym bardziej miał szczerą nadzieję, że podziobały ich niemniej niż jego...
Na dłuższą chwilę faktycznie zamyślił się. I to właśnie ta krótka chwila nieuwagi doprowadziła do zderzenia. Tym razem chyba troszkę z jego winy - w pobliżu nie powinno być ani jednej rudej wyścigówki. A jednak był jak zwykle gotów opieprzyć osobę, która zaraz w swojej uprzejmości zamiast go staranować, zdecydowała się przytrzymać go, kiedy zachwiał się i poruszył ręką, jak gdyby szukał poręczy... Której nie znalazł, rzecz jasna. Hogwart był taki niebezpieczny...
Podniósł szybko głowę, by ujrzeć Aarona, którego z jakiegoś powodu zwyczajnie nie spodziewał się zobaczyć. I tylko dlatego nie zdążył mu się wciąć przed jego złośliwostką. Jednak nie miał być przez to wcale mniej waleczny! Tyle że zaczął od zmierzenia go wzrokiem, sam nie wiedząc dlaczego.
- Że kto znowu? Tak, jasne, spierdalaj - odparł pospiesznie po tym krótkim zawieszeniu, przewracając przy tym oczami i cofając się o kroczek.
Odgarnął włosy z oczu, przeczesując je palcami, gdy wpadło mu, że halo, jest prefektem. Mógł złośliwie wytykać ludziom rzeczy i grozić im. Pytanie na ile faktycznie zrobiłby jakąkolwiek krzywdę Ślizgonom - bo jakaś solidarność musi być, przynajmniej póki nikt mu nie podpadnie.
Uśmiechnął się na tę myśl i przekrzywił głowę.
- Albo w sumie... - zaczął cicho, splatając ręce na piersi. - Dokąd szlajasz się o tej godzinie? To trochę proszenie się o szlaban, nie?
Gorzej że z Philipem nigdy nic nie wiadomo... Mógł być to równie dobrze żart. Ale czy nim był? Na pewno chciał się chociaż podroczyć, a co z tego wyjdzie?
Na dłuższą chwilę faktycznie zamyślił się. I to właśnie ta krótka chwila nieuwagi doprowadziła do zderzenia. Tym razem chyba troszkę z jego winy - w pobliżu nie powinno być ani jednej rudej wyścigówki. A jednak był jak zwykle gotów opieprzyć osobę, która zaraz w swojej uprzejmości zamiast go staranować, zdecydowała się przytrzymać go, kiedy zachwiał się i poruszył ręką, jak gdyby szukał poręczy... Której nie znalazł, rzecz jasna. Hogwart był taki niebezpieczny...
Podniósł szybko głowę, by ujrzeć Aarona, którego z jakiegoś powodu zwyczajnie nie spodziewał się zobaczyć. I tylko dlatego nie zdążył mu się wciąć przed jego złośliwostką. Jednak nie miał być przez to wcale mniej waleczny! Tyle że zaczął od zmierzenia go wzrokiem, sam nie wiedząc dlaczego.
- Że kto znowu? Tak, jasne, spierdalaj - odparł pospiesznie po tym krótkim zawieszeniu, przewracając przy tym oczami i cofając się o kroczek.
Odgarnął włosy z oczu, przeczesując je palcami, gdy wpadło mu, że halo, jest prefektem. Mógł złośliwie wytykać ludziom rzeczy i grozić im. Pytanie na ile faktycznie zrobiłby jakąkolwiek krzywdę Ślizgonom - bo jakaś solidarność musi być, przynajmniej póki nikt mu nie podpadnie.
Uśmiechnął się na tę myśl i przekrzywił głowę.
- Albo w sumie... - zaczął cicho, splatając ręce na piersi. - Dokąd szlajasz się o tej godzinie? To trochę proszenie się o szlaban, nie?
Gorzej że z Philipem nigdy nic nie wiadomo... Mógł być to równie dobrze żart. Ale czy nim był? Na pewno chciał się chociaż podroczyć, a co z tego wyjdzie?