09-03-2021, 03:22 AM
Clove czuła, że mogłaby tak spędzić resztę dnia. Siedzieć w klasie, w której do tej pory nie miała okazji być, patrzeć na tańczącą Rue. Podziwiać każdy jej ruch, zgranie mięśni, mimikę, która raz po raz zmieniała się na jej twarzy, dodając całości jeszcze bardziej emocjonalnego wydźwięku. Nie umiała i z pewnością nie chciała, odrywać od niej spojrzenie w obawie, że coś mogłoby umknąć jej uwadze.
Delikatny uśmiech wkradł się na jej usta, kiedy siedząc po turecku, oparła łokcie o nogi, następnie dłońmi podpierając głowę. Była oczarowana i nie ukrywała tego. Czy powinna dać o sobie znać? Z całą pewnością. Obawiała się jednak, że jedno słowo mogło wszystko zniszczyć, a przerwanie tego przedstawienia było prawdziwym grzechem.
Och, już miała w głowie zdania, które później spisze. Poszczególne myśli, które ostatecznie miały ułożyć się w całość, nadając końcową formę wierszowi, który aż chciał wyjść spod jej ręki. Ale nie teraz, jeszcze nie. Teraz gromadziła wenę, wpatrując się w swoją muzę, nieświadomą obecności widowni. Beztroskość, radość, chociaż gdzieś tam pojedyncza nitka smutku. Emocje biły od drobnej postaci, poruszającej ciałem w rytm każdej poszczególnej nuty. Czuła muzykę, Clove to wiedziała, bo dzięki Rue czuła i ona.
Nagle nastąpiła cisza, przerywana jedynie cichym oddechem. Krukona wyrwała się z transu, spoglądając na tańczącą, która już nie wirowała. Patrzyła, jak odgarnia włosy do tyłu, sprawiając, że coś uderzyło Blackwood. Coś przyjemnego.
-To było piękne, ale z pewnością o tym wiesz - powiedziała cicho, nie ruszając się z miejsca. Doszła do wniosku, że mimo wszystko powinna dać o sobie znać. Bo co, jeśli Rue nie chciała, by zakłócano jej taniec?
Delikatny uśmiech wkradł się na jej usta, kiedy siedząc po turecku, oparła łokcie o nogi, następnie dłońmi podpierając głowę. Była oczarowana i nie ukrywała tego. Czy powinna dać o sobie znać? Z całą pewnością. Obawiała się jednak, że jedno słowo mogło wszystko zniszczyć, a przerwanie tego przedstawienia było prawdziwym grzechem.
Och, już miała w głowie zdania, które później spisze. Poszczególne myśli, które ostatecznie miały ułożyć się w całość, nadając końcową formę wierszowi, który aż chciał wyjść spod jej ręki. Ale nie teraz, jeszcze nie. Teraz gromadziła wenę, wpatrując się w swoją muzę, nieświadomą obecności widowni. Beztroskość, radość, chociaż gdzieś tam pojedyncza nitka smutku. Emocje biły od drobnej postaci, poruszającej ciałem w rytm każdej poszczególnej nuty. Czuła muzykę, Clove to wiedziała, bo dzięki Rue czuła i ona.
Nagle nastąpiła cisza, przerywana jedynie cichym oddechem. Krukona wyrwała się z transu, spoglądając na tańczącą, która już nie wirowała. Patrzyła, jak odgarnia włosy do tyłu, sprawiając, że coś uderzyło Blackwood. Coś przyjemnego.
-To było piękne, ale z pewnością o tym wiesz - powiedziała cicho, nie ruszając się z miejsca. Doszła do wniosku, że mimo wszystko powinna dać o sobie znać. Bo co, jeśli Rue nie chciała, by zakłócano jej taniec?