09-03-2021, 05:40 PM
Mimowolnie, jakby nie do końca zdając sobie z tego sprawę, rejestrowała każdy ruch dziewczyny korzystając z tego, że nie mogła tego zobaczyć. Nie mogła wiedzieć, że często nawet na korytarzu Clove wodziła za nią wzrokiem, nie potrafiąc go od niej oderwać, gdy tylko spoczął na jej sylwetce. Sama Krukonka nie widziała w tym niczego złego - zrzucała to na zamyślenie, czy odruch bezwiedny. Bo czy nie zawsze było tak, że ludzie na kogoś patrzyli i nie zawsze widzieli go tak, jak rozumie się to stwierdzenie? Nie miała wpływu na to, że jej umysł kodował tak wiele na temat koleżanki, która znacznie wyróżniała się na tle innych osób. A Blackwood uwielbiała oryginalność i to do niej najbardziej ją ciągnęło. Zaprzeczeniu szarości i monotonii. Identyczności i chodzących klonów. Tym większe było jej zafascynowanie szczupłą tancerką.
-Nie ma sensu przeczyć komplementom. Po prostu je przyjmuj, bo może się okazać, że będziesz otrzymywała ich całkiem sporo. W kwestii tańca nie musisz być skromna, bo widać, że to czujesz - skomentowała lekko, przyjaźnie. Miała ochotę złapać ją za dłoń, ale to z pewnością był brak poszanowania dla prywatności i przestrzeni intymnej. A pytać nie wypadało. Może kiedyś, w innych okolicznościach, kiedy chwila będzie bardziej sprzyjająca.
-Wielu wprawnych tancerzy nawet po latach ćwiczeń nie osiąga takiego stadium zżycia z muzyką, jak w twoim przypadku. Nie wypieraj się tego, że jesteś inna, lepsza. W tym nie ma niczego złego - rzuciła ciągle tym samym miękkim tonem, którym uraczyła ją już na początku. Tonem, który był przeznaczony tylko i wyłącznie dla Rue, chociaż sama Clove jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Co innego słyszeć swój głos, a co innego, jak odbierali go inni.
-Myślę, że jest bardziej możliwe, niż sądzisz. Gdzie, jak nie w Hogwarcie, możesz się tego nauczyć? - spytała. Wierzyła w nią. Może nie wiedziała o niej wszystkiego, ale wierzyła.
-Zatańczyć to, co czujesz w danej chwili. Nie ja mam ci dyktować kroki, Ru. Twoje ciało będzie wiedziało na co może sobie pozwolić ze świadomością posiadania publiczności - uśmiechnęła się.
-Nie ma sensu przeczyć komplementom. Po prostu je przyjmuj, bo może się okazać, że będziesz otrzymywała ich całkiem sporo. W kwestii tańca nie musisz być skromna, bo widać, że to czujesz - skomentowała lekko, przyjaźnie. Miała ochotę złapać ją za dłoń, ale to z pewnością był brak poszanowania dla prywatności i przestrzeni intymnej. A pytać nie wypadało. Może kiedyś, w innych okolicznościach, kiedy chwila będzie bardziej sprzyjająca.
-Wielu wprawnych tancerzy nawet po latach ćwiczeń nie osiąga takiego stadium zżycia z muzyką, jak w twoim przypadku. Nie wypieraj się tego, że jesteś inna, lepsza. W tym nie ma niczego złego - rzuciła ciągle tym samym miękkim tonem, którym uraczyła ją już na początku. Tonem, który był przeznaczony tylko i wyłącznie dla Rue, chociaż sama Clove jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Co innego słyszeć swój głos, a co innego, jak odbierali go inni.
-Myślę, że jest bardziej możliwe, niż sądzisz. Gdzie, jak nie w Hogwarcie, możesz się tego nauczyć? - spytała. Wierzyła w nią. Może nie wiedziała o niej wszystkiego, ale wierzyła.
-Zatańczyć to, co czujesz w danej chwili. Nie ja mam ci dyktować kroki, Ru. Twoje ciało będzie wiedziało na co może sobie pozwolić ze świadomością posiadania publiczności - uśmiechnęła się.