09-03-2021, 09:33 PM
Oczywiście, królowa życia musiała pokazać się od najlepszej strony w dniu dzisiejszym. Teraz widziano ją najwięcej! Musiała oczywiście się wypachnić swoimi konwaliowo-jaśminowymi perfumami, odstawić w seksowną kieckę może nieszczególnie odpowiednią do szkoły, ale raz, że nikt jej uwagi nigdy nie zwrócił, dwa, wara im od jej stylu ubioru, trzy, przecież gołą dupą nie świeciła! Oczywiście jakieś zołzy co to kazałyby jej nosić golf i długie spodnie zamiast sukienek takich, jak na przykład własnie ta, zawsze będą narzekać i się krzywić, ale do diabła z nimi. Nie będzie się przejmowała kimś, kto na nią też ma wywalone jeśli tylko nie szuka tematu do obgadywania.
Poza tym oczywiście kochała, uwielbiała czuć na sobie spojrzenia gdy szła wzdłuż peronu zupełnie jakby należał do niej. Oczywiście, że nie, ale jej pewny, dumny krok, kobiecy, zmysłowy ruch ciała i naturalnie wygląd tak zadbany i dopracowany jakby wyszła właśnie z salonu piękności, przykuwały uwagę i krzyczały głośno, że nie brak jej pewności siebie czy wysokiej samooceny. Szukała tak naprawdę albo przyjaciółek albo Noah, który doskonale wiedziała, że dzisiaj musiał się czuć koszmarnie. Nie wiedziała tak naprawdę jak mu pomóc, w pociągu to cholernie trudne. Przecież nie będą się kochać w przedziale, a przy tym wiedziała, że jeśli cokolwiek mu pomaga, to to. Ewentualnie może coś zimnego?
Kiedy tak więc szła wzdłuż pociągu, jej wzrok na chwilę zatrzymał się na Rosemary pogrążoną w głębokiej kłótni z jakimś gościem. Dexter? Tak. Seksowny, nie ma co, chętnie by się za kurtynką z nim schowała. Wiedziała jednak kiedy ktoś nijak nie jest zainteresowany i nie zamierzała robić z siebie pośmiewiska. Dlatego zamiast się angażować, przeszła między nimi, ot tylko dlatego, że chciała im przeszkodzić, może być zauważoną, może cokolwiek innego. Jej walizka na kółkach przejechała po czymś, chyba po nodze Dextera. Cóż, zdawał się zły więc niech ma! Z Rose się nie kumplowała, ale dobrze jednak jakkolwiek być chyba we współpracy? Solidarność jajników, domów czy rocznika, cokolwiek. I nawet nie słyszała czy coś do niej mówili kiedy przewiała między nimi z lekka złośliwie, bo jej oczom ukazały się znajome twarze, ku którym przyspieszyła kroku z uśmiechem pojawiających się na pełnych, zaznaczonych błyszczykiem ustach.
Poza tym oczywiście kochała, uwielbiała czuć na sobie spojrzenia gdy szła wzdłuż peronu zupełnie jakby należał do niej. Oczywiście, że nie, ale jej pewny, dumny krok, kobiecy, zmysłowy ruch ciała i naturalnie wygląd tak zadbany i dopracowany jakby wyszła właśnie z salonu piękności, przykuwały uwagę i krzyczały głośno, że nie brak jej pewności siebie czy wysokiej samooceny. Szukała tak naprawdę albo przyjaciółek albo Noah, który doskonale wiedziała, że dzisiaj musiał się czuć koszmarnie. Nie wiedziała tak naprawdę jak mu pomóc, w pociągu to cholernie trudne. Przecież nie będą się kochać w przedziale, a przy tym wiedziała, że jeśli cokolwiek mu pomaga, to to. Ewentualnie może coś zimnego?
Kiedy tak więc szła wzdłuż pociągu, jej wzrok na chwilę zatrzymał się na Rosemary pogrążoną w głębokiej kłótni z jakimś gościem. Dexter? Tak. Seksowny, nie ma co, chętnie by się za kurtynką z nim schowała. Wiedziała jednak kiedy ktoś nijak nie jest zainteresowany i nie zamierzała robić z siebie pośmiewiska. Dlatego zamiast się angażować, przeszła między nimi, ot tylko dlatego, że chciała im przeszkodzić, może być zauważoną, może cokolwiek innego. Jej walizka na kółkach przejechała po czymś, chyba po nodze Dextera. Cóż, zdawał się zły więc niech ma! Z Rose się nie kumplowała, ale dobrze jednak jakkolwiek być chyba we współpracy? Solidarność jajników, domów czy rocznika, cokolwiek. I nawet nie słyszała czy coś do niej mówili kiedy przewiała między nimi z lekka złośliwie, bo jej oczom ukazały się znajome twarze, ku którym przyspieszyła kroku z uśmiechem pojawiających się na pełnych, zaznaczonych błyszczykiem ustach.