09-03-2021, 10:55 PM
Uniosła brwi, odginając się nieznacznie w tył z niemym "że co przepraszam?" wymalowanym na twarzy. No bezczel i prostak, a pomyśleć, że powinien być dobrze wychowany? A nie był! Poza tym po prostu wszystko w nim było wkurwiające. Wywyższał się, był sztywny i zdawał się nie zgadzać z nią nigdy, dla samej zasady nie zgadzania się, bo to aż niemożliwe żeby być aż tak przeciwko.
- Albo możesz nie stać na środku jak debil, ludzie tu chodzą, pod ścianą możesz sobie stać jak kołek - ofukała go ze złością.
Jej brat pognał dalej, a Dexter postanowił ją wkurwić jeszcze bardziej. Nikt nie będzie obrażał jej rodziny. To święte prawo, jakim się kierowała - nikt i nic nie jest ważniejsze od rodziny. Żyła dla nich, wychowywała ich i były całym jej życiem. Ruszysz dzieciaka? Kości poprzestawiane będą w sekundę jesli Rose się o tym dowie. Widac było bardzo dobrze jak szczera agresja się w niej budzi w kierunku Ślizgona.
- Niektórzy mogliby sami spojrzeć na swoją bezczelność zamiast doszukiwać się u innych. Patrzeć nikt jeszcze nie zabronił, a jak ci się to nie podoba to jest twój problem, nie nasz.
I nawet chciała jeszcze coś powiedzieć gdyby nie pewna blondynka z roku, która przemknęła między nimi z rozwianymi włosami i intensywnym zapachem perfum - nie na tyle by udusić, ale na tyle by chwilę utrzymywał się w powietrzu - przeszła sobie niczym gwiazda między nimi. Nie stali szczególnie daleko od siebie więc w zasadzie to niemalże się przepchnęła, gdyby pół kroku Rose jeszcze zrobiła ku Dexterowi. Rose popatrzyła za Gryfonką z niedowierzaniem. Może by i nie zwóciła większej uwagi, ale była po prostu podkurwiona na dzień dobry i obrywało się wszystkim.
- Kurwa, Heather, pół peronu jest przechodne, co do chuja?
Ale dziewczyna poszła zupełnie nie poświęcając uwagi jej złości, co więc pozostawało? Odetchnęła z irytacją, kręcąc głową, po czym spojrzała na Dextera. Miała coś powiedzieć, jednak zamiast tego obrzucając go pełnym pretensji spojrzeniem odwróciła się od niego zamaszyście by ostentacyjnie odejść w sobie znanym kierunku. Nie będzie sobie nerwów strzępić z tym bucem!
- Albo możesz nie stać na środku jak debil, ludzie tu chodzą, pod ścianą możesz sobie stać jak kołek - ofukała go ze złością.
Jej brat pognał dalej, a Dexter postanowił ją wkurwić jeszcze bardziej. Nikt nie będzie obrażał jej rodziny. To święte prawo, jakim się kierowała - nikt i nic nie jest ważniejsze od rodziny. Żyła dla nich, wychowywała ich i były całym jej życiem. Ruszysz dzieciaka? Kości poprzestawiane będą w sekundę jesli Rose się o tym dowie. Widac było bardzo dobrze jak szczera agresja się w niej budzi w kierunku Ślizgona.
- Niektórzy mogliby sami spojrzeć na swoją bezczelność zamiast doszukiwać się u innych. Patrzeć nikt jeszcze nie zabronił, a jak ci się to nie podoba to jest twój problem, nie nasz.
I nawet chciała jeszcze coś powiedzieć gdyby nie pewna blondynka z roku, która przemknęła między nimi z rozwianymi włosami i intensywnym zapachem perfum - nie na tyle by udusić, ale na tyle by chwilę utrzymywał się w powietrzu - przeszła sobie niczym gwiazda między nimi. Nie stali szczególnie daleko od siebie więc w zasadzie to niemalże się przepchnęła, gdyby pół kroku Rose jeszcze zrobiła ku Dexterowi. Rose popatrzyła za Gryfonką z niedowierzaniem. Może by i nie zwóciła większej uwagi, ale była po prostu podkurwiona na dzień dobry i obrywało się wszystkim.
- Kurwa, Heather, pół peronu jest przechodne, co do chuja?
Ale dziewczyna poszła zupełnie nie poświęcając uwagi jej złości, co więc pozostawało? Odetchnęła z irytacją, kręcąc głową, po czym spojrzała na Dextera. Miała coś powiedzieć, jednak zamiast tego obrzucając go pełnym pretensji spojrzeniem odwróciła się od niego zamaszyście by ostentacyjnie odejść w sobie znanym kierunku. Nie będzie sobie nerwów strzępić z tym bucem!