10-03-2021, 12:14 AM
Wzruszył lekko ramionami, sugerując swoją obojętność w stosunku do lubienia i nielubienia przez innych ludzi. Sympatie prędzej czy później przemijały, najważniejsze i tak było to, co ktoś ma w głowie i czego sam się nauczy i osiągnie. — W ostatecznym rozrachunku jakie ma znaczenie, czy ktoś cię lubi, czy nie? Jeśli ktoś jest do ciebie uprzedzony, to nawet nie warto zauważać istnienia takiej osoby. Niepotrzebna fatyga i zawracanie głowy — stwierdził nieco wyniośle, a ten ton sugerował, że chłopak wracał już do siebie. Pierwsze wrażenie mijało, a spektakularna uroda Wendy wydawała się blaknąć. To nie tak, że nie uważał jej za ładną, po prostu coś nie pasowało mu w sposobie, w jaki na niego zadziałała.
Nie mógł udawać, że wyprzedzająca go sława z jego warzycielskich osiągnięć go nie cieszy. Faktycznie, osiągnięcie W z eliksirów zakrawało o cud z ich wymagającą kadrą, a jednak Alanowi udało się tego dokonać. Podobnie było z transmutacją, do której również bardzo się przyłożył, jednak resztę egzaminów zaliczył na dosyć przeciętnym poziomie. Umiał wyznaczyć sobie priorytety, a to co było poza nimi traktował zupełnie drugorzędnie. — Cóż, nie będę zaprzeczał — odpowiedział dość pewnym tonem, co mogłoby zabrzmieć bardzo arogancko (i wcale by to nikogo nie zdziwiło, w końcu Alan nie grzeszył nadmierną skromnością), jednak powiedział to tak, że nie zabrzmiało jak przechwałka. Raczej jak stwierdzenie faktu, że niebo jest niebieskie. — Jeszcze nie do końca sprecyzowałem, co robić po szkole. Może kurs warzycielstwa, jakiś staż zagraniczny... albo postaram się o przyjęcie na praktykę do Munga. Rok jest długi, na pewno pojawią się jakieś opcje — dodał jeszcze, bo chociaż pewien kierunek swojej przyszłej kariery miał od dawna mniej więcej nakreślony, tak nie znał żadnych konkretów i wolał ich nie planować.
Słysząc ostatnie słowa dziewczyny Alan uniósł lekko brwi, wyrażając pewne zainteresowanie. Do czego piła? Raczej nikt nie robił takich poetyckich wstępów bezinteresownie. Mechanizmy w jego mózgu obracały się coraz szybciej, jakby ktoś je naoliwił, a olśnienie, które na niego spłynęło, było tak gwałtowne jak uderzenie w twarz, jednak nie miało nic wspólnego z jej słowami.
Dziewczyna musiała mieć w sobie coś z wili.
— W eliksirach ważne jest uczucie, pewna ręka, szósty zmysł, a to wszystko połączone z podręcznikową wiedzą, chociaż ta nie zawsze przekłada się na rzeczywistość. Czasem mikroskopijna zmiana w recepturze może postawić na szali twoje życie, a czasem wynieść twój wywar na kompletnie inny poziom — powiedział nieco pretensjonalnym tonem, przeciągając delikatnie sylaby. Postanowił pociągnąć tę konwersację z jednego powodu - chciał wyczekać odpowiedni moment, w którym mógłby zadać Wendy kilka mniej lub bardziej niewygodnych pytań.
Nie mógł udawać, że wyprzedzająca go sława z jego warzycielskich osiągnięć go nie cieszy. Faktycznie, osiągnięcie W z eliksirów zakrawało o cud z ich wymagającą kadrą, a jednak Alanowi udało się tego dokonać. Podobnie było z transmutacją, do której również bardzo się przyłożył, jednak resztę egzaminów zaliczył na dosyć przeciętnym poziomie. Umiał wyznaczyć sobie priorytety, a to co było poza nimi traktował zupełnie drugorzędnie. — Cóż, nie będę zaprzeczał — odpowiedział dość pewnym tonem, co mogłoby zabrzmieć bardzo arogancko (i wcale by to nikogo nie zdziwiło, w końcu Alan nie grzeszył nadmierną skromnością), jednak powiedział to tak, że nie zabrzmiało jak przechwałka. Raczej jak stwierdzenie faktu, że niebo jest niebieskie. — Jeszcze nie do końca sprecyzowałem, co robić po szkole. Może kurs warzycielstwa, jakiś staż zagraniczny... albo postaram się o przyjęcie na praktykę do Munga. Rok jest długi, na pewno pojawią się jakieś opcje — dodał jeszcze, bo chociaż pewien kierunek swojej przyszłej kariery miał od dawna mniej więcej nakreślony, tak nie znał żadnych konkretów i wolał ich nie planować.
Słysząc ostatnie słowa dziewczyny Alan uniósł lekko brwi, wyrażając pewne zainteresowanie. Do czego piła? Raczej nikt nie robił takich poetyckich wstępów bezinteresownie. Mechanizmy w jego mózgu obracały się coraz szybciej, jakby ktoś je naoliwił, a olśnienie, które na niego spłynęło, było tak gwałtowne jak uderzenie w twarz, jednak nie miało nic wspólnego z jej słowami.
Dziewczyna musiała mieć w sobie coś z wili.
— W eliksirach ważne jest uczucie, pewna ręka, szósty zmysł, a to wszystko połączone z podręcznikową wiedzą, chociaż ta nie zawsze przekłada się na rzeczywistość. Czasem mikroskopijna zmiana w recepturze może postawić na szali twoje życie, a czasem wynieść twój wywar na kompletnie inny poziom — powiedział nieco pretensjonalnym tonem, przeciągając delikatnie sylaby. Postanowił pociągnąć tę konwersację z jednego powodu - chciał wyczekać odpowiedni moment, w którym mógłby zadać Wendy kilka mniej lub bardziej niewygodnych pytań.