10-03-2021, 01:46 AM
Wystarczyło na nie spojrzeć, by zauważyć niesamowite podobieństwo, nie przejawiające się jedynie w rysach twarzy czy wspaniałym, ognistym kolorze włosów. Charakterystyczny błysk w oku i niemal natychmiastowa gotowość do tego, by komuś odszczeknąć to były prawdziwe przymioty panienek Reagan, które jednak przedstawiały całkiem uroczy widok, kiedy szły zatłoczoną ulicą za ręce. Pewnie większość dzieciaków w wieku Reagan nie chciałoby w ten sposób pokazać się potencjalnym nowym kolegom ze szkoły, jednak nie każdy miał za siostrę taką wymiataczkę jak Liv, prawda? Wystarczyło jedno słowo, a rude tornado mogło roznieść kogokolwiek, kto dokuczyłby Effie, ta więc nieszczególnie bała się wytykania palcami.
— Oby nie jakaś dla mięczaków, na przykład z włosem jednorożca. Słyszałaś o bardziej frajerskim rdzeniu? — spytała Effie, która prawdę mówiąc niewiele wiedziała o różdżkach, a tym bardziej o ich rdzeniach i ich właściwościach. Musiała jednak trochę się przed siostrą popisać. No ale do tego by się nigdy nie przyznała. — No, lepiej żeby nikt mi nie zachodził za skórę, bo jego też przerobię na flaczki — zagroziła stanowczo, śmiesznie marszcząc brwi i udając, że wcale nie rozgląda się w piętnaście stron na raz. Nie wiedziała, czemu tak bardzo próbuje ukryć ekscytację. Skoro trzymanie starszej siostry za rękę w miejscu publicznym, gdzie wszyscy mogli to zobaczyć, zupełnie jej nie przeszkadzało, to czemu nie chciała dać upustu swojemu zachwytowi i podnieceniu? Sama niezbyt wiedziała, co nią kierowało, ale przecież nie musiała dokonywać takiej analizy jako jedenastoletni dzieciak.
— A co jeśli zostaną same frajerskie różdżki? — szybko odbiła piłeczkę. — Raczej nie pozwolisz na to, żebym miała jakąś beznadziejną. Książkę można kupić z antykwariatu gdyby brakło w księgarni nowych, a różdżka musi być jedyna w swoim rodzaju!
— Oby nie jakaś dla mięczaków, na przykład z włosem jednorożca. Słyszałaś o bardziej frajerskim rdzeniu? — spytała Effie, która prawdę mówiąc niewiele wiedziała o różdżkach, a tym bardziej o ich rdzeniach i ich właściwościach. Musiała jednak trochę się przed siostrą popisać. No ale do tego by się nigdy nie przyznała. — No, lepiej żeby nikt mi nie zachodził za skórę, bo jego też przerobię na flaczki — zagroziła stanowczo, śmiesznie marszcząc brwi i udając, że wcale nie rozgląda się w piętnaście stron na raz. Nie wiedziała, czemu tak bardzo próbuje ukryć ekscytację. Skoro trzymanie starszej siostry za rękę w miejscu publicznym, gdzie wszyscy mogli to zobaczyć, zupełnie jej nie przeszkadzało, to czemu nie chciała dać upustu swojemu zachwytowi i podnieceniu? Sama niezbyt wiedziała, co nią kierowało, ale przecież nie musiała dokonywać takiej analizy jako jedenastoletni dzieciak.
— A co jeśli zostaną same frajerskie różdżki? — szybko odbiła piłeczkę. — Raczej nie pozwolisz na to, żebym miała jakąś beznadziejną. Książkę można kupić z antykwariatu gdyby brakło w księgarni nowych, a różdżka musi być jedyna w swoim rodzaju!