10-03-2021, 02:40 AM
Chaos. Chaos w czystej postaci. Caroline zawsze narzekała na tłumy na peronie dopóki coś nie poszło na nim mocno nie tak. Wtedy bawiła się przednio, węsząc najmniejszą okazję na wzbogacenie się czy utarcie nosa komuś, kogo nie lubiła. Niesamowite jak często ludziom wypadały galeonu w takiej wrzawie, starczyłoby na jedno szaleństwo podczas wyjścia do Hogsmead. Albo na nowe kapcie, bo te biedne wieloryby wyglądały jakby pamiętały czasy Latającego Holendra. Kochała je całym swoim sercem, ale czasem trzeba mieć też wyjściowy zestaw śpiocha. Pewnie właśnie dlatego pierwszym, co rzuciło jej się w oczy były kapcie-jeże, które powędrowały w pobliże małej Pride. No dobra, jeden upadł za jej wózkiem, ale drugi odbił się od głowy jakiegoś Gryfona i zapewne poturlał się pomiędzy nogami uczniów i ich rodzin.
Złapała szybko jeden kolczasty papuć, wrzucając go od razu do plecako-worka przewieszonego przez ramię, po czym zaczęła przebijać się w kierunku, w którym poleciał jego bliźniak, jego druga połówka.
- Barbarossa - syknęła, przedłużając charakterystycznie „s”, a kot poderwał do góry swój rozczochrany łeb. - Łup. - dodała krótko i zwierzak wystrzelił jak z procy. Nauczyła go tej komendy na drugim roku i od tego czasu z powodzeniem przynosił fanty, mniej lub bardziej użyteczne. Tym razem najpierw postanowił pochwalić się czekoladową żabą. Cóż, skuteczność wciąż nie była stuprocentowa i czasem kot potrzebował kilku podejść zanim trafił na to, o co chodziło jego właścicielce. Za trzecim razem wskoczył na kufer z już nieco ubrudzonym kolczastym kapciem, który szybko dołączył w plecako-worku do swojego kompana od pary.
- Dobra paskuda. - dodała jeszcze głaszcząc skłębioną, ciemną sierść i mieszając się z tłumem. Byle naturalnie, swobodnie oddalić się od nieszczęśniczki, chociaż ona i tak miała inne rzeczy na głowie, na przykład resztę swojego dobytku. Caroline poprawiła trójróg i zaczęła szukać najdogodniejszego miejsca, aby władować się do pociągu. Szło opornie przez brak zaklęcia Mojżesza, ale i tak była zadowolona. Być może nieszczęśnik będzie chciał odzyskać zgubę i zgodzi się za nią zapłacić? Może zyska przysługę? Tyle opcji zysku.
Zadanie: 2.1 Pierwsza strona szkolnej gazetki? -> Wariant 2: Arcyłotr
Uczestnicy: Caroline Pride, Moira Blake
Progress: Po „wybuchu” kufra zostały zaiwanione kapcie-jeże. Obecnie Caroline jest zmieszana. Z tłumem. Śmiech antagonisty w tle.
Złapała szybko jeden kolczasty papuć, wrzucając go od razu do plecako-worka przewieszonego przez ramię, po czym zaczęła przebijać się w kierunku, w którym poleciał jego bliźniak, jego druga połówka.
- Barbarossa - syknęła, przedłużając charakterystycznie „s”, a kot poderwał do góry swój rozczochrany łeb. - Łup. - dodała krótko i zwierzak wystrzelił jak z procy. Nauczyła go tej komendy na drugim roku i od tego czasu z powodzeniem przynosił fanty, mniej lub bardziej użyteczne. Tym razem najpierw postanowił pochwalić się czekoladową żabą. Cóż, skuteczność wciąż nie była stuprocentowa i czasem kot potrzebował kilku podejść zanim trafił na to, o co chodziło jego właścicielce. Za trzecim razem wskoczył na kufer z już nieco ubrudzonym kolczastym kapciem, który szybko dołączył w plecako-worku do swojego kompana od pary.
- Dobra paskuda. - dodała jeszcze głaszcząc skłębioną, ciemną sierść i mieszając się z tłumem. Byle naturalnie, swobodnie oddalić się od nieszczęśniczki, chociaż ona i tak miała inne rzeczy na głowie, na przykład resztę swojego dobytku. Caroline poprawiła trójróg i zaczęła szukać najdogodniejszego miejsca, aby władować się do pociągu. Szło opornie przez brak zaklęcia Mojżesza, ale i tak była zadowolona. Być może nieszczęśnik będzie chciał odzyskać zgubę i zgodzi się za nią zapłacić? Może zyska przysługę? Tyle opcji zysku.