10-03-2021, 10:30 AM
To nie tak, że rodzina Parkerów przybyła na dworzec niosąc za sobą chaos. Oni po prostu rozsiewali wokół siebie specyficzną atmosferę - pełną krzyków młodszego rodzeństwa Colina, okładania się nawzajem miotłami i ogólnego zamętu. Na peronie 9 i 3/4 najpierw pojawiła się dwójka żywiołowego rodzeństwa Colina, potem jego ojciec, który starał się tę dwójkę ogarnąć, a na koniec, krokiem godnym księcia bez rumaka, z przejścia wyłonił się Colin. Za nim pojawiła się Ava, która patrzyła na niego wymownie (czyli jak na buraka, za którego pewnie go w tej chwili uważała). Tradycją już chyba było, że Puchonka przyjeżdżała pierwszego września na dworzec z rodziną Parkerów.
- Dawaj, zmieszamy się z tłumem - powiedział Krukon, wskazując przyjaciółce stronę przeciwną od tej, w którą poszło jego rodzeństwo i ojciec. Nie żeby Colin nie dogadywał się ze swoją rodziną; po prostu dzisiaj jego młodsze rodzeństwo dostało jakiegoś ADHD (jak prawie zawsze pierwszego dnia szkoły) i nie chciał znajdować się w ich pobliżu, gdy znów zaczną okładać się swoimi nowymi miotłami, które dostali od rodziców w te wakacje.
- I jak tam nastawienie przed pierwszym dniem? - zapytał, gdy już znaleźli się w nieco spokojniejszej części peronu.
- Dawaj, zmieszamy się z tłumem - powiedział Krukon, wskazując przyjaciółce stronę przeciwną od tej, w którą poszło jego rodzeństwo i ojciec. Nie żeby Colin nie dogadywał się ze swoją rodziną; po prostu dzisiaj jego młodsze rodzeństwo dostało jakiegoś ADHD (jak prawie zawsze pierwszego dnia szkoły) i nie chciał znajdować się w ich pobliżu, gdy znów zaczną okładać się swoimi nowymi miotłami, które dostali od rodziców w te wakacje.
- I jak tam nastawienie przed pierwszym dniem? - zapytał, gdy już znaleźli się w nieco spokojniejszej części peronu.