10-03-2021, 04:23 PM
Większość nauczycieli podróżowała do Hogwartu osobno, kilka dni wcześniej niż sami uczniowie. Bywały jednak wyjątki, tak jak Beatrice, opiekun Ravenclaw, która co roku decydowała się na wspaniałą wycieczkę pociągiem. Uwielbiała to, taki mały sentyment powrotu do młodości, starych dobrych dni bycia na garnuszku rodziców, pełnym energii, przygód, codziennych zabaw z przyjaciółmi... Inna sprawa, że akurat Trice była zdecydowanie wulkanem energii, tej pozytywnej naturalnie, a ilekroć zabierała się za eliksiry, na brak przygód nie mogła narzekać. Tak samo jak i na brak wybuchów między innymi w twarz raz na jakiś czas.
Taka pasja. Przynajmniej czuje, że żyje.
Z szerokim uśmiechem i swoją niedużą walizką mieszczącą zdecydowanie więcej niż się można było spodziewać, uroki magii, kręciła się w okolicy przedziałów dla nauczycieli przy początku pociągu, wymieniając pojedyncze zdania z rodzicami i zagadując do uczniów. Uwielbiała swoją pracę i to jak mogła zatrzymać choć odrobinę poczucie swego rodzaju swawoli. Nie bolało jej, że większość roku w zasadzie spędzała odcięta od znajomych spoza szkoły, cieszyła się nimi w wakacje, a ci konsekwentnie próbowali ją swatać przy niemal każdym wyjściu razem na miasto.
Czasem nawet dobrze być daleko, przynajmniej nie ma do niej kolejki osób, którymi nie jest jakkolwiek zainteresowana, a może się skupić na czymś, co faktycznie ją interesowało - eliksiry. Nauka, bulgoczący w kociołku wywar. To było coś! Przynajmniej robiła coś jej zdaniem ważnego, użytecznego, jak i starała się bardzo zaszczepić chociaż części uczniom swoją fascynację tą dziedziną, z różnym skutkiem. Teraz chwilowo stojąc samotnie, przeglądała sakwę po raz setny, upewniając się, że zabrała wszystkie dokumenty, jakie miała.
Taka pasja. Przynajmniej czuje, że żyje.
Z szerokim uśmiechem i swoją niedużą walizką mieszczącą zdecydowanie więcej niż się można było spodziewać, uroki magii, kręciła się w okolicy przedziałów dla nauczycieli przy początku pociągu, wymieniając pojedyncze zdania z rodzicami i zagadując do uczniów. Uwielbiała swoją pracę i to jak mogła zatrzymać choć odrobinę poczucie swego rodzaju swawoli. Nie bolało jej, że większość roku w zasadzie spędzała odcięta od znajomych spoza szkoły, cieszyła się nimi w wakacje, a ci konsekwentnie próbowali ją swatać przy niemal każdym wyjściu razem na miasto.
Czasem nawet dobrze być daleko, przynajmniej nie ma do niej kolejki osób, którymi nie jest jakkolwiek zainteresowana, a może się skupić na czymś, co faktycznie ją interesowało - eliksiry. Nauka, bulgoczący w kociołku wywar. To było coś! Przynajmniej robiła coś jej zdaniem ważnego, użytecznego, jak i starała się bardzo zaszczepić chociaż części uczniom swoją fascynację tą dziedziną, z różnym skutkiem. Teraz chwilowo stojąc samotnie, przeglądała sakwę po raz setny, upewniając się, że zabrała wszystkie dokumenty, jakie miała.