12-03-2021, 08:43 AM
Odprowadziła Krukona wzrokiem i upchnęła "sok" do torby. Zaczęła się trochę stresować podróżą i zdecydowanie zbyt często brała łyki. Przysiadła na walizce i lustrowała ludzi. Ciekawe, gdzie podziewał się jej kot. Znając go, pojawi się w przedziale nie wiadomo kiedy i do końca dnia będzie zachodzić w głowę, gdzie był i skąd się tu wziął. Czasami skora była osądzić go o teleportację. Usłyszała syczenie i była niemal pewna, że to jej czarny diabeł. Jak się okazało, całkiem dobrze znała kota, od którego pochodził syk. Za chwilę patrzyła na burzę rudych włosów i nie do końca rejestrowała, co się dzieje i o czym dziewczyna mówi. Przecież między innymi cieszyła się na to, że się zobaczą. Zaczęła się angażować uczuciowo w tą relację, przynajmniej w pewnym stopniu... Swoją orientację odkryła dopiero kilka lat temu, kiedy późnym wieczorem odkryli z Colinem jakiś nietypowy kanał w telewizji, a temat zaczęła zgłębiać dużo później. Oczywiście o tym mogła porozmawiać tylko z Krukonem, choć powinna z matką...
Niestety, na nią nie mogła liczyć. Na palcach obu rąk można było policzyć dni, kiedy była trzeźwa.
- Eee... - Spuściła głowę i poprawiła okulary na nosie, chcąc jakoś ukryć swoje zmieszanie. Nie tego się spodziewała. Czy właśnie dostała kosza? Czy jak to tam się nazywa. Widziała jednak, że dziewczyna nie pochodzi do tego jakoś emocjonalnie, wobec czego postanowiła ciągnąć rozmowę w podobnym tonie. Widocznie ruda tego potrzebowała. - No dobrze, rozumiem. - Eksperyment. - Cieszę się, że mogłam jakoś pomóc. - Byłaś tylko eksperymentem. Pod wpływem emocji zdecydowała, że nie będzie ciągnąć tego tematu dłużej ani potem szukać dziewczyny w szkole, żeby porozmawiać i domagać się wyjaśnień. Trzeba było zrobić sobie więcej "soku". Najchętniej to by jeszcze zapaliła.
- Pogoda? - Zapatrzyła się gdzieś w punkt obok głowy dziewczyny. Pierwszy raz w życiu była w podobnej sytuacji i to odczucie było czymś całkowicie nowym. Czemu czuła się lekko urażona, skoro od początku było widać, że ta relacja jest czymś niezobowiązującym? Chyba nie zauważyła granicy, kiedy to wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli, a towarzystwo Krukonki sprawiało jej dużą przyjemność. Zupełnie inną od tej, którą odczuwa, kiedy siedzi z Colinem. Uczucia są dziwne. Gdzie on jest? Powiodła jeszcze raz wzrokiem po peronie, wypatrując znajomą gębę. Niech on już wraca z tymi pieniędzmi. Nagle bycie samemu zaczęło sprawiać duży problem. Przydałby się jakiś jasnowidz... Dałaby mu wtedy swoją kasę, on nie musiałby nigdzie iść, ona by nie została sama i sytuacja z Caro by się nie wydarzyła. Nie znała jej na tyle żeby stwierdzić, czy byłaby skłonna zerwać ich dotychczasową relację w jego obecności. Clevers uświadomiła sobie, że teraz będzie musiała zachowywać się zupełnie inaczej wobec niej, niż dotychczas. - Też deszczowa, jak to Londyn. - Czy Krukonka poprzez "do dupy" rozumiała deszcz? Nie wiedziała, co się kryje za tym słowem, co było dowodem na to, jak bardzo jej nie zna. Będzie gromadzić informacje o tym, czego do tej pory o niej nie wiedziała i zacznie przekonywać siebie, że nie mogła angażować się uczuciowo wobec praktycznie całkiem obcej osoby. - To znaczy... U ciebie z pewnością było gorzej. Londyn to tylko szaro i buro, rzadko kiedy wygląda słońce... - Temat pogody, tak nudny. - A jak spędziłaś wolne?
Wystarczyło mieć nadzieję, że nie spyta jej o to samo, bo co miałaby odpowiedzieć? Że dnie leciały szybko, a niemal każdy wolny wieczór spędzała z Krukonem, racząc się trunkami podebranymi od rodziców? Nic ciekawego do opowiedzenia.
Niestety, na nią nie mogła liczyć. Na palcach obu rąk można było policzyć dni, kiedy była trzeźwa.
- Eee... - Spuściła głowę i poprawiła okulary na nosie, chcąc jakoś ukryć swoje zmieszanie. Nie tego się spodziewała. Czy właśnie dostała kosza? Czy jak to tam się nazywa. Widziała jednak, że dziewczyna nie pochodzi do tego jakoś emocjonalnie, wobec czego postanowiła ciągnąć rozmowę w podobnym tonie. Widocznie ruda tego potrzebowała. - No dobrze, rozumiem. - Eksperyment. - Cieszę się, że mogłam jakoś pomóc. - Byłaś tylko eksperymentem. Pod wpływem emocji zdecydowała, że nie będzie ciągnąć tego tematu dłużej ani potem szukać dziewczyny w szkole, żeby porozmawiać i domagać się wyjaśnień. Trzeba było zrobić sobie więcej "soku". Najchętniej to by jeszcze zapaliła.
- Pogoda? - Zapatrzyła się gdzieś w punkt obok głowy dziewczyny. Pierwszy raz w życiu była w podobnej sytuacji i to odczucie było czymś całkowicie nowym. Czemu czuła się lekko urażona, skoro od początku było widać, że ta relacja jest czymś niezobowiązującym? Chyba nie zauważyła granicy, kiedy to wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli, a towarzystwo Krukonki sprawiało jej dużą przyjemność. Zupełnie inną od tej, którą odczuwa, kiedy siedzi z Colinem. Uczucia są dziwne. Gdzie on jest? Powiodła jeszcze raz wzrokiem po peronie, wypatrując znajomą gębę. Niech on już wraca z tymi pieniędzmi. Nagle bycie samemu zaczęło sprawiać duży problem. Przydałby się jakiś jasnowidz... Dałaby mu wtedy swoją kasę, on nie musiałby nigdzie iść, ona by nie została sama i sytuacja z Caro by się nie wydarzyła. Nie znała jej na tyle żeby stwierdzić, czy byłaby skłonna zerwać ich dotychczasową relację w jego obecności. Clevers uświadomiła sobie, że teraz będzie musiała zachowywać się zupełnie inaczej wobec niej, niż dotychczas. - Też deszczowa, jak to Londyn. - Czy Krukonka poprzez "do dupy" rozumiała deszcz? Nie wiedziała, co się kryje za tym słowem, co było dowodem na to, jak bardzo jej nie zna. Będzie gromadzić informacje o tym, czego do tej pory o niej nie wiedziała i zacznie przekonywać siebie, że nie mogła angażować się uczuciowo wobec praktycznie całkiem obcej osoby. - To znaczy... U ciebie z pewnością było gorzej. Londyn to tylko szaro i buro, rzadko kiedy wygląda słońce... - Temat pogody, tak nudny. - A jak spędziłaś wolne?
Wystarczyło mieć nadzieję, że nie spyta jej o to samo, bo co miałaby odpowiedzieć? Że dnie leciały szybko, a niemal każdy wolny wieczór spędzała z Krukonem, racząc się trunkami podebranymi od rodziców? Nic ciekawego do opowiedzenia.