12-03-2021, 11:41 AM
Stał spokojnie pod ścianą, z niewielkim bagażem przy nodze, i ze wzrokiem utkwionym gdzieś ponad kłębiącym się na peronie tłumem. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, które pomagały mu w ignorowaniu wszelkich spojrzeń zaciekawionych uczniów, choć nie po to je założył. Zbliżała się pełnia, przez co był drażliwy i wrażliwy na różne bodźce, a peron pełen rozwrzeszczanych uczniaków zdecydowanie do takich irytujących bodźców należał. Tak jak światło słoneczne, które w tygodniu poprzedzającym pełnię zawsze wydawało się intensywniejsze.
Na ile to było możliwe ignorował szum głosów. Że też pełnia wypadła akurat na samym początku miesiąca. Nie ma to jak rozpocząć naukę w nowej szkole od pobiegania po okolicznych lasach przez kilka pierwszych dni. I jeszcze ta podróż pociągiem... Matka kiedyś sporo mu opowiadała o tej szkole, ale i tak wydawała się ona pełna absurdów i dziwaczności. Powtarzał sobie jednak, że przecież robi to dla Luny, nie dla siebie czy rodziców, i chyba tylko dzięki temu nie wrócił jeszcze do domu, tylko czekał na ten przeklęty pociąg.
Na ile to było możliwe ignorował szum głosów. Że też pełnia wypadła akurat na samym początku miesiąca. Nie ma to jak rozpocząć naukę w nowej szkole od pobiegania po okolicznych lasach przez kilka pierwszych dni. I jeszcze ta podróż pociągiem... Matka kiedyś sporo mu opowiadała o tej szkole, ale i tak wydawała się ona pełna absurdów i dziwaczności. Powtarzał sobie jednak, że przecież robi to dla Luny, nie dla siebie czy rodziców, i chyba tylko dzięki temu nie wrócił jeszcze do domu, tylko czekał na ten przeklęty pociąg.