13-03-2021, 01:03 AM
Zmarszczył brwi, słuchając kolejnej wypowiedzi Aarona. Czy mógł okazać się niebezpieczny? Niby tak. Zupełnie tak, jak wiele innych rzeczy, na które Philip stale się decydował. Ale w gruncie rzeczy jakoś nie słyszał wiele złego o starszym chłopaku. Faktycznie nie identyfikował go jako zagrożenie. Może tylko trochę dla swojej dumy... Ale tą jeszcze miał nadzieję ratować.
- Ale dociera do ciebie, że potrafię o siebie zadbać? - spytał od razu z wyrzutem. Tu nie miał wątpliwości, co powinien powiedzieć. Był oburzony! - Jasne, bądź sobie zajebiście niebezpieczny, ale ja też mogę być? Znaczy, jaaasne, masz te parę centymetrów więcej, jesteś rok do przodu, super, rozumiem. Ale przecież nie będę się ciebie bać? Co, myślisz że będę teraz zapierdalał z powrotem całą drogę do zamku, bo-...
Przy całej tej wypowiedzi wyrzucił frustrację z kilkunastu ostatnich minut, żywo gestykulował, walczył mężnie o swój honor, tylko po to by ponownie na chwilę się zaciąć. Czy to na pewno brzmiało do tej pory tak poważnie, jak chciał, czy raczej trochę żałośnie? I dlaczego robiło mu to aż taką różnicę? Zwykle samorefleksja następowała po wszystkim, o ile miała miejsce w ogóle. Wziął głębszy wdech zwracając na chwilę wzrok w stronę zamku.
- Po prostu jakoś nie wzbudzasz grozy, sorry - zakończył takim tonem, jakby jednak miał tu małego foszka. Oczywiście nie miał wcale zamiaru utrzymywać takiego tonu. Raczej chciał wreszcie jasno określić... Granicę? Przy której był ewidentnie sprowokowany? Bo może Aaron nie powiedział mu wprost, że jest głupi, czy też słaby, ale tak właśnie Philip odebrał jego słowa i jakkolwiek skołowany obecną sytuacją by nie był, chciał walczyć o swoje.
- Nie - tu akurat przyznał mu rację niezadowolonym pomrukiem. Nie, nie wybrałby się tu ponownie, a tym bardziej nie w środku nocy, gdyby nie drugi Ślizgon. Nawet nie zamierzał tu jakkolwiek blefować. Wiedział, że akurat tej części nie wygra.
- Ale ty nie stałbyś pół godziny na durnych schodach, gdyby nie ja - podkreślił zaraz, wytykając go palcem w geście, który miał jasno sugerować "i tu cię mam"... Z tym, że to raczej Philip krył się ze swoimi niezrozumiałymi intencjami i pobudkami.
- Szlajanie się po korytarzach po nocy, wychodzenie z zamku po północy, tak? Namawianie innych uczniów do łamania regulaminu - tak, wiem że to tylko ja, nie wtrącaj się. Posiadanie rzeczy niezgodnych z regulaminem, no i palenie... Zastraszanie? - celowo starał się wymienić oczywiście jak najwięcej i to na poczekaniu. Wcale nie myślał o tym tak uważnie wcześniej. Nie bardzo miał czas.
No i niekoniecznie znał pełen regulamin. Musiał improwizować.
- Ale dociera do ciebie, że potrafię o siebie zadbać? - spytał od razu z wyrzutem. Tu nie miał wątpliwości, co powinien powiedzieć. Był oburzony! - Jasne, bądź sobie zajebiście niebezpieczny, ale ja też mogę być? Znaczy, jaaasne, masz te parę centymetrów więcej, jesteś rok do przodu, super, rozumiem. Ale przecież nie będę się ciebie bać? Co, myślisz że będę teraz zapierdalał z powrotem całą drogę do zamku, bo-...
Przy całej tej wypowiedzi wyrzucił frustrację z kilkunastu ostatnich minut, żywo gestykulował, walczył mężnie o swój honor, tylko po to by ponownie na chwilę się zaciąć. Czy to na pewno brzmiało do tej pory tak poważnie, jak chciał, czy raczej trochę żałośnie? I dlaczego robiło mu to aż taką różnicę? Zwykle samorefleksja następowała po wszystkim, o ile miała miejsce w ogóle. Wziął głębszy wdech zwracając na chwilę wzrok w stronę zamku.
- Po prostu jakoś nie wzbudzasz grozy, sorry - zakończył takim tonem, jakby jednak miał tu małego foszka. Oczywiście nie miał wcale zamiaru utrzymywać takiego tonu. Raczej chciał wreszcie jasno określić... Granicę? Przy której był ewidentnie sprowokowany? Bo może Aaron nie powiedział mu wprost, że jest głupi, czy też słaby, ale tak właśnie Philip odebrał jego słowa i jakkolwiek skołowany obecną sytuacją by nie był, chciał walczyć o swoje.
- Nie - tu akurat przyznał mu rację niezadowolonym pomrukiem. Nie, nie wybrałby się tu ponownie, a tym bardziej nie w środku nocy, gdyby nie drugi Ślizgon. Nawet nie zamierzał tu jakkolwiek blefować. Wiedział, że akurat tej części nie wygra.
- Ale ty nie stałbyś pół godziny na durnych schodach, gdyby nie ja - podkreślił zaraz, wytykając go palcem w geście, który miał jasno sugerować "i tu cię mam"... Z tym, że to raczej Philip krył się ze swoimi niezrozumiałymi intencjami i pobudkami.
- Szlajanie się po korytarzach po nocy, wychodzenie z zamku po północy, tak? Namawianie innych uczniów do łamania regulaminu - tak, wiem że to tylko ja, nie wtrącaj się. Posiadanie rzeczy niezgodnych z regulaminem, no i palenie... Zastraszanie? - celowo starał się wymienić oczywiście jak najwięcej i to na poczekaniu. Wcale nie myślał o tym tak uważnie wcześniej. Nie bardzo miał czas.
No i niekoniecznie znał pełen regulamin. Musiał improwizować.