13-03-2021, 09:16 PM
Zrezygnowana nadal klęczała przy swoim kufrze po oberwaniu łajnobombą, poważnie zastanawiając się nad tym, czy rezygnacja ze szkoły i powrót do domu nie będzie najlepszym wyjściem. Jakoś udało jej się trochę wyczyścić ubranie po oberwaniu "pociskiem", ale i tak nie robiło to ogromnej różnicy. O ile wstając rano jeszcze cieszyła się jakoś na powrót do szkoły, tak teraz nie potrafiła dostrzec żadnych pozytywnych stron tej sytuacji i czekającego ją roku szkolnego.
Nagle stanął przy niej jakiś chłopak, podając jej kilka rzeczy, które też wyleciały z jej bagażu. Zamrugała i dopiero po chwili wzięła swoje rzeczy. Nie spodziewała się, że ktokolwiek jej pomoże; w końcu nie była raczej zbyt popularna czy lubiana. Było to jednak miłe i przywróciło jej wiarę w ludzi na tyle, iż Moira postanowiła jednak nie uciekać z peronu do domu. Może jakoś zdoła przeżyć ten rok szkolny.
- T-tak, dzięki - powiedziała przełykając jakoś zażenowanie, i otwierając kufer by wepchnąć do niego podane przez chłopaka przedmioty. - Właściwie to był dobrze zamknięty... Ale chyba spadł z wózka i dlatego... Albo ktoś go zepchnął... - odpowiedziała trochę nieskładnie na propozycję chłopaka. Bo właściwie nie wykluczała udziału osób trzecich w tym wypadku. Puchonka zdecydowanie lepiej radziła sobie z przedmiotami, które nie wymagały używania różdżki, a przy obecnych zakłóceniach to w ogóle ograniczała czarowanie do minimum. Najwidoczniej miała mieć przez to jeszcze bardziej pod górkę niż normalnie. - Ale w sumie czemu nie. Może znasz jakieś lepsze zaklęcia niż te moje - dodała, starając się nawet uśmiechnąć, choć ten dzień już dał jej w kość.
Nagle stanął przy niej jakiś chłopak, podając jej kilka rzeczy, które też wyleciały z jej bagażu. Zamrugała i dopiero po chwili wzięła swoje rzeczy. Nie spodziewała się, że ktokolwiek jej pomoże; w końcu nie była raczej zbyt popularna czy lubiana. Było to jednak miłe i przywróciło jej wiarę w ludzi na tyle, iż Moira postanowiła jednak nie uciekać z peronu do domu. Może jakoś zdoła przeżyć ten rok szkolny.
- T-tak, dzięki - powiedziała przełykając jakoś zażenowanie, i otwierając kufer by wepchnąć do niego podane przez chłopaka przedmioty. - Właściwie to był dobrze zamknięty... Ale chyba spadł z wózka i dlatego... Albo ktoś go zepchnął... - odpowiedziała trochę nieskładnie na propozycję chłopaka. Bo właściwie nie wykluczała udziału osób trzecich w tym wypadku. Puchonka zdecydowanie lepiej radziła sobie z przedmiotami, które nie wymagały używania różdżki, a przy obecnych zakłóceniach to w ogóle ograniczała czarowanie do minimum. Najwidoczniej miała mieć przez to jeszcze bardziej pod górkę niż normalnie. - Ale w sumie czemu nie. Może znasz jakieś lepsze zaklęcia niż te moje - dodała, starając się nawet uśmiechnąć, choć ten dzień już dał jej w kość.