14-03-2021, 12:06 AM
Przeklinał takie dni, jak ten. Nie dlatego, że nie cieszył się na powrót do szkoły - to akurat napawało go ogromnym entuzjazmem - ale dlatego, że na dzień przed pełnią każda pierdoła mogła wyprowadzić go z równowagi. Jeszcze jakby mógł zażywać wywar tojadowy, to jakoś pewnie by to znosił, ale nie mając tego luksusu musiał po prostu zacisnąć zęby.
Oczywiście wstał na tyle wcześnie rano, żeby poświęcić dwie godziny na bieganie, zmęczyć się fizycznie choć trochę jeszcze przed śniadaniem i zmniejszyć szansę instant wkurwa jeśli któryś z bodźców na peronie okaże się zbyt intensywny. Zdążył też powkurzać się na fakt, że choć ma bliżej do Hogwartu niż do Londynu, to wciąż musi stawić się na pociąg. Zanim wykorzystał sieć Fiuu żeby przenieść się do Dziurawego Kotła, przynajmniej pół godziny przeznaczył na medytację, starając się uspokoić nie tylko siebie, ale i wewnętrzną bestię, która już nerwowo pomrukiwała w podświadomości, czując bardzo silny wpływ niemalże pełnego księżyca.
Jak tylko dotarł na peron - mimo że zdecydowanie wcześniej niż największy tłum, co było celowym zabiegiem żeby uniknąć czynników mogących wyprowadzić go z równowagi - to niemal od razu poczuł irytację wywołaną bezustannym harmiderem rozmów osób już czekających na pociąg. Odszedł w najdalej możliwy kąt, przed ostatnie wejście do dostatniego wagonu, wpakował kufer do przedziału, ale po kilku minutach wyszedł znowu z pociągu, bo perspektywa przymusu spędzenia ponad dziewięciu godzin w tej metalowej puszce wystarczyła, żeby poczuł napinające się nerwy.
Usiadł z książką pod ścianą i bardzo starał się skupić na czytaniu - bezskutecznie. Nie tylko dźwięki zwracały jego uwagę, wraz z gęstniejącym tłumem również kumulacja zapachów, spośród których w pewnym momencie bezbłędnie wyłapał doskonale sobie znaną nutę jaśminowo-konwaliową. Choć starał się powstrzymać, to automatycznie podniósł wzrok znad tekstu i spojrzeniem zaczął szukać znajomej blondynki. Nie wiedział w jakim celu właściwie.
Oczywiście wstał na tyle wcześnie rano, żeby poświęcić dwie godziny na bieganie, zmęczyć się fizycznie choć trochę jeszcze przed śniadaniem i zmniejszyć szansę instant wkurwa jeśli któryś z bodźców na peronie okaże się zbyt intensywny. Zdążył też powkurzać się na fakt, że choć ma bliżej do Hogwartu niż do Londynu, to wciąż musi stawić się na pociąg. Zanim wykorzystał sieć Fiuu żeby przenieść się do Dziurawego Kotła, przynajmniej pół godziny przeznaczył na medytację, starając się uspokoić nie tylko siebie, ale i wewnętrzną bestię, która już nerwowo pomrukiwała w podświadomości, czując bardzo silny wpływ niemalże pełnego księżyca.
Jak tylko dotarł na peron - mimo że zdecydowanie wcześniej niż największy tłum, co było celowym zabiegiem żeby uniknąć czynników mogących wyprowadzić go z równowagi - to niemal od razu poczuł irytację wywołaną bezustannym harmiderem rozmów osób już czekających na pociąg. Odszedł w najdalej możliwy kąt, przed ostatnie wejście do dostatniego wagonu, wpakował kufer do przedziału, ale po kilku minutach wyszedł znowu z pociągu, bo perspektywa przymusu spędzenia ponad dziewięciu godzin w tej metalowej puszce wystarczyła, żeby poczuł napinające się nerwy.
Usiadł z książką pod ścianą i bardzo starał się skupić na czytaniu - bezskutecznie. Nie tylko dźwięki zwracały jego uwagę, wraz z gęstniejącym tłumem również kumulacja zapachów, spośród których w pewnym momencie bezbłędnie wyłapał doskonale sobie znaną nutę jaśminowo-konwaliową. Choć starał się powstrzymać, to automatycznie podniósł wzrok znad tekstu i spojrzeniem zaczął szukać znajomej blondynki. Nie wiedział w jakim celu właściwie.