14-03-2021, 01:13 AM
Przez chwilę obserwowała, jak Caro próbuje się wykaraskać z - przynajmniej tak to wyglądąło - przypałowej sytuacji. Czyżby nieświadomie ją w coś wkopała? Zagryzła wargę i odwróciła wzrok, nie wiedząc, jak się zachować. Zupełnie jakby aktualna sytuacja nie była dla niej wystarczająco żenująca. Ponownie wbiła wzrok w tłum, wypatrując Colina coraz bardziej rozpaczliwym wzrokiem. Czy on pojechał z powrotem do domu szukać tych pieniędzy, czy co? Już dawno powinien tu wrócić, powinni iść raczyć się "soczkiem" i zabunkrować w przedziale, oddać się rozmowie albo snuciom na temat nadchodzącego roku. Oczyścić umysł z tego wszystkiego, co tam aktualnie się kotłowało.
Kaptur na głowie z pewnością przyczynił się do tego, co zaraz miało się stać. Otóż ktoś ją pomylił z kimś innym, wobec czego wpędzono ją w jeszcze bardziej stresującą sytuację. Odwróciła się w stronę źródła okrzyku, podobnie jak kilka osób dookoła. Stało się coś jeszcze gorszego: jej przestrzeń osobista została naruszona. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała zszokowana na "agresora", nie do końca rejestrując to, co do niej mówi. Co za Ver? O co tu chodzi?
Jak tak dalej pójdzie, to faktycznie spóźni się na pociąg. Tyle zdążyła wyłapać z jego chaotycznej wypowiedzi przeplatanej wrzaskami, ni to radości, ni to ekscytacji.
- Eee... To nie ja... - Tylko tyle zdołała z siebie wydusić. Co tu się odwala? Ten początek roku był jakiś przeklęty, a nawet jeszcze nie ruszyła się z peronu. To jakiś koszmar. - To znaczy, Ver to nie ja. Ja to Ava. Avianca znaczy. - Całkowicie poplątała się w swojej wypowiedzi, wiedziona zaskoczeniem. Lustrowała twarz jakiegoś chłopaka, którego widziała po raz pierwszy w życiu. Czy oni będą razem w jednej szkole? To znaczy, że będą się mijać na korytarzach? Sięgnęła do torby i pociągnęła solidny łyk "soku". Najchętniej to by sobie jeszcze fajkę zapaliła, ale nie chciała dymać innym w twarz. Pozostawało jej tylko wdychać jego zapach, bo chłopak zakleszczył ramiona wokół niej tak, jakby była jakąś słodką bułką.
Kaptur na głowie z pewnością przyczynił się do tego, co zaraz miało się stać. Otóż ktoś ją pomylił z kimś innym, wobec czego wpędzono ją w jeszcze bardziej stresującą sytuację. Odwróciła się w stronę źródła okrzyku, podobnie jak kilka osób dookoła. Stało się coś jeszcze gorszego: jej przestrzeń osobista została naruszona. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała zszokowana na "agresora", nie do końca rejestrując to, co do niej mówi. Co za Ver? O co tu chodzi?
Jak tak dalej pójdzie, to faktycznie spóźni się na pociąg. Tyle zdążyła wyłapać z jego chaotycznej wypowiedzi przeplatanej wrzaskami, ni to radości, ni to ekscytacji.
- Eee... To nie ja... - Tylko tyle zdołała z siebie wydusić. Co tu się odwala? Ten początek roku był jakiś przeklęty, a nawet jeszcze nie ruszyła się z peronu. To jakiś koszmar. - To znaczy, Ver to nie ja. Ja to Ava. Avianca znaczy. - Całkowicie poplątała się w swojej wypowiedzi, wiedziona zaskoczeniem. Lustrowała twarz jakiegoś chłopaka, którego widziała po raz pierwszy w życiu. Czy oni będą razem w jednej szkole? To znaczy, że będą się mijać na korytarzach? Sięgnęła do torby i pociągnęła solidny łyk "soku". Najchętniej to by sobie jeszcze fajkę zapaliła, ale nie chciała dymać innym w twarz. Pozostawało jej tylko wdychać jego zapach, bo chłopak zakleszczył ramiona wokół niej tak, jakby była jakąś słodką bułką.