15-03-2021, 01:30 AM
Posłała Arthurowi bardzo wymowne spojrzenie, w zabawny sposób zaciskając usta w dzióbek.
- No wiesz, Teddy jest kapitanem drużyny Quidditcha, a ty tylko prefektem. - Wolą rękę uniosła lekko, zginając ją w łokciu i wzruszyła ramieniem, jakby chciała w ten sposób dodać "oh, well...", ale jakiekolwiek słowa nie padłyby z jej ust, to nie puszczała dłoni Arthura nawet na chwilę. Tłum na peronie był tak gęsty, że poczuła się trochę niepewnie, nie chciała się zgubić jeszcze przed pożegnaniem rodziców, a tym bardziej nie chciała nie wsiąść do pociągu na czas, to dopiero byłaby wtopa!
Będąc takim małym jedenastoletnim krasnalem ciężko było jej móc dojrzeć którekolwiek z przyjaciół starszego brata, a w tej chwili tylko ich mogła starać się wyszukać w tłumie, bo tylko ich tak naprawdę mogła rozpoznać. Podskoczyła więc kilkakrotnie, chcąc mieć lepszy widok, ale niewiele to dało. Musiałą więc polegać na tym, że obecni ludzie poruszali się i czasem dało się dojrzeć kogoś gdzieś pomiędzy. W pewnej chwili pociągnęła Arthura nieco gwałtowniej za rękę, drugą kierując gdzieś przed siebie.
- O, tam jest Kitty! KITTY! - Zawołała co sił w płucach, choć niekoniecznie przebiła się przez panujący hałas. Nie mniej zwróciła tym uwagę okolicznych osób, ale jakoś nie bardzo zdała sobie z tego sprawę. - Ups... - A to była jej reakcja, jak zaraz po tym wołaniu jakiś blondyn wpadł na kolorowowłosą Puchonkę. Octavia zasłoniła buzię ręką i zaśmiała się niekontrolowanie, widząc minę przyjaciółki brata. Zaraz przeniosła spojrzenie na Arthura. - No dobra, może was odwiedzę w przedziale, bo muszę koniecznie usłyszeć od Kitty tę historię. - Tu znowu wskazała w kierunku wyróżniającej się z tłumu koleżanki, która chyba miała zamiar rozszarpać eleganckiego chłopaczka trzymającego ją w talii.
- No wiesz, Teddy jest kapitanem drużyny Quidditcha, a ty tylko prefektem. - Wolą rękę uniosła lekko, zginając ją w łokciu i wzruszyła ramieniem, jakby chciała w ten sposób dodać "oh, well...", ale jakiekolwiek słowa nie padłyby z jej ust, to nie puszczała dłoni Arthura nawet na chwilę. Tłum na peronie był tak gęsty, że poczuła się trochę niepewnie, nie chciała się zgubić jeszcze przed pożegnaniem rodziców, a tym bardziej nie chciała nie wsiąść do pociągu na czas, to dopiero byłaby wtopa!
Będąc takim małym jedenastoletnim krasnalem ciężko było jej móc dojrzeć którekolwiek z przyjaciół starszego brata, a w tej chwili tylko ich mogła starać się wyszukać w tłumie, bo tylko ich tak naprawdę mogła rozpoznać. Podskoczyła więc kilkakrotnie, chcąc mieć lepszy widok, ale niewiele to dało. Musiałą więc polegać na tym, że obecni ludzie poruszali się i czasem dało się dojrzeć kogoś gdzieś pomiędzy. W pewnej chwili pociągnęła Arthura nieco gwałtowniej za rękę, drugą kierując gdzieś przed siebie.
- O, tam jest Kitty! KITTY! - Zawołała co sił w płucach, choć niekoniecznie przebiła się przez panujący hałas. Nie mniej zwróciła tym uwagę okolicznych osób, ale jakoś nie bardzo zdała sobie z tego sprawę. - Ups... - A to była jej reakcja, jak zaraz po tym wołaniu jakiś blondyn wpadł na kolorowowłosą Puchonkę. Octavia zasłoniła buzię ręką i zaśmiała się niekontrolowanie, widząc minę przyjaciółki brata. Zaraz przeniosła spojrzenie na Arthura. - No dobra, może was odwiedzę w przedziale, bo muszę koniecznie usłyszeć od Kitty tę historię. - Tu znowu wskazała w kierunku wyróżniającej się z tłumu koleżanki, która chyba miała zamiar rozszarpać eleganckiego chłopaczka trzymającego ją w talii.