15-03-2021, 02:06 PM
Nie miał pojęcia o co chodzi... Nie to żeby to miało znaczenie, nawet odpuścił sobie dociekanie, bo obawiał się, że nawet jak Puchonka mu wyjaśni w swoim stylu o czym w ogóle paple, nadal w jego głowie będzie cisza i świerszcze świadczące o zupełnym braku zrozumienia. No cóż. Trudno, zdaje się, że po prostu zostawią to za sobą.
- Oczywiście, że wiem, nie uważam żeby wartości Slytherinu były niewłaściwe. Dlatego do niego należę. - Naturalnie. - I nie powiedziałem, że mojaa reputacja jest błędna, czy też mojego Domu. W zasadzie to absolutnie się z nią zgadzam.
Bo faktycznie, zarówno jego rodzina, jak i Slytherin sam w sobie, obie grupy zasłużyły w pełni na swoją renomę, nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Bardziej kwestia tego, po kim spodziewał się tolerancji, a po kim nie. Acz ponownie, po Saoirse akurat rzadko spodziewał się czegokolwiek, była dość... Nietypową osobistością.
Ucieszył się na zgodę na lody, chociaż najpewniej jakby nie chciała, popszedłby potem na nie sam. Nic straconego. Ale i tak fajnie szybciej niż wolniej pójść na coś słodkiego, poza tym skoro już się widzą, chyba powinno się robić rzeczy razem? Nawet jeśli to wcinanie lodów w milczeniu. Cóż, z jego strony.
- Kibicuję - rzucił, obrzucając ją oceniającym spojrzeniem, brzmiąc z lekka sceptycznie. To nie tak, że w nią nie wierzył. Raczej niekoniecznie wierzył w brutalność jej moralności żeby dosłownie kogoś stratować. I raczej miał rację! Jego zdaniem.
- Napaw mnie dumą - dodał równie ironicznie, jak zwykle będąc bucowatym sobą, rozglądając się po sklepie z miną pogrzebową. W zasadzie to nawet nie chciał spędzać tu więcej czasu niż absolutnie konieczne, spieszyło mu się do lodzików.
- Oczywiście, że wiem, nie uważam żeby wartości Slytherinu były niewłaściwe. Dlatego do niego należę. - Naturalnie. - I nie powiedziałem, że mojaa reputacja jest błędna, czy też mojego Domu. W zasadzie to absolutnie się z nią zgadzam.
Bo faktycznie, zarówno jego rodzina, jak i Slytherin sam w sobie, obie grupy zasłużyły w pełni na swoją renomę, nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Bardziej kwestia tego, po kim spodziewał się tolerancji, a po kim nie. Acz ponownie, po Saoirse akurat rzadko spodziewał się czegokolwiek, była dość... Nietypową osobistością.
Ucieszył się na zgodę na lody, chociaż najpewniej jakby nie chciała, popszedłby potem na nie sam. Nic straconego. Ale i tak fajnie szybciej niż wolniej pójść na coś słodkiego, poza tym skoro już się widzą, chyba powinno się robić rzeczy razem? Nawet jeśli to wcinanie lodów w milczeniu. Cóż, z jego strony.
- Kibicuję - rzucił, obrzucając ją oceniającym spojrzeniem, brzmiąc z lekka sceptycznie. To nie tak, że w nią nie wierzył. Raczej niekoniecznie wierzył w brutalność jej moralności żeby dosłownie kogoś stratować. I raczej miał rację! Jego zdaniem.
- Napaw mnie dumą - dodał równie ironicznie, jak zwykle będąc bucowatym sobą, rozglądając się po sklepie z miną pogrzebową. W zasadzie to nawet nie chciał spędzać tu więcej czasu niż absolutnie konieczne, spieszyło mu się do lodzików.