15-03-2021, 11:39 PM
Wzruszyła ramionami, jednocześnie przybierając minę mającą oddać jej zgodę na słowa kuzynki. Owszem, lepiej nie wspominać o pewnych rzeczach, w pewnych miejscach. I tak musiała przygotować się na wysłuchiwanie monologu na jakiś temat, tego była pewna, ale lepiej nie wywoływać wilka z lasu.
Przechadzając się pomiędzy nagrobkami, w końcu skierowały się w kierunku wejścia do budynku, a April słuchała Sao na tyle uważnie, na ile pozwalał jej idąc przed nią tyłem Vates, imitujący w przesadny sposób paplanie, gestykulując przy tym równie energicznie. Wyraźnie naśmiewał się z Puchonki, a to z jakiegoś powodu sprawiało, że April czuła się... winna. Dlaczego? Bo ten głupek był wytworem jej umysłu i tylko ona go widziała. Z jednej strony bardzo ją to cieszyło, bo przynajmniej nikomu innemu nie było przykro z tego powodu, ale z drugiej strony... Dlaczego jej głowa tworzyła takie obrazy?
Odwróciła się bardziej w kierunku kuzynki, kiedy ta na moment zamilkła, szukając zgubionego wątku.
- Hm... mówiłaś o bibliotece, o słodyczach... - Starała się szybko przebiec pamięcią przez dotychczasową wypowiedź Saoirse, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nigdy nie była w kuchni Hogwartu. Pstryknęła palcami, kiedy to znowu wypowiedź panienki O'Donovan wróciła na zgubiony tor.
Nie przerywała jej, jedynie potakując dla potwierdzenia niektórych zdań, to znowu mrużąc oczy jakby zastanawiała się nad kolejnymi słowami, kalkulując w myślach. I przy tym popisowo ignorowała kolejne mało pochlebne gesty i miny Vatesa, który uporczywie przewijał się w zasięgu jej wzroku. Pozwoliła skończyć ten długi monolog, starając się jednocześnie jak najwięcej z niego zapamiętać, żeby móc się odnieść do poszczególnych części. Na końcu jedynie uśmiechnęła się i pokiwała ze zrozumieniem głową. Okej, jej samej nie było przy tym jak Sao wyszła z lekcji, ale doskonale rozumiała stanowisko kuzynki, bo sama nie raz zrobiła jakąś głupotę. Niestety było to nie do uniknięci, kiedy bezustannie miało się obok siebie kogoś, kogo nikt inny nie widział ani nie słyszał. Czasem przez Vatesa nie tylko nie słyszała profesora, ale również własnych myśli, to chyba normalne, że próbowała go uciszyć? Może nie dla wszystkich, bo o jej przypadłości wiedziała właśnie Saoirse i Heather, poza nimi dwiema nikt w szkole nie był świadom tego, że April nigdy nie jest sama. Nigdy.
- Hm, ogólnie Ślizgoni mają to do siebie że są strasznie... mroczni? I w większości wyniośli. Może Romilly akurat taki nie jest, ale nie chce wyróżniać się z tłumu z jakichś powodów? - Była w stanie to zrozumieć, bo w dużej mierze sama właśnie coś podobnego robiła. Okej, zwracała na siebie uwagę w nieco inny sposób, starając się wyglądać ładnie, zadbanie i będąc wzorową uczennicą, ale to głównie po to, żeby odwrócić ewentualną uwagę od innych aspektów swojej osoby, których najzwyczajniej w świecie się wstydziła.
- Myślę, że możemy najpierw rozejrzeć się po całej okolicy i z pewnością znajdziemy idealne miejsce na kilka fajnych zdjęć. Zaraz zajdzie słońce, więc i tak musimy się pospieszyć. - Kiwnęła głową w kierunku niczym nie zablokowanego wejścia i po chwili już mogły podziwiać nieco inną scenerię ruin. - Zawsze możemy ustawić aparat na jakimś kamieniu i spróbować zrobić zdjęcie razem na odległość, jeśli masz taką opcję. Jak to się... hm... samowyzwalacz! - Nawet jeśli technologia nie towarzyszyła jej w życiu codziennym, to jakieś pojęcie o pewnym rzeczach miała, we wcześniejszych latach nauki uczęszczała na mugoloznawstwo, po SUMach zrezygnowała z tego przedmiotu na rzecz poświęcenia uwagi innym dziedzinom.
- Myślałam o tym, żeby ją zaprosić, ale Heather boi się ptaków, więc sowy jej nie wyślę, a mugolska poczta jest tak potwornie wolna, że nadal nie dostałam od niej odpowiedzi na mój ostatni list. Myślałam o tym, żeby poprosić brata żeby się teleportował i ją zgarnął, ale nawet nie wiem gdzie miałby jej szukać. - Wzruszyła ramionami ze zrezygnowaniem, bo choć miała adres korespondencyjny do przyjaciółki, to wiedziała, że nie jest to adres jej domu. Nigdy nie dopytywała ani nie naciskała w celu wydobycia jakichś informacji, bo czuła, że Gryfonka nie chce dzielić się za bardzo życiem domowym z kimkolwiek.
Przechadzając się pomiędzy nagrobkami, w końcu skierowały się w kierunku wejścia do budynku, a April słuchała Sao na tyle uważnie, na ile pozwalał jej idąc przed nią tyłem Vates, imitujący w przesadny sposób paplanie, gestykulując przy tym równie energicznie. Wyraźnie naśmiewał się z Puchonki, a to z jakiegoś powodu sprawiało, że April czuła się... winna. Dlaczego? Bo ten głupek był wytworem jej umysłu i tylko ona go widziała. Z jednej strony bardzo ją to cieszyło, bo przynajmniej nikomu innemu nie było przykro z tego powodu, ale z drugiej strony... Dlaczego jej głowa tworzyła takie obrazy?
Odwróciła się bardziej w kierunku kuzynki, kiedy ta na moment zamilkła, szukając zgubionego wątku.
- Hm... mówiłaś o bibliotece, o słodyczach... - Starała się szybko przebiec pamięcią przez dotychczasową wypowiedź Saoirse, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nigdy nie była w kuchni Hogwartu. Pstryknęła palcami, kiedy to znowu wypowiedź panienki O'Donovan wróciła na zgubiony tor.
Nie przerywała jej, jedynie potakując dla potwierdzenia niektórych zdań, to znowu mrużąc oczy jakby zastanawiała się nad kolejnymi słowami, kalkulując w myślach. I przy tym popisowo ignorowała kolejne mało pochlebne gesty i miny Vatesa, który uporczywie przewijał się w zasięgu jej wzroku. Pozwoliła skończyć ten długi monolog, starając się jednocześnie jak najwięcej z niego zapamiętać, żeby móc się odnieść do poszczególnych części. Na końcu jedynie uśmiechnęła się i pokiwała ze zrozumieniem głową. Okej, jej samej nie było przy tym jak Sao wyszła z lekcji, ale doskonale rozumiała stanowisko kuzynki, bo sama nie raz zrobiła jakąś głupotę. Niestety było to nie do uniknięci, kiedy bezustannie miało się obok siebie kogoś, kogo nikt inny nie widział ani nie słyszał. Czasem przez Vatesa nie tylko nie słyszała profesora, ale również własnych myśli, to chyba normalne, że próbowała go uciszyć? Może nie dla wszystkich, bo o jej przypadłości wiedziała właśnie Saoirse i Heather, poza nimi dwiema nikt w szkole nie był świadom tego, że April nigdy nie jest sama. Nigdy.
- Hm, ogólnie Ślizgoni mają to do siebie że są strasznie... mroczni? I w większości wyniośli. Może Romilly akurat taki nie jest, ale nie chce wyróżniać się z tłumu z jakichś powodów? - Była w stanie to zrozumieć, bo w dużej mierze sama właśnie coś podobnego robiła. Okej, zwracała na siebie uwagę w nieco inny sposób, starając się wyglądać ładnie, zadbanie i będąc wzorową uczennicą, ale to głównie po to, żeby odwrócić ewentualną uwagę od innych aspektów swojej osoby, których najzwyczajniej w świecie się wstydziła.
- Myślę, że możemy najpierw rozejrzeć się po całej okolicy i z pewnością znajdziemy idealne miejsce na kilka fajnych zdjęć. Zaraz zajdzie słońce, więc i tak musimy się pospieszyć. - Kiwnęła głową w kierunku niczym nie zablokowanego wejścia i po chwili już mogły podziwiać nieco inną scenerię ruin. - Zawsze możemy ustawić aparat na jakimś kamieniu i spróbować zrobić zdjęcie razem na odległość, jeśli masz taką opcję. Jak to się... hm... samowyzwalacz! - Nawet jeśli technologia nie towarzyszyła jej w życiu codziennym, to jakieś pojęcie o pewnym rzeczach miała, we wcześniejszych latach nauki uczęszczała na mugoloznawstwo, po SUMach zrezygnowała z tego przedmiotu na rzecz poświęcenia uwagi innym dziedzinom.
- Myślałam o tym, żeby ją zaprosić, ale Heather boi się ptaków, więc sowy jej nie wyślę, a mugolska poczta jest tak potwornie wolna, że nadal nie dostałam od niej odpowiedzi na mój ostatni list. Myślałam o tym, żeby poprosić brata żeby się teleportował i ją zgarnął, ale nawet nie wiem gdzie miałby jej szukać. - Wzruszyła ramionami ze zrezygnowaniem, bo choć miała adres korespondencyjny do przyjaciółki, to wiedziała, że nie jest to adres jej domu. Nigdy nie dopytywała ani nie naciskała w celu wydobycia jakichś informacji, bo czuła, że Gryfonka nie chce dzielić się za bardzo życiem domowym z kimkolwiek.