16-03-2021, 05:20 AM
Może jednak Wendy powinna była zakończyć relację listownie. Oczywiście byłoby to zwyczajnie nieuprzejme i w pewien sposób niesprawiedliwe wobec Douglasa, ale może jednocześnie potrzebował trochę czasu na przetworzenie podobnych informacji? I być może faktycznie urok osobisty dziewczyny działał na niego na ten moment na tyle, by tym bardziej nie chciał pogodzić się z jej stratą.
Chociaż z początku Krukon nie był w stanie nijak zareagować, wciąż usilnie trzymał dziewczynę za ręce. Zupełnie jakby nie zauważał, że coś jest nie tak - poza oczywistym i bezpośrednim zerwaniem, oczywiście. A jednak i to nie było dla Jacka całkowicie jasne. Najpierw Wendy zaczęła mówić o tym, że nic do niego czuje, a po chwili pojawiła się też informacja o tym, że ona zrobi mu krzywdę? Inną niż nieodwracalne rany na serduszku biednego chłopaka? Przede wszystkim, czy była to groźba, czy raczej szczere ostrzeżenie?
Dopiero gdy Wendy skończyła mówić, uścisk na jej dłoniach zelżał, niemniej Krukon ani na chwilę nie oderwał od niej wzroku.
- Nie!
Czy naprawdę krzyknął? Sam nie dostrzegł swojego podniesionego tonu, ale osoby przechodzące akurat obok od razu zwróciły wzrok ku parze. Ciężko uniknąć sensacji w podobnym miejscu...
- Przecież możemy nad tym popracować. Razem. To niczyja wina. Przecież do tej pory wszystko było dobrze. Świetnie.
Czy było naprawdę? Nadzieje chłopaka na pewno utrzymywały się stabilnie przez całe wakacje. Zdarzyło mu się nawet pochwalić kilku osobom, że umawia się z najpiękniejszą dziewczyną w szkole... Ale nie oni się teraz liczyli - teraz walczył o swoją przyszłość. Ich przyszłość. Uparcie starał się wierzyć, że jeszcze jest coś takiego jak "oni".
Chociaż z początku Krukon nie był w stanie nijak zareagować, wciąż usilnie trzymał dziewczynę za ręce. Zupełnie jakby nie zauważał, że coś jest nie tak - poza oczywistym i bezpośrednim zerwaniem, oczywiście. A jednak i to nie było dla Jacka całkowicie jasne. Najpierw Wendy zaczęła mówić o tym, że nic do niego czuje, a po chwili pojawiła się też informacja o tym, że ona zrobi mu krzywdę? Inną niż nieodwracalne rany na serduszku biednego chłopaka? Przede wszystkim, czy była to groźba, czy raczej szczere ostrzeżenie?
Dopiero gdy Wendy skończyła mówić, uścisk na jej dłoniach zelżał, niemniej Krukon ani na chwilę nie oderwał od niej wzroku.
- Nie!
Czy naprawdę krzyknął? Sam nie dostrzegł swojego podniesionego tonu, ale osoby przechodzące akurat obok od razu zwróciły wzrok ku parze. Ciężko uniknąć sensacji w podobnym miejscu...
- Przecież możemy nad tym popracować. Razem. To niczyja wina. Przecież do tej pory wszystko było dobrze. Świetnie.
Czy było naprawdę? Nadzieje chłopaka na pewno utrzymywały się stabilnie przez całe wakacje. Zdarzyło mu się nawet pochwalić kilku osobom, że umawia się z najpiękniejszą dziewczyną w szkole... Ale nie oni się teraz liczyli - teraz walczył o swoją przyszłość. Ich przyszłość. Uparcie starał się wierzyć, że jeszcze jest coś takiego jak "oni".