16-03-2021, 05:30 PM
Ogółem Malcolm mógł uchodzić za czarodzieja, który bardzo zaskakiwał ludzi wokół, jak teraz na przykład Quinna. I na pewno nie uważał go za durnia, chociaż zwykle nie wyrażał się zbyt pochlebnie o uczniach ze Slytherinu. Z oczywistych względów, przede wszystkim z powodu zabrania różdżki, nie odpowiedział już na uwagę o tym, że takie zachowanie nie przystoi krukonowi. Cóż, z całą pewnością Malcolm nie wpisywał się w stu procentach w ten dom. Nie bez powodu tiara przydziału zastanawiała się ponad sześć minut podczas wyboru dla niego domu. W innym przypadku trafiłby do Huffelpuffu. Malcolm jednak wolał widoki jakie rozciągały się z pokoju wspólnego Ravenclaw niż siedzenie w podziemiach zamku. Serio, nie wiedział jakim cudem Ślizgoni tam wytrzymują.
Walka trwała w najlepsze, chociaż z boku wyglądało to pewnie bardziej jak bardzo stęskniona za sobą para, która nie widziała się całe wakacje. Malcolm sapnął, kiedy tylko uderzył plecami o mur ale to nawet mu trochę pomogło. A już na pewno bardzo ich do siebie zbliżyło. Póki co Krukon tego zdawał się nie zauważać tylko cały czas starał się sięgnąć po swoją własność. W zasadzie otrząsnął się dopiero wtedy, kiedy Quinn chwycił go za nadgarstek. Kiedy Ślizgon odezwał się, Krukon poczuł na ustach jego oddech i przełknął ślinę. No musiał przyznać, że z tej perspektywy jego wyższy kolega wyglądał całkiem przystojnie.
- Phi, bardziej? To dopiero początek - odparł Malcolm. Bardziej zacisnął nogi wokół pasa chłopaka, wyciągnął się i starał się drugą ręką chwycić różdżkę, którą Quinn nadal dzierżył w dłoni. Jedyne co udało mu się przez to zrobić to stracić równowagę przez co... oparł się o Ślizgona tak, jakby go... przytulał. Sapnął ze zmęczenia.
- No dobra - zaczął. Oparł dłonie na jego ramionach i również spojrzał mu w oczy... no dobra, tylko na sekundę zerknął na jego usta. - Co miałbym zrobić, żebyś oddał mi różdżkę? - Spytał chcąc wybadać, czy bardziej opłaca się walczyć, czy może jednak uda mu się w inny sposób odzyskać swoją własność. Uniósł nagle brew. - Ej ładny zapach. Jakich perfum używasz? - Pewnie nic nie byłoby dziwnego w tym pytaniu, gdyby nie to, że nadal obejmował go nogami w pasie.
Walka trwała w najlepsze, chociaż z boku wyglądało to pewnie bardziej jak bardzo stęskniona za sobą para, która nie widziała się całe wakacje. Malcolm sapnął, kiedy tylko uderzył plecami o mur ale to nawet mu trochę pomogło. A już na pewno bardzo ich do siebie zbliżyło. Póki co Krukon tego zdawał się nie zauważać tylko cały czas starał się sięgnąć po swoją własność. W zasadzie otrząsnął się dopiero wtedy, kiedy Quinn chwycił go za nadgarstek. Kiedy Ślizgon odezwał się, Krukon poczuł na ustach jego oddech i przełknął ślinę. No musiał przyznać, że z tej perspektywy jego wyższy kolega wyglądał całkiem przystojnie.
- Phi, bardziej? To dopiero początek - odparł Malcolm. Bardziej zacisnął nogi wokół pasa chłopaka, wyciągnął się i starał się drugą ręką chwycić różdżkę, którą Quinn nadal dzierżył w dłoni. Jedyne co udało mu się przez to zrobić to stracić równowagę przez co... oparł się o Ślizgona tak, jakby go... przytulał. Sapnął ze zmęczenia.
- No dobra - zaczął. Oparł dłonie na jego ramionach i również spojrzał mu w oczy... no dobra, tylko na sekundę zerknął na jego usta. - Co miałbym zrobić, żebyś oddał mi różdżkę? - Spytał chcąc wybadać, czy bardziej opłaca się walczyć, czy może jednak uda mu się w inny sposób odzyskać swoją własność. Uniósł nagle brew. - Ej ładny zapach. Jakich perfum używasz? - Pewnie nic nie byłoby dziwnego w tym pytaniu, gdyby nie to, że nadal obejmował go nogami w pasie.