16-03-2021, 08:28 PM
Malcolm wolał odzyskać swoją własność. W końcu różdżka była istotnym wyposażeniem każdego czarodzieja. Jednakże musiał przyznać (oczywiście nie na głos), że próby jej odzyskania były wyjątkowo satysfakcjonujące i naprawdę Quinn mógłby ją potrzymać nieco dłużej. Ot tak, dla zabawy. Z drugiej strony bycie pozbawionym możliwości czarowania nie napawało chłopaka entuzjazmem, dlatego musiał postawić na swoją drugą magię.
Przełamanie różdżki z całą pewnością nie wchodziło w grę. W sensie Malcolma było na nią stać, ale wolał pozostać przy obecnej, jakoś zdołał się do niej przywiązać, jak do pieska, którego miał w domu. Z drugiej strony Quinn nadal był Ślizgonem, a po nich nigdy nic nie było wiadomo, co w sumie można było zaliczyć do plusów oraz minusów.
Przełknął ślinę, kiedy poczuł gorący oddech Wooda na skórze swojego policzka. Czy zaczynało się robić tutaj trochę nazbyt gorąco? Zdecydowanie. Niektórzy spoglądali na nich z zainteresowaniem, pewnie gdyby Malcolm zwrócił większa uwagę na ich otoczenie, mógłby śmiało stwierdzić, że plotki dotarły już do rejonów zamku, których jeszcze nie miał okazji odwiedzić. Nawet postaci z pobliskich obrazów coś między sobą szeptały wskazując na Quinna i Malcolma. Jakaś dama z obrazu zasłoniła zawstydzoną twarz wachlarzem, jednakże nadal z wielką uwaga obserwowała całą scenę.
- Wood - zaczął i przyjrzał mu się bardzo dokładnie. - Co masz na myśli? Bo jeśli chodzi moje dziewictwo to żeś się tak z rok czasu spóźnił - skomentował z przekąsem. No cóż, Malcolm do tej pory miał dwóch chłopaków, a biorąc pod uwagę jego usposobienie, trudno było podejrzewać go o wstrzemięźliwość w pewnych obszarach. W tych obszarach Krukon zdawał się być aż nazbyt liberalną osobą, a przynajmniej jak na kogoś pochodzącego z względnie konserwatywnej rodziny.
- Yhym ale nadal nie otrzymałem odpowiedzi - odparł jedynie na uwagę chłopaka. Poczuł, że uścisk Quinna się rozluźnia ale jakoś nie śpieszył się do tego, żeby wyrywać mu swoją różdżkę. - W ogóle byś mi trochę pomógł, fajnie się na tobie wisi ale już mnie mięśnie nóg bolą - skomentował i poruszał stopą, jakby chciał rozciągnąć napięte mięśnie. Co jak co ale w udach chłopak miał całkiem sporo siły, zupełnie tak jakby jego niski wzrost zmuszał go często do podobnych wspinaczek po wysokich osobach.
- No dobra, proponuję taką wymianę. Ty mi dajesz różdżkę a później mnie zapraszasz do Gospody pod Świńskim Łbem na randkę, gdzie płacę za butelkę ognistej whiskey Blishena. I jakby co to mogę jutro, akurat żeby odkacować w niedzielę - powiedział. Wygodniej oparł się o ramiona Quinna i posłał mu jeden ze swoich najsłodszych uśmiechów. Fakt, że w tej chwili ich twarze niemalże się stykały, zdecydowanie nie pomagał w racjonalnym podejmowaniu decyzji, tak samo jak pozycja, w której się znajdowali.
Przełamanie różdżki z całą pewnością nie wchodziło w grę. W sensie Malcolma było na nią stać, ale wolał pozostać przy obecnej, jakoś zdołał się do niej przywiązać, jak do pieska, którego miał w domu. Z drugiej strony Quinn nadal był Ślizgonem, a po nich nigdy nic nie było wiadomo, co w sumie można było zaliczyć do plusów oraz minusów.
Przełknął ślinę, kiedy poczuł gorący oddech Wooda na skórze swojego policzka. Czy zaczynało się robić tutaj trochę nazbyt gorąco? Zdecydowanie. Niektórzy spoglądali na nich z zainteresowaniem, pewnie gdyby Malcolm zwrócił większa uwagę na ich otoczenie, mógłby śmiało stwierdzić, że plotki dotarły już do rejonów zamku, których jeszcze nie miał okazji odwiedzić. Nawet postaci z pobliskich obrazów coś między sobą szeptały wskazując na Quinna i Malcolma. Jakaś dama z obrazu zasłoniła zawstydzoną twarz wachlarzem, jednakże nadal z wielką uwaga obserwowała całą scenę.
- Wood - zaczął i przyjrzał mu się bardzo dokładnie. - Co masz na myśli? Bo jeśli chodzi moje dziewictwo to żeś się tak z rok czasu spóźnił - skomentował z przekąsem. No cóż, Malcolm do tej pory miał dwóch chłopaków, a biorąc pod uwagę jego usposobienie, trudno było podejrzewać go o wstrzemięźliwość w pewnych obszarach. W tych obszarach Krukon zdawał się być aż nazbyt liberalną osobą, a przynajmniej jak na kogoś pochodzącego z względnie konserwatywnej rodziny.
- Yhym ale nadal nie otrzymałem odpowiedzi - odparł jedynie na uwagę chłopaka. Poczuł, że uścisk Quinna się rozluźnia ale jakoś nie śpieszył się do tego, żeby wyrywać mu swoją różdżkę. - W ogóle byś mi trochę pomógł, fajnie się na tobie wisi ale już mnie mięśnie nóg bolą - skomentował i poruszał stopą, jakby chciał rozciągnąć napięte mięśnie. Co jak co ale w udach chłopak miał całkiem sporo siły, zupełnie tak jakby jego niski wzrost zmuszał go często do podobnych wspinaczek po wysokich osobach.
- No dobra, proponuję taką wymianę. Ty mi dajesz różdżkę a później mnie zapraszasz do Gospody pod Świńskim Łbem na randkę, gdzie płacę za butelkę ognistej whiskey Blishena. I jakby co to mogę jutro, akurat żeby odkacować w niedzielę - powiedział. Wygodniej oparł się o ramiona Quinna i posłał mu jeden ze swoich najsłodszych uśmiechów. Fakt, że w tej chwili ich twarze niemalże się stykały, zdecydowanie nie pomagał w racjonalnym podejmowaniu decyzji, tak samo jak pozycja, w której się znajdowali.