17-03-2021, 05:34 PM
Uniósł krótko brwi w niemym ocenianiu.
- Ciebie mało co w ogóle przeraża. - Zauważył bez wyrzutu, ot stwierdzenie, o którym nie wiedział w zasadzie co dokładnie myśleć. To głupota? Odwaga? Oba?
- Bo w praktyce raczej pewnie wybierasz inne wyjścia, uprzejmiejsze. - Wzruszył ramionami bez szczególnego przejęcia.
Słuchał może połowy jej wypowiedzi. To nie tak, że nie chciał słyszeć odpowiedzi na zadane pytanie, i że nie chciał sprowokować właśnie wywodu. Samo się stało, że kiedy Saoirse gadała, on przez chwilę przyglądał się książce, po tym trochę jej samej, a na pewnym etapie mogła zobaczyć ten zupełnie nie ogarniający, może nawet lekko zagubiony wzrok kiedy się wyłączył i wkrótce wrócił na ziemię, niestety już gdy skończyła.
Wszystko przez to, że jej sowa sprowokowały jego własne rozmyślania. Jak to jest, że jego rodzina była tak bardzo zdystansowana i rozbita? Dlaczego on jest inny i choć wydawało mu się, że jest przyzwyczajony do tego stanu rzeczy, nadal było mu z tym niezbyt dobrze? Kiedy stracił wszelkie relacje z siostrą? I podstawowe pytanie - jak bardzo zależało mu żeby być częścią tej rodziny? Jak to jest cieszyć się na przyjazd krewnych, na wyjazd do domu, na sukcesy bliskich? Cóż, teoretycznie bliskich. Powinni niby być, w praktyce wychodzi inaczej.
Nastało milczenie. Trochę niezręczne, które Romilly starał się rozzproszyć w typowo dziwny dla siebie sposób, mianowicie ot pokiwał głową, po czym odwrócił się żeby odejść do kasy. Bez słowa. Bez komentarza.
Dopiero jak zapłacił, raczył się odezwać.
- A ty planujesz zostać fotografem? Dziennikarką? Wnioskuję po ilości zdjęć, jakie robisz. - Zerknął na nią nawet z zainteresowaniem.
- Ciebie mało co w ogóle przeraża. - Zauważył bez wyrzutu, ot stwierdzenie, o którym nie wiedział w zasadzie co dokładnie myśleć. To głupota? Odwaga? Oba?
- Bo w praktyce raczej pewnie wybierasz inne wyjścia, uprzejmiejsze. - Wzruszył ramionami bez szczególnego przejęcia.
Słuchał może połowy jej wypowiedzi. To nie tak, że nie chciał słyszeć odpowiedzi na zadane pytanie, i że nie chciał sprowokować właśnie wywodu. Samo się stało, że kiedy Saoirse gadała, on przez chwilę przyglądał się książce, po tym trochę jej samej, a na pewnym etapie mogła zobaczyć ten zupełnie nie ogarniający, może nawet lekko zagubiony wzrok kiedy się wyłączył i wkrótce wrócił na ziemię, niestety już gdy skończyła.
Wszystko przez to, że jej sowa sprowokowały jego własne rozmyślania. Jak to jest, że jego rodzina była tak bardzo zdystansowana i rozbita? Dlaczego on jest inny i choć wydawało mu się, że jest przyzwyczajony do tego stanu rzeczy, nadal było mu z tym niezbyt dobrze? Kiedy stracił wszelkie relacje z siostrą? I podstawowe pytanie - jak bardzo zależało mu żeby być częścią tej rodziny? Jak to jest cieszyć się na przyjazd krewnych, na wyjazd do domu, na sukcesy bliskich? Cóż, teoretycznie bliskich. Powinni niby być, w praktyce wychodzi inaczej.
Nastało milczenie. Trochę niezręczne, które Romilly starał się rozzproszyć w typowo dziwny dla siebie sposób, mianowicie ot pokiwał głową, po czym odwrócił się żeby odejść do kasy. Bez słowa. Bez komentarza.
Dopiero jak zapłacił, raczył się odezwać.
- A ty planujesz zostać fotografem? Dziennikarką? Wnioskuję po ilości zdjęć, jakie robisz. - Zerknął na nią nawet z zainteresowaniem.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."