17-03-2021, 11:39 PM
Czas pędził nieubłaganie, wskazówki zegara przesuwały się ku jedenastej, więc trzeba było w końcu znaleźć się na peronie. Effie oczywiście odkąd pamiętała towarzyszyła starszemu rodzeństwu podczas podróży na peron, jednak jeszcze nigdy nie przechodziła przez barierkę z własnym kufrem i sową, wiedząc doskonale, że za chwilę rozpocznie się jej wielka hogwarcka przygoda.
Poprosiła tatę, by pomógł jej bezpiecznie ulokować klatkę z Penelopą na wieku kufra. Nie mogła przecież pozwolić, by ktoś inny przeciągnął jej magiczny dobytek przez barierkę, prawda? Już za chwilę, ściskając kurczowo dłoń starszej siostry i naprawdę mocno siłując się z kufrem, przedostała się na peron 9 i 3/4, czując się tak, jakby znalazła się tam pierwszy raz.
Tłum zdawał jej się większy i gwarniejszy niż zwykle; może dlatego, że teraz dopiero poczuła się jego częścią. Wszędzie biegali rodzice i uczniowie, zmieszani ze sobą; mugolskie rodziny stały nieco na uboczu, w większości przypadków nieco oszołomione, starsi uczniowie próbowali udawać, że wcale nie jest im smutno, gdy żegnają rodziców i młodsze rodzeństwo, gdzieś w powietrze wyleciały jakieś kolorowe gacie... Eustephia zachichotała, postępując kilka kroków do przodu i roziskrzonymi oczami obserwując wszystko co się działo, ale nie zdążyła skomentować żadnej z zauważonych sytuacji, bo oto nagle czas się dla niej zatrzymał.
Jej wzrok napotkał bowiem potencjalne niebezpieczeństwo w postaci pędzącego wózka. Jak w zwolnionym tempie, lecz nieubłaganie jechał w jej kierunku, a dziewczynka czuła, że nie zdąży zejść mu z drogi ani nawet krzyknąć; po prostu zacisnęła powieki i czekała na potworny łoskot i uderzenie tego szalonego wózka.
Poprosiła tatę, by pomógł jej bezpiecznie ulokować klatkę z Penelopą na wieku kufra. Nie mogła przecież pozwolić, by ktoś inny przeciągnął jej magiczny dobytek przez barierkę, prawda? Już za chwilę, ściskając kurczowo dłoń starszej siostry i naprawdę mocno siłując się z kufrem, przedostała się na peron 9 i 3/4, czując się tak, jakby znalazła się tam pierwszy raz.
Tłum zdawał jej się większy i gwarniejszy niż zwykle; może dlatego, że teraz dopiero poczuła się jego częścią. Wszędzie biegali rodzice i uczniowie, zmieszani ze sobą; mugolskie rodziny stały nieco na uboczu, w większości przypadków nieco oszołomione, starsi uczniowie próbowali udawać, że wcale nie jest im smutno, gdy żegnają rodziców i młodsze rodzeństwo, gdzieś w powietrze wyleciały jakieś kolorowe gacie... Eustephia zachichotała, postępując kilka kroków do przodu i roziskrzonymi oczami obserwując wszystko co się działo, ale nie zdążyła skomentować żadnej z zauważonych sytuacji, bo oto nagle czas się dla niej zatrzymał.
Jej wzrok napotkał bowiem potencjalne niebezpieczeństwo w postaci pędzącego wózka. Jak w zwolnionym tempie, lecz nieubłaganie jechał w jej kierunku, a dziewczynka czuła, że nie zdąży zejść mu z drogi ani nawet krzyknąć; po prostu zacisnęła powieki i czekała na potworny łoskot i uderzenie tego szalonego wózka.