18-03-2021, 12:15 AM
No i masz, jego najgorsze podejrzenia oto nabierały realnych kształtów - krwiożerczy bezpański wózek obładowany ciężkimi bagażami (kto zabiera ze sobą do Hogwartu dwa kufry i walizkę?!) pędził wprost na niewielkich rozmiarów rudowłosą dziewczynkę. Z pewnością pierwszoroczna, bo nie dość, że małe to, to chyba jeszcze nie miało wyrobionego instynktu samozachowawczego, że na Peronie trzeba mieć oczy dookoła głowy i nauczyć się szybko odskakiwać.
- Zarazwracamtrzymajciemojerzeczy! - Wyrzucił z siebie te kilka słów z prędkością karabinu maszynowego, przekazując rączkę wózka siostrze, po czym zanim rodzice zdążyli jakkolwiek zareagować, Teddy już gnał w kierunku wmurowanej w ziemię dziewczynki. Chyba strach ją sparaliżował, bo nie ruszała się i na dodatek zamknęła oczy. Udało mu się wózek przegonić i w ostatniej chwili złapał tę kruszynę pod pachami, żeby zaraz bezpiecznie ustabilizować we własnych ramionach, jednocześnie odskakując z trajektorii rozwścieczonego wózka. Odetchnął z ulgą, czując jak mu adrenalina skoczyła. Gdyby nie zdążył na czas, to z niedoszłej uczennicy Hogwartu byłby placek!
Dziecko spoczywało teraz bezpiecznie w Tadziowych ramionach, kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią, wczepione w niego chyba instynktownie niczym małpka.
- Hej, już wszystko okej... - Delikatnie, pokrzepiająco poklepał dziewczynkę gdzieś na wysokości łopatek, zerkając na nią pod kątem, dopóki i ona na niego w końcu nie popatrzyła. Uśmiechnął się do niej szeroko, chcąc jej dodać otuchy i uspokoić pewnie skołatane nerwy. - W porządku? - Uniósł lekko brwi w pytającym geście, nadal czując jej zaciśnięte w piąstki dłonie na własnych ramionach. - Jesteś nową uczennicą? Taka duża dziewczyna, to pewnie dołączasz co najmniej do trzecioklasistów, co? Tak w ogóle, to jestem Teddy, miło mi cię poznać. - Przedstawił się, poluźniając nieco uścisk i unosząc jedną rękę zwiniętą w pięść, żeby przybiła mu żółwika. Tym samym dał młodej ewentualną możliwość zejścia na ziemię, jakby tylko poczuła się już na tyle bezpiecznie. Oczywiście wiedział, że dziewczynka była pierwszakiem, to było widać doskonale, ale czemu by nie połechtać jej ego i nie wrócić pewności siebie, żeby ten pierwszy i na pewno nerwowy dzień zniosła łatwiej? O, pewnie siostra Arthura będzie zadowolona z koleżanki, może nawet by je sobie przedstawił?
Rozejrzał się kontrolnie po okolicy, zanim znowu z uśmiechem i kiwnięciem głowy nie spojrzał na małą nieznajomą.
- Okolica wolna od krwiożerczych wózków, ale jakby jeszcze jakiś cię atakował, to będę obok. - No przecież nie pozwoli, żeby jakieś rzeczy martwe rozjeżdżały pierwszaki!
Zadanie: [3] Czerwone światło
Uczestnicy: Eustephia Reagan
Progress: TADEUSZ NA RATUNEK!
- Zarazwracamtrzymajciemojerzeczy! - Wyrzucił z siebie te kilka słów z prędkością karabinu maszynowego, przekazując rączkę wózka siostrze, po czym zanim rodzice zdążyli jakkolwiek zareagować, Teddy już gnał w kierunku wmurowanej w ziemię dziewczynki. Chyba strach ją sparaliżował, bo nie ruszała się i na dodatek zamknęła oczy. Udało mu się wózek przegonić i w ostatniej chwili złapał tę kruszynę pod pachami, żeby zaraz bezpiecznie ustabilizować we własnych ramionach, jednocześnie odskakując z trajektorii rozwścieczonego wózka. Odetchnął z ulgą, czując jak mu adrenalina skoczyła. Gdyby nie zdążył na czas, to z niedoszłej uczennicy Hogwartu byłby placek!
Dziecko spoczywało teraz bezpiecznie w Tadziowych ramionach, kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią, wczepione w niego chyba instynktownie niczym małpka.
- Hej, już wszystko okej... - Delikatnie, pokrzepiająco poklepał dziewczynkę gdzieś na wysokości łopatek, zerkając na nią pod kątem, dopóki i ona na niego w końcu nie popatrzyła. Uśmiechnął się do niej szeroko, chcąc jej dodać otuchy i uspokoić pewnie skołatane nerwy. - W porządku? - Uniósł lekko brwi w pytającym geście, nadal czując jej zaciśnięte w piąstki dłonie na własnych ramionach. - Jesteś nową uczennicą? Taka duża dziewczyna, to pewnie dołączasz co najmniej do trzecioklasistów, co? Tak w ogóle, to jestem Teddy, miło mi cię poznać. - Przedstawił się, poluźniając nieco uścisk i unosząc jedną rękę zwiniętą w pięść, żeby przybiła mu żółwika. Tym samym dał młodej ewentualną możliwość zejścia na ziemię, jakby tylko poczuła się już na tyle bezpiecznie. Oczywiście wiedział, że dziewczynka była pierwszakiem, to było widać doskonale, ale czemu by nie połechtać jej ego i nie wrócić pewności siebie, żeby ten pierwszy i na pewno nerwowy dzień zniosła łatwiej? O, pewnie siostra Arthura będzie zadowolona z koleżanki, może nawet by je sobie przedstawił?
Rozejrzał się kontrolnie po okolicy, zanim znowu z uśmiechem i kiwnięciem głowy nie spojrzał na małą nieznajomą.
- Okolica wolna od krwiożerczych wózków, ale jakby jeszcze jakiś cię atakował, to będę obok. - No przecież nie pozwoli, żeby jakieś rzeczy martwe rozjeżdżały pierwszaki!