18-03-2021, 09:51 AM
Uśmiechnął się krzywo, musiał przyznać słowa chłopaka rozbawiły go, ale jednocześnie nieco otrzeźwiły jego umysł, pozwalając jednocześnie zacząć bardziej trzeźwo przeanalizować całą sytuacje. Powoli zaczął dochodzić do wniosku, iż to co działo się na tym korytarzu między nimi powoli zaczynało dochodzić do granicy. Czuł, że za moment może zdarzyć się coś czego obaj mogli by żałować w późniejszym czasie.
Odchrząkną cicho, nadal uśmiechając się przekornie do chłopaka.
- Nie miałem tego na myśli, ale dobrze wiedzieć - Zapewne gdyby był mniej ułożonym młodym mężczyzną pokazał by mu język, a może nawet zdobył by się na coś więcej. Jednakże powstrzymał się, za co niezmiernie dziękował sobie w duchy, ciesząc się jednocześnie, iż ma nad sobą tak dużo samokontroli.
Quinn raczej nie przywykł do rozmowy na intymne tematy w tak bezpośredni sposób, tym bardziej z osobami które nie były w żaden konkretny sposób z nim związane. Z resztą w jego domu nigdy nie mówiło się zbytnio o seksie, nie był to temat tabu, ale jakoś tak nie było ku temu okazji. Oczywiście lubił tworzyć aluzje nasączone erotycznym podtekstem, to chyba było normalne dla chłopaka w jego wieku, jednak nigdy tak bezpośrednio.
- Hermes Terre d'Hermes - mruknął tylko w odpowiedzi, odwracając na chwilę wzrok od twarzy Krukona. Rozejrzał się dookoła, cóż widownia choć nie liczna nadal stała w znacznej odległości, dopiero teraz zwrócił uwagę również na portrety. Przewrócił oczami, wracając wzrokiem do chłopaka.
-Pomóc, dobre sobie jeśli nie masz siły wystarczy ze mnie zejść - wymamrotał, wyciągając w jego stronę szyję tak by mógł oprzeć, na krótką chwilę brodę na jego ramieniu. Tym samym kompletnie zamykając przestrzeń między nimi. - Nikt nie każe ci na mnie wisieć McGonagall - Zadrwił ponownie prostując się, zlustrował uśmiech cwanego Krukona, gdy ten proponował mu randkę z Ognistą w roli głównej. Wood zaśmiał się kurtko, a po chwili odezwał się:
- Nieźle się targujesz, jednak ze mną nie pójdzie ci tak łatwo, tym bardziej że góruje nad tobą w obecnej chwili - ściszył głos, tak by nikt inny nie był w stanie go usłyszeć, puścił Malcolmowi oczko w geście drażnienia się z nim. Pewnie normlanie by się zgodził, ale czuł że może mieć z tego wszystkiego znacznie więcej. Różdżka to różdżka nie odda jej za pół ceny znając wartość jaką ma dla każdego czarodzieja. Wolną dłoń położył na policzku chłopaka i przyciągną jego twarz do swojej, pozostawiając jedynie kilka milimetrów odstępu.
- Próbuj dalej chłopcze lub puść mnie - szepną. On w porównaniu do drugiego miał siłę by stać z balastem.
Odchrząkną cicho, nadal uśmiechając się przekornie do chłopaka.
- Nie miałem tego na myśli, ale dobrze wiedzieć - Zapewne gdyby był mniej ułożonym młodym mężczyzną pokazał by mu język, a może nawet zdobył by się na coś więcej. Jednakże powstrzymał się, za co niezmiernie dziękował sobie w duchy, ciesząc się jednocześnie, iż ma nad sobą tak dużo samokontroli.
Quinn raczej nie przywykł do rozmowy na intymne tematy w tak bezpośredni sposób, tym bardziej z osobami które nie były w żaden konkretny sposób z nim związane. Z resztą w jego domu nigdy nie mówiło się zbytnio o seksie, nie był to temat tabu, ale jakoś tak nie było ku temu okazji. Oczywiście lubił tworzyć aluzje nasączone erotycznym podtekstem, to chyba było normalne dla chłopaka w jego wieku, jednak nigdy tak bezpośrednio.
- Hermes Terre d'Hermes - mruknął tylko w odpowiedzi, odwracając na chwilę wzrok od twarzy Krukona. Rozejrzał się dookoła, cóż widownia choć nie liczna nadal stała w znacznej odległości, dopiero teraz zwrócił uwagę również na portrety. Przewrócił oczami, wracając wzrokiem do chłopaka.
-Pomóc, dobre sobie jeśli nie masz siły wystarczy ze mnie zejść - wymamrotał, wyciągając w jego stronę szyję tak by mógł oprzeć, na krótką chwilę brodę na jego ramieniu. Tym samym kompletnie zamykając przestrzeń między nimi. - Nikt nie każe ci na mnie wisieć McGonagall - Zadrwił ponownie prostując się, zlustrował uśmiech cwanego Krukona, gdy ten proponował mu randkę z Ognistą w roli głównej. Wood zaśmiał się kurtko, a po chwili odezwał się:
- Nieźle się targujesz, jednak ze mną nie pójdzie ci tak łatwo, tym bardziej że góruje nad tobą w obecnej chwili - ściszył głos, tak by nikt inny nie był w stanie go usłyszeć, puścił Malcolmowi oczko w geście drażnienia się z nim. Pewnie normlanie by się zgodził, ale czuł że może mieć z tego wszystkiego znacznie więcej. Różdżka to różdżka nie odda jej za pół ceny znając wartość jaką ma dla każdego czarodzieja. Wolną dłoń położył na policzku chłopaka i przyciągną jego twarz do swojej, pozostawiając jedynie kilka milimetrów odstępu.
- Próbuj dalej chłopcze lub puść mnie - szepną. On w porównaniu do drugiego miał siłę by stać z balastem.