18-03-2021, 05:09 PM
Jak można było zauważyć, chłopak w pewnych tematach potrafił być bezpośredni. Oczywiście wtedy, kiedy było trzeba potrafił być tajemniczy, jednakże w tej chwili chyba nie było ku temu potrzeby. Malcolm był czarodziejem, który lubił przekraczać granicę i to nie tylko w kwestii robienia żartów pozostałym uczniom w szkole. Nie, również innego rodzaju granice zwykle nie stanowiły dla niego problemu. Oczywiście, kiedyś natrafiał na swoje bariery, których nie sposób było pokonać, niemniej lubił eksplorować zakątki magii życia, niektóre podejmowana przez niego działania były kontrowersyjne. W końcu kto by wskoczył przypadkowemu, no może nie tak do końca przypadkowemu, mężczyźnie w ramiona tylko po to, żeby odzyskać, coś do czego był bardzo mocno przywiązany.
Uniósł brew zerkając w twarz Ślizgonowi. Na moment również przyjrzał się wyjątkowo równej linii jego brwi, później uwagę przykuły dobrze podkreślone kości żuchwy Quinna. Po tym ponownie wrócił do jego oczu.
- Dobrze widzieć? W sensie, co? Wolisz doświadczonych? - zaśmiał się, a w jego spojrzeniu zatańczył iskierki rozbawienia. Nawet w kącikach jego oczu pojawiły się drobne zmarszczki mimiczne.
Oparł podbródek o ramię Quinna i nieco bardziej zaciągnął się powietrzem, a zarazem zapachem jego perfum. Malcolm był bowiem prostym mężczyzną w pewnym względzie. Zapach, piękna woń, zawsze działała na niego pociągająco. Podobno ładny zapach sprawiał, że wyglądało się dla kogoś atrakcyjniejszym. Odkąd Malcolm poczuł zapach perfum Quinna, z całą pewnością bardziej doceniał jego aparycję, którą miał zresztą do dyspozycji bardzo blisko siebie.
- No wiem, że nikt nie każe, dlatego na tobie wiszę i możesz sobie co najwyżej pomarzyć, że z Ciebie zejdę, a przynajmniej dopóki nie dojdziemy do kompromisu - odparował jedynie. Jakby na potwierdzenie swoich słów wbił stopę w pośladek Quinna a następnie uroczo się do niego uśmiechnął ukazując tym samym dwa rzędy wyjątkowo białych i zadbanych zębów.
- Yhym, czyli jak rozumiem wolisz górować? Okej, nie ma sprawy, ja tam się dostosuję - odparował z chytrym uśmieszkiem. Zerknął na swoją różdżkę i ponownie próbował po nią sięgnąć, jednakże jedyne co udało mu się osiągnął, to złapać Quinna mniej więcej pod nadgarstkiem. Pozycja, w której się znaleźli, z całą pewnością była nietypowa - bardzo ale to bardzo dziwna.
- Naprawdę? Pogardziłeś jedną z najlepszych ognistych whiskey? Jeju, twardy z ciebie gracz - odparł unosząc brwi. Zaskakujące było to, jaki nacisk w swojej wypowiedzi położył na słowo "twardy". - No dobra, ustaliliśmy, że nie jesteś łatwy. Więc co byś chciał poza przebywaniem z moją wyjątkową osobą, jakby to już nie wystarczyło do oddania mi różdżki? - spytał. W myślach już planował naukę magii bezróżdżkowej, następnym razem na pewno zaskoczy Quinna, kiedy chłopak będzie chciał zabrać mu jego magiczny patyk!
Uniósł brew zerkając w twarz Ślizgonowi. Na moment również przyjrzał się wyjątkowo równej linii jego brwi, później uwagę przykuły dobrze podkreślone kości żuchwy Quinna. Po tym ponownie wrócił do jego oczu.
- Dobrze widzieć? W sensie, co? Wolisz doświadczonych? - zaśmiał się, a w jego spojrzeniu zatańczył iskierki rozbawienia. Nawet w kącikach jego oczu pojawiły się drobne zmarszczki mimiczne.
Oparł podbródek o ramię Quinna i nieco bardziej zaciągnął się powietrzem, a zarazem zapachem jego perfum. Malcolm był bowiem prostym mężczyzną w pewnym względzie. Zapach, piękna woń, zawsze działała na niego pociągająco. Podobno ładny zapach sprawiał, że wyglądało się dla kogoś atrakcyjniejszym. Odkąd Malcolm poczuł zapach perfum Quinna, z całą pewnością bardziej doceniał jego aparycję, którą miał zresztą do dyspozycji bardzo blisko siebie.
- No wiem, że nikt nie każe, dlatego na tobie wiszę i możesz sobie co najwyżej pomarzyć, że z Ciebie zejdę, a przynajmniej dopóki nie dojdziemy do kompromisu - odparował jedynie. Jakby na potwierdzenie swoich słów wbił stopę w pośladek Quinna a następnie uroczo się do niego uśmiechnął ukazując tym samym dwa rzędy wyjątkowo białych i zadbanych zębów.
- Yhym, czyli jak rozumiem wolisz górować? Okej, nie ma sprawy, ja tam się dostosuję - odparował z chytrym uśmieszkiem. Zerknął na swoją różdżkę i ponownie próbował po nią sięgnąć, jednakże jedyne co udało mu się osiągnął, to złapać Quinna mniej więcej pod nadgarstkiem. Pozycja, w której się znaleźli, z całą pewnością była nietypowa - bardzo ale to bardzo dziwna.
- Naprawdę? Pogardziłeś jedną z najlepszych ognistych whiskey? Jeju, twardy z ciebie gracz - odparł unosząc brwi. Zaskakujące było to, jaki nacisk w swojej wypowiedzi położył na słowo "twardy". - No dobra, ustaliliśmy, że nie jesteś łatwy. Więc co byś chciał poza przebywaniem z moją wyjątkową osobą, jakby to już nie wystarczyło do oddania mi różdżki? - spytał. W myślach już planował naukę magii bezróżdżkowej, następnym razem na pewno zaskoczy Quinna, kiedy chłopak będzie chciał zabrać mu jego magiczny patyk!