18-03-2021, 07:31 PM
Gryfoni i Puchoni ogólnie chyba całkiem nieźle się dogadują - jedyne dwa imprezowe domy, Krukoni nie mają czasu na rozrywkę, bo nakurwiają wiedzę, a Ślizgoni... Z jakichś powodów Danica nie była w stanie wybrazić sobie imprezy w domu węża. Borsuczki wydawały się nawet BARDZIEJ wyluzowane niż czerwoni, ale to chyba przez gryfońską dumę ostatecznie u nich najczęściej się imprezowało.
Pokiwła głową na zgodę, że ogłoszenie będzie tu najlepszym wyjściem.
- Tak zrobię, ale wiesz, może akurat wpadłby ci ktoś do głowy. Was, Puchonów, jest tu w lochach więcej. No i może też po charakterze pisma byś rozpoznał. Ale jak nie, to żaden problem, napiszę ogłoszenie i może ktoś zatęskni za notatkami. - Nie było sensu dalej roztrząsać tematu, bo i tak nie dojdą tu do żadnego lepszego rozwiązania. Schowała notatki do kieszeni i wróci do nich później.
Zaaferowana bólem Dani nie zauważyła w pierwszej chwili kota obwąchującego jej nogę, ale na słowa Olivera błyskawicznie zdała sobie sprawę z obecności zwierzaka. Uśmiechnęła się szerzej, zwierzęta zawsze wszystko poprawiają swoją obecnością! Wyciągnęła rękę w kierunku futrzaczka, żeby mógł ją powąchać i sam zadecydować, czy chce żeby go dotykała.
- Też mam kota. Zwykle wszędzie ze mną chodzi, ale dzisiaj nie chciała opuszczać słonecznego parapetu. Jak ma na imię? - Obserwowała poczynania czworonoga, zdecydowanie obserwacja zwierząt należała do jednego z jej ulubionych zajęć. Oderwała od niego wzrok dopiero, jak Puchon zapytał o niechęć pomiędzy Gryfonami i Ślizgonami.
- Tak, kojarzę twojego brata. Nie wiedziałam, jak ma na imię, ale obydwaj jesteście dość unikalni. - Miała na myśli ich azjatyckie rysy. No i poza rysami ich własny styl bycia, ale pierwsze co zapadało w pamięć to migdałowy kształt ich oczu. Zastanowiła się chwilę, przygryzając wargę od wewnątrz. - Myślę, że ta niechęć opiera się dużo bardziej na historii założycieli szkoły, niż autentycznych relacjach między mieszkańcami. Chociaż prawdą jest, że mnie osobiście denerwuje, jak ktoś ocenia bez znajomości faktów i wywyższa się nad innymi, szczególnie jeśli w grę wchodzi "czystość krwi". - W powietrzu palcami zaznaczyła cudzysłów mówiąc o czystości. Na przykład ona sama nie ma stuprocentowo krwi czarodziejskiej, jej biologiczna matka jest mugolką. Co prawda ze względu na samo nazwisko, niekoniecznie wszyscy o tym wiedzą. Jej przybrana mama jest czarodziejką z Hiszpanii i Dani posługuje się tym językiem na równi z angielskim, więc tworzy to również złudzenie kryjące jej prawdziwe pochodzenie. Właściwie nawet nie miała pojęcia, czy ktokolwiek poza jej najbliższymi przyjaciółmi wie i jakoś też się tym nie przejmowała, bo do tej pory nie miała z tego tytułu nieprzyjemności.
Pokiwła głową na zgodę, że ogłoszenie będzie tu najlepszym wyjściem.
- Tak zrobię, ale wiesz, może akurat wpadłby ci ktoś do głowy. Was, Puchonów, jest tu w lochach więcej. No i może też po charakterze pisma byś rozpoznał. Ale jak nie, to żaden problem, napiszę ogłoszenie i może ktoś zatęskni za notatkami. - Nie było sensu dalej roztrząsać tematu, bo i tak nie dojdą tu do żadnego lepszego rozwiązania. Schowała notatki do kieszeni i wróci do nich później.
Zaaferowana bólem Dani nie zauważyła w pierwszej chwili kota obwąchującego jej nogę, ale na słowa Olivera błyskawicznie zdała sobie sprawę z obecności zwierzaka. Uśmiechnęła się szerzej, zwierzęta zawsze wszystko poprawiają swoją obecnością! Wyciągnęła rękę w kierunku futrzaczka, żeby mógł ją powąchać i sam zadecydować, czy chce żeby go dotykała.
- Też mam kota. Zwykle wszędzie ze mną chodzi, ale dzisiaj nie chciała opuszczać słonecznego parapetu. Jak ma na imię? - Obserwowała poczynania czworonoga, zdecydowanie obserwacja zwierząt należała do jednego z jej ulubionych zajęć. Oderwała od niego wzrok dopiero, jak Puchon zapytał o niechęć pomiędzy Gryfonami i Ślizgonami.
- Tak, kojarzę twojego brata. Nie wiedziałam, jak ma na imię, ale obydwaj jesteście dość unikalni. - Miała na myśli ich azjatyckie rysy. No i poza rysami ich własny styl bycia, ale pierwsze co zapadało w pamięć to migdałowy kształt ich oczu. Zastanowiła się chwilę, przygryzając wargę od wewnątrz. - Myślę, że ta niechęć opiera się dużo bardziej na historii założycieli szkoły, niż autentycznych relacjach między mieszkańcami. Chociaż prawdą jest, że mnie osobiście denerwuje, jak ktoś ocenia bez znajomości faktów i wywyższa się nad innymi, szczególnie jeśli w grę wchodzi "czystość krwi". - W powietrzu palcami zaznaczyła cudzysłów mówiąc o czystości. Na przykład ona sama nie ma stuprocentowo krwi czarodziejskiej, jej biologiczna matka jest mugolką. Co prawda ze względu na samo nazwisko, niekoniecznie wszyscy o tym wiedzą. Jej przybrana mama jest czarodziejką z Hiszpanii i Dani posługuje się tym językiem na równi z angielskim, więc tworzy to również złudzenie kryjące jej prawdziwe pochodzenie. Właściwie nawet nie miała pojęcia, czy ktokolwiek poza jej najbliższymi przyjaciółmi wie i jakoś też się tym nie przejmowała, bo do tej pory nie miała z tego tytułu nieprzyjemności.