18-03-2021, 10:45 PM
Też zrobiło jej się przykro biednego kociaka, ale tylko przez chwilę. Bo przecież teraz miał dużo lepsze życie, wyglądał jakby mu niczego nie brakowało - ani jedzenia, ani miłości. I sam zwierzak wydawał się też zapomnieć o tamtych krzywdach. Pewnie trauma została, ale zwierzęta są o tyle lepsze od ludzi, że nie rozpatrują przeszłości, żyją tu i teraz.
- Całe szczęście trafił na kochającą rodzinę. - Miała na myśli Olivera. Skoro Pan Kot mu towarzyszył, to właśnie jego sobie wybrał do kochania. Dobry wybór! Uśmiechnęła się pokrzepiająco do Puchona. - Spróbujmy i jeśli okaże się, że się nie dogadują, to będziemy wiedzieć na przyszłość. Mina na szczęście nie jest upierdliwa, nie będzie się do niego zbliżać, jak on nie będzie chciał. - Kotka, przez swoje rozmiary, nie miała w zwyczaju atakować innych kotów, jakby z góry wiedziała, że przegra.
Entuzjazm chłopaka udzielił się i jej. To miłe prowadzić tak uprzejmą konwersację i wymieniać swoje doświadczenia i punkt widzenia.
- Och, mają rewelacyjne jedzenie! Używają dużo więcej świeżych produktów niż Brytyjczycy i owoce smakują dużo lepiej. Ja byłam na jednej z hiszpańskich wysp u wybrzeży Afryki, więc też troszkę inaczej, dużo wpływów właśnie afrykańskich. Widać to również w magii, skupiają się bardzo na umiejętnościach zielarskich. I wszyscy wydają się tacy... pełni energii. Może to przez tak dużą ilość słońca w ciągu całego roku. - Doskonale pamiętała całe tygodnie, a nawet miesiące bez chmurki na niebie. W pewnym momencie robiło się to trudne do zniesienia, bo wysoka temperatura potrafiła utrzymywać się dniami i nie odpuszczała nawet nocą. - I zdecydowanie uwielbiam język hiszpański. Jest bogatszy w słowa i ułatwia wyrażanie siebie. - Zawsze wydawało jej się, że klasyczne "Mierda!" pozwala na wyrzucenie z siebie negatywnej energii dużo łatwiej niż tak popularne "Fuck!" albo "Shit!". To wszystko dzięki temu "r"!
Chwyciła zaoferowaną dłoń i powoli podciągnęła się do pionu. Na tę chwilę nie było potrzeby, żeby ją brał w ramiona, ale zaraz się na nim odrobinę wsparła i wolną ręką rozmasowała kość ogonową. Zrobił kilka kroków w miejscu, unosząc nieco stopy i sprawdzając, czy przynosi to ból. Nie było tak najgorzej.
- Dzięki. To chyba Pan Kot uśmierzył trochę ból. - Uśmiechnęła się do Olivera i zaraz też jego kota. Magiczne właściwości tych czworonogów mogły sięgać aż tak daleko, czemu nie!
- Szedłeś teraz w jakieś konkretne miejsce? - Nie chciała go zatrzymywać jeśli gdzieś się spieszył, sama powolnie dałaby radę człapać.
- Całe szczęście trafił na kochającą rodzinę. - Miała na myśli Olivera. Skoro Pan Kot mu towarzyszył, to właśnie jego sobie wybrał do kochania. Dobry wybór! Uśmiechnęła się pokrzepiająco do Puchona. - Spróbujmy i jeśli okaże się, że się nie dogadują, to będziemy wiedzieć na przyszłość. Mina na szczęście nie jest upierdliwa, nie będzie się do niego zbliżać, jak on nie będzie chciał. - Kotka, przez swoje rozmiary, nie miała w zwyczaju atakować innych kotów, jakby z góry wiedziała, że przegra.
Entuzjazm chłopaka udzielił się i jej. To miłe prowadzić tak uprzejmą konwersację i wymieniać swoje doświadczenia i punkt widzenia.
- Och, mają rewelacyjne jedzenie! Używają dużo więcej świeżych produktów niż Brytyjczycy i owoce smakują dużo lepiej. Ja byłam na jednej z hiszpańskich wysp u wybrzeży Afryki, więc też troszkę inaczej, dużo wpływów właśnie afrykańskich. Widać to również w magii, skupiają się bardzo na umiejętnościach zielarskich. I wszyscy wydają się tacy... pełni energii. Może to przez tak dużą ilość słońca w ciągu całego roku. - Doskonale pamiętała całe tygodnie, a nawet miesiące bez chmurki na niebie. W pewnym momencie robiło się to trudne do zniesienia, bo wysoka temperatura potrafiła utrzymywać się dniami i nie odpuszczała nawet nocą. - I zdecydowanie uwielbiam język hiszpański. Jest bogatszy w słowa i ułatwia wyrażanie siebie. - Zawsze wydawało jej się, że klasyczne "Mierda!" pozwala na wyrzucenie z siebie negatywnej energii dużo łatwiej niż tak popularne "Fuck!" albo "Shit!". To wszystko dzięki temu "r"!
Chwyciła zaoferowaną dłoń i powoli podciągnęła się do pionu. Na tę chwilę nie było potrzeby, żeby ją brał w ramiona, ale zaraz się na nim odrobinę wsparła i wolną ręką rozmasowała kość ogonową. Zrobił kilka kroków w miejscu, unosząc nieco stopy i sprawdzając, czy przynosi to ból. Nie było tak najgorzej.
- Dzięki. To chyba Pan Kot uśmierzył trochę ból. - Uśmiechnęła się do Olivera i zaraz też jego kota. Magiczne właściwości tych czworonogów mogły sięgać aż tak daleko, czemu nie!
- Szedłeś teraz w jakieś konkretne miejsce? - Nie chciała go zatrzymywać jeśli gdzieś się spieszył, sama powolnie dałaby radę człapać.